Dla zdecydowanej większości osób, nawet tych mocniej zaznajomionych z motoryzacyjnym światkiem, marka Seres jest czymś zupełnie nowym. Nowym i nieznanym. Seres powstał w 2016 roku i jest tworem kooperacji amerykańsko-chińskiej. Jedną z ważniejszych osób w Seresie jest niejaki Martin Eberhard, który piastował wysoką funkcję w Tesli, co samo w sobie jest niezłą rekomendacją.
Seres 3? Model ten został zaprezentowany w 2020 roku. Jednak sama konstrukcja jest niejako bliźniakiem innego modelu, który ma dłuższy rynkowy staż i jakże dźwięczną nazwę – Dongfeng Fengon. Na rynkach dalekowschodnich Seres oferowany jest od kilku lat. W Polsce, marka zadebiutowała na początku 2022 roku.
Pierwszy kontakt z Seresem 3 zaskakuje. Kluczyk do amerykańsko-chińskiego samochodu jest niemalże taki sam, jak kluczyki stosowane w autach Porsche. No cóż, najważniejsze to mieć dobre wzorce. Jednak podobieństwa Seresa do sportowych samochodów legendarnej niemieckiej marki, na kluczyku się zaczynają i również na kluczyku kończą.
Samo auto jest typowym, miejskim crossoverem. Takim z definicji. Chociaż jeśli chińskie auto kojarzy wam się z dość specyficznie narysowanym tworem, Seres 3 pozytywnie was zaskoczy. Egzotyczny crossover nie wygląda źle. Ba! On wygląda całkiem dobrze. Być może nie skupia na sobie przesadnie dużej uwagi i nie robi wokół siebie zamieszania, ale nie sprawia również, że momentalnie chcemy odwrócić od niego wzrok.
Auto mierzy 4385 mm długości, 1850 mm szerokości oraz 1650 mm wysokości. Takie wymiary sprawiają, że głównymi rywalami chińskiego produktu są m.in. Peugeot e-2008 oraz Opel Mokka E.
Kolejnym, pozytywnym zaskoczeniem jest wnętrze (auto testowe w wersji wyposażenia Luxury). Tuż po otwarciu drzwi witają nas fotele obite skórą, przyjemna w dotyku deska rozdzielcza, na której także znalazło się miejsce na skórę oraz będący aktualnie motoryzacyjnym trendem wyświetlacz systemu multimedialnego przypominający tablet. Jakość wykonania? Przyzwoita. Jakość montażu? Tu już nie wszędzie jest tak różowo.
Tunel środkowy z wieloma przyciskami potrafi solidnie trzeszczeć pod naciskiem dłoni. Podłokietnik także wydaje niezbyt miłe dźwięki jeśli oprze się na nim łokieć. Jednak w ogólnym rozrachunku nie jest źle. W dziedzinie wykonania, Seresowi 3 bliżej do koreańskich i japońskich graczy niż do europejskiego standardu.
Oddzielnym tematem jest ogólny rysunek kokpitu oraz poszczególne elementy służące do obsługi auta. Wielu osobom kratki nawiewów kojarzą się z Mercedesem. Przyciski od systemu multimedialnego przypominają te z Kii. Pokrętło do wyboru biegu? To ewidentna kopia tego samego elementu z różnych modeli Jaguara oraz Land Rovera.
Warto wspomnieć o cyfrowych i bardzo czytelnych zegarach z trzema motywami pracy. Multimedia także oceniam pozytywnie. Ekran jest przyjemnie responsywny, a poszczególne opcje menu dobrze opisane.
Ciekawostką jest system nawigacji satelitarnej o swojskiej nazwie TurboDog oraz wbudowany wideorejestrator. Tak, Seres 3 ma fabryczny rejestrator jazdy. Podczas podróży można na ekranie multimediów wyświetlić obraz drogi przesyłany przez oko przedniej kamery i uruchomić funkcję nagrywania.
Względy praktyczne? Miejsca z przodu jest dużo. Przestrzeń na tylnej kanapie także nie zawodzi. Bagażnik? Przyzwoite 385 litrów. Dodam, że na ten wynik nie ma wpływu na koło dojazdowe, które jest wyposażeniem standardowym modelu. Jedną z ważniejszych kwestii jest jednak sama jazda.
Pod maską Seresa 3 pracuje elektryczny silnik o mocy 162 KM. Umieszczony pod podłogą akumulator gromadzie 53 kWh energii. Pierwsze 100 km/h pojawia się na prędkościomierzu po upływie 8,9 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 155 km/h. Deklarowany zasięg przekracza 319 km. Tyle teorii, a jak wygląda praktyka?
Osiągi są wystarczające do jazdy po mieście. Seres 3 nie jest zrywnym elektrykiem i nie prze aż tak ochoczo do przodu, jak to zwykle bywa w przypadku samochodów z napędem elektrycznym. Nie szarpie i nie sprawia, że głowy kierowcy i pasażerów z impetem uderzają w zagłówek podczas mocnego dodania gazu. Wrażenia są bliższe jeździe autem spalinowym, nie elektrycznym.
Układ kierowniczy oraz zawieszenie tworzą zgraną parę. Co to znaczy? Pierwszy z nich jest dość gąbczasty i mocno wspomagany, a zawieszenie jest miękkie i bardzo komfortowe. Sport? Seres 3 nie ma nic wspólnego ze sportem, prowadzi się jak typowy miejski crossover. Zupełnie nie angażuje w jazdę. Z punktu A do punktu B dowozi komfortowo i bez jakichkolwiek emocji.
Ludzie odpowiedzialni za Seresa w Polsce mówią wprost – model 3 jest autem typowo miejskim. Ponad 300 km zasięgu na jednym ładowaniu osiągalne jest tylko podczas poruszania się po aglomeracjach. Drogi szybkiego ruchu nie są mocną stroną prezentowanego modelu.
Realny zasięg w cyklu mieszanym wynosi około 230-250 km. Jeżdżąc tylko po mieście da się uzyskać lepszy wynik. Ale, aby go osiągnąć trzeba się już naprawdę postarać. Seres 3 ma trzy tryby jazdy. Od sportowego po eko. Ma także kilka stopni rekuperacji (niestety nie można ich płynnie regulować łopatkami przy kierownicy). Jednak różnice pomiędzy poszczególnymi ustawieniami są minimalne, wręcz nie wyczuwalne.
Wspomnę jeszcze, że auto da się ładować prądem stałym o maksymalnej mocy do 55 kW. Większej mocy Seres 3 nie przyjmuje. Oznacza to, że ładowanie od około 20 do 80 proc. potrwa mniej więcej 40 minut.
Marka Seres nie ma w Polsce wydzielonych, indywidualnych salonów. Dystrybucją modelu zajmuje się wiele grup dilerskich mających w swojej ofercie różne marki. Niewątpliwym plusem jest dostępność aut. Na Seresa 3 nie będziesz czekał. Auto dostaniesz od ręki. A jeśli wybrany diler nie będzie miał twojego ulubionego koloru na placu, w ciągu 4-5 dni sprowadzi zamówiony model z Litwy.
A propos koloru. W ofercie są cztery barwy lakieru – biała, czarna, niebieska i czerwona. Żadna z nich nie wymaga dopłaty. Ogólnie Seres 3 dostępny jest tylko w jednym standardzie wyposażenia nazwanym dość odważnie Luxury. Co wchodzi w jego skład? M.in. skórzana tapicerka, elektryczne fotele, światła Full LED, system multimedialny z nawigacją, klimatyzacja automatyczna, 18-calowe felgi aluminiowe, szklany dach oraz szereg systemów bezpieczeństwa z asystentem pasa ruchu oraz… asystentem zjazdu ze wzniesienia włącznie. Wstydu nie ma. I w tym momencie przejdę do ceny.
Seres 3 kosztuje 187 500 zł. Sporo? Tak, nie jest to cena, której większość z was zapewne się spodziewa. Konkurencyjne Opel Mokka-e oraz Peugeot e-2008 są wyjściowo tańszymi opcjami. Na korzyść amerykańsko-chińskiej produkcji przemawia bogate wyposażenie. Jednak zupełna nieznajomość marki oraz jakże obecne w Polsce stereotypy nie są sprzymierzeńcem Seresa.
Z prezentowanym autem spędziłem kilka dni. Początki były pełne obaw, ale i zaciekawienia. Pierwsze wrażenie oraz poznawanie auta okazały się miłym zaskoczeniem. Jednak z każdym kolejnym przejechanym kilometrem Seres 3 zaskakiwał coraz mniej. Ostateczna ocena wypada poprawnie. Samochód wypada przyzwoicie w codziennym użytkowaniu. Ma bogate wyposażenie oraz sprawdzi się w miejskiej jeździe. Oczywiście ma także kilka elementów do poprawy (skrzypiący tunel środkowy, słaba rekuperacja). Odnoszę jednak wrażenie, że cena opisywanego modelu może być dla niektórych zbyt duża barierą. Seres 3 to przyzwoity elektryczny crossover. Jednak biorąc na tapet coraz liczniejszą i bardziej uznaną konkurencję, amerykańsko-chińska konstrukcja ma ciężkie zadanie ugryzienia choć kawałka motoryzacyjnego rynkowego tortu.