Mazda to jedna z tych marek, która stara się iść pod prąd. Downsizing obecny jest w motoryzacji już od dobrych kilku lat. Jednak Japończycy starają się interpretować to modne pojęcie na swój sposób. Małe, turbodoładowane silniki? Tego we współczesnych Mazdach nie znajdziecie. Zamiast nich w ofercie są wolnossące jednostki wyposażone w technologię SkyActiv. Odwaga Mazdy widoczna była już wiele lat, temu w momencie wprowadzenia do oferty silnika Wankla. Więcej testów samochodów znajdziesz na stronie głównej gazety.pl.
Na temat Wankla można napisać oddzielny artykuł. Oparty na rotacyjnym tłoku, benzynowy motor debiutował kilkadziesiąt lat temu. Niestandardowa konstrukcja pozwala na uzyskanie dużej mocy z relatywnie niedużej pojemności skokowej. Powiedzieć, że Mazda spopularyzowała we współczesnych czasach ten rodzaj silnika, to jak nie powiedzieć nic.
RX-7 to model, do którego wzdychają fani japońskie marki. Auto, które jest dziś białym krukiem. Sportowe coupe wyposażone w jednostkę napędową z wirującym tłokiem. Z pojemności 1,1 litra Japończykom udało się wykrzesać ponad 100 KM mocy. Wszystko to miało miejsce grubo ponad 40 lat temu. Mazda RX-7 doczekała się kilku generacji, a każda z nich zyskała status kultowej.
Następcą RX-7 została Mazda RX-8. Atrakcyjny stylistycznie model, który już w chwili swojego debiutu był wyjątkowy. Nikt jednak nie spodziewał się, że to właśnie RX-8 będzie ostatnim samochodem Mazdy, który będzie napędzany silnikiem Wankla.
Czterodrzwiowe coupe dziś już nikogo nie dziwią. Jednak ponad 20 lat temu nikt nawet nie odważył się na użyczcie tego określenia. Patrząc jednak z perspektywy czasu, Mazda RX-8 jest właśnie 4-drzwiowym coupe. To sportowo stylizowany model, który posiada dwie pary drzwi. O jedną parę więcej od swojego poprzednika, czyli modelu RX-7. Na dodatek, tylne boczne drzwi otwierane są pod wiatr. Jak w… Rolls-Royce! Takie rozwiązanie ma swoje zalety, ale także ma szereg wad.
Bez wątpienia zajęcie miejsca na tylnej kanapie jest łatwiejsze. Ale, aby ktokolwiek tam usiadł trzeba najpierw otworzyć przednie drzwi. Tą upierdliwą czynność trzeba powtarzać za każdym razem, gdy tylko ktokolwiek chce skorzystać z miejsca z tyłu. Jakby tego było mało, ilość wolnej przestrzeni za przednimi fotelami nie jest rewelacyjna. Dwie niezbyt rosłe osoby się zmieszczą. Wszyscy inni będą mieli powody do narzekania. RX-8 prezentuje się świetnie, ale wbrew pozorom zastosowane rozwiązania praktyczne nie są.
Podkreśleniem prawdziwego przeznaczenia modelu są pozycja za kierownicą oraz silnik. Siedzi się nisko, a fotel mocno otula kierowcę. Czuć sportową otoczkę oraz DNA RX-8.
1,3-litrowy silnik Wankla w zależności od wersji wytwarzał 192 lub 231 KM. To świetne cyferki biorąc pod uwagę pojemność skokową. Na dodatek, sam motor kręcił się bardzo wysoko generując przy tym charakterystyczny i pobudzający dźwięk. Pierwsze 100 km/h pojawiało się na prędkościomierzu po upływie około 6 sekund. RX-8 to szybkie auto.
Niewielka pojemność silnika nie ma jednak za wiele wspólnego z jakże modnym downsizingiem. Silnik nie jest oszczędny i nie zadowala się śladowymi ilościami paliwa. W praktyce zejście poniżej 10 l/100 km jest wyzwaniem. 15 l/100 km to oczywistość. Kolejnym niezbyt miłym aspektem jest awaryjność. Znalezienie prawdziwego fachowca od Wankli jest dziś na wagę złota. Silnik z tłokiem rotacyjnym nie grzeszy bezawaryjnością i niewiele osób potrafi go skutecznie naprawić.
W 2012 roku Mazda zakończyła produkcję RX-8. Następca nie był przewidziany. To jednak nie był koniec złych wiadomości dla fanów Mazdy. Wraz z końcem produkcji sportowego modelu Japończycy zakończyli produkcję silnika Wankla.
8 lat po unicestwieniu ostatniego auta z silnikiem Wankla Mazda zaprezentowała kolejny model, który miał być na swój sposób przełomowy. MX-30 to pierwszy elektryczny samochód Mazdy. Auto, które pomimo znanej i sprawdzonej technologii chce podążać swoją drogą.
Wiele nowych elektryków za punkt honoru obrało uzyskanie jak największego zasięgu oraz ponadprzeciętnych osiągów. MX-30 nie zamierza się z nikim ścigać. 35,5-kWh akumulatory wystarczą na pokonanie około 200 km na jednym ładowaniu, a 145-konny silnik nie reaguje na każde dotknięcie pedału gazu niczym kot na pociągnięcie za ogon. Elektryczna Mazda jeździ dostojnie. Nie szarpie, zachowuje się płynnie i bardzo liniowo oddaje moc. Śmiem twierdzić, że to najbardziej analogowe auto spośród aktualnie oferowanych elektryków.
Analogowe jest także wnętrze. Do jego wykończenia użyto wielu materiałów pochodzących z recyklingu. Znalazło się także miejsce na… korek. Co ciekawe Mazda jest jednym z niewielu producentów, który swoją historię zaczynał od działalności mocno odbiegającej od motoryzacji. Tak, Japończycy ponad 100 lat temu zaczynali od produkcji na szeroką skalę korka. Zastosowanie tego materiału w modelu MX-30 jest więc niejako hołdem do tradycji.
Pomijając elementy wykończeniowe, wnętrze MX-30 jest przyjemne przejrzyste. Zegary pokazujące poziom energii oraz jej aktualne zużycie są analogowe. Prędkościomierz jest wyświetlaczem, który jednak prezentuje wskazówkę oraz tradycyjny cyferblat, a nie cyfrowe wskazania osiąganej prędkości.
Przejawem nowoczesności jest dotykowy panel klimatyzacji. Na szczęście nie pełni on żadnej innej roli, a co za tym idzie jest czytelny, łatwy w obsłudze i co najważniejsze nie komplikuje obsługi jednej z podstawowych opcji.
MX-30 jest crossoverem, który idealnie trafia w potrzeby klientów oraz doskonale wpisuje się w oczekiwania rynku. Jednak MX-30 zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, o wiele
bardziej sztampowych crossoverów. Niemalże pionowy i dość wąski grill oraz łagodnie opadająca ku tyłowi linia dachu są tylko przygrywką do dania głównego. Całe show kradną tylne boczne drzwi otwierane tak samo jak w przypadku RX-8! Co ciekawe klamki wewnętrzne służące do otwarcia drzwi są identyczne jak w s[portowym wozie z silnikiem Wankla.
Niestety efektowny i niesztampowy sposób otwierania drzwi niesie za sobą szereg niedogodności. Ok, wsiadanie do tyłu jest łatwiejsze, ale otwarcie tylnych bocznych drzwi wymaga otwarcia przednich. Tak, dokładnie tak samo jak w RX-8. Ilość miejsca na tylnej kanapie także nie jest zatrważająca. Jest tam dość ciasno, a niewielkie boczne szyby dają poczucie, jakby oferowanej przestrzeni było jeszcze mniej.
Wstydu nie przynosi pojemność bagażnika wynosząca 350 litrów. Nie jest to rekordowy wynik w klasie, ale z pewnością satysfakcjonujący. Jako ciekawostkę wspomnę o pojemności kufra w RX-8. 290 litrów nie sprawiało, że ręce same układały się do braw, ale w przeciwieństwie do MX-30 w sportowym aucie z Wanklem nikt nie przykładał większej wagi do bagażnika.
Jak już wspomniałem, Mazda RX-8 była ostatnim japońskim modelem z silnikiem Wankla pod maską. Mazda RX-8 była także pięknym zwieńczeniem pewnej ery. Zupełnie nowa MX-30 to dla Mazdy model przełomowy. Pierwszy elektryczny samochód produkowany na szeroką skalę.
Mogłoby się wydawać, że oba auta łączy niewiele, a główne podobieństwa zaczynają się i kończą na sposobie otwierania drzwi. Jednak RX-8 i MX-30 mają jedną wspólną cechę – są to auta dla ludzi, którzy chcą się wyróżniać!
RX-8 to sportowy samochodu pełen niesztampowych rozwiązań. MX-30 to elektryczne auto, które nie zamierza ginąć w tłumie wyrastających jak grzyby po deszczu kolejnych mdłych elektryków! Czy plotki mówiące o zastosowaniu silnika Wankla jako generatora prądu w modelu MX-30 się potwierdzą? Mazdo, czekamy na więcej!