Lubię desery, ale gdy zamawiam pikantne burrito, nie chcę, by kelner przyniósł mi creme brulee, nawet jeśli zostałby przygotowany przez Alaina Ducasse'a. A tak czułem się po spędzeniu kilku dni z hybrydową Cuprą Leon. To dobre auto, ale spodziewasz się po nim czegoś zupełnie innego.
Nie przepadam za przytaczaniem oczywistych faktów i porównań, ale w przypadku Leona nie może się bez tego obejść. Cupra to dawna sportowa submarka Seata. Tą nazwą naznaczano najbardziej sportowe, najbardziej emocjonujące wersje różnych modeli tej hiszpańskiej marki. Kilka lat temu koncern Volkswagena, do którego należy Seat, postanowił zrobić z Cupry osobną markę - modną, nowoczesną, młodzieżową i oczywiście sportową. Drugim modelem (zaraz po Atece), który pojawił się pod nową nazwą, był Leon. Może lepiej było poczekać na Formentora, by symbolicznie pokazać światu, że Cupra to naprawdę osobna marka, a nie tylko zmodyfikowane Seaty, ale Volkswagenowi najwyraźniej się spieszyło.
Zerknijmy do cennika Leona. Ten od Seata dostępny jest ze słabszymi silnikami, a ten od Cupry - z topowymi, nawet w wersji 310-konnej. To dobry i naturalny ruch. Zgrzytem jest jednak oferta wersji hybrydowych, bo odmiana 204-konna e-HYBRID dostępna jest i w Seacie, i w Cuprze. Różnią się znaczkiem i detalami stylistycznymi, za które w Cuprze trzeba dopłacić prawie 13 tys. zł. Hybrydowa oferta Leona to coś, co najsilniej i już na pierwszy rzut oka łączy Cuprę z Seatem. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku Cupry dostępna jest jeszcze mocniejsza odmiana plug-ina o mocy 245 KM. To właśnie taką miałem okazję przetestować i to właśnie w niej spodziewałem się znaleźć coś, czego nie znalazłbym w Seacie.
Kierownica, multimedia, deska rozdzielcza, kokpit, umiejscowienie schowków; jednym słowem - wszystko pochodzi z Seata Leona. Nie jest to żadnym rozczarowaniem, bo trzeba było być naiwnym, by sądzić, że wnętrze samochodów Cupry nie będzie przypominało tych z Seatów. Różnice kończą się na kolorystyce - charakterystyczne dla sportowej marki Hiszpanów detale w miedzianym odcieniu znalazły się i na karoserii, i we wnętrzu. Tyle wystarczy. To nawet plus, bo projekt wnętrza Leona uważam za bardzo udany. Rozczarowaniem jest jednak charakter tego auta. Nie dlatego, że hybrydowa Cupra Leon jest samochodem słabym tylko dlatego, że oczekujesz od niej czegoś zupełnie innego.
Dźwięk, który zaczyna wydobywać się z głośników po wybraniu trybu sportowego, jest wręcz karykaturalny. Wiesz, że pod maską twojego auta pracuje czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1.4, ale głośniki chcą ci powiedzieć, że cylindrów jest co najmniej sześć albo osiem i są ustawione pod kątem, a nie w rzędzie. Co prawda w trybie tym kierownica stawia wyraźny opór, a zawieszenie odczuwalnie się utwardza, co zdradza, że Cupra Leon jest autem ze sportowymi aspiracjami, ale dźwięk jest na dłuższą metę nie do zniesienia i prowokuje do zmiany trybu jazdy.
Według katalogu Cupra Leon przyspiesza do 100 km/h w 6,7 s, co jest wynikiem o 0,8 sekundy lepszym niż w słabszym hybrydowym Leonie od Seata. Różnica jest spora, ale trzeba pamiętać, że są to wartości osiągane przy naładowanym akumulatorze trakcyjnym, a ten wystarcza na przejechanie na prądzie w rzeczywistych warunkach około 40 km. Gdy prądu zabraknie, a przy dynamicznej jeździe zaczyna go brakować znacznie szybciej niż po 40 km, do dyspozycji kierowcy pozostaje 150 KM generowanych przez silnik spalinowy. Wtedy o sportowych doznaniach nie ma mowy. Utwardzone zawieszenie, stawiający większe opory układ kierowniczy i bulgot V8 płynący z głośników to za mało, by móc powiedzieć, że hybrydowy Leon to sportowiec. Na to miano zasługują wszystkie benzynowe wersje z silnikiem 2.0 TSI (245, 300 i 310 KM). Hybrydy to zupełnie inna para kaloszy.
Odłóżmy na bok oczekiwania związane z marką Cupra. Jaki jest, tak zupełnie obiektywnie, Leon sygnowany logo tej hiszpańskiej marki? Przez sporych rozmiarów akumulator bagażnik w hybrydzie nie ma 380 l tylko 270 l. Różnica jest ogromna, ale na papierze robi większe wrażenie niż w rzeczywistości. Bagaże czterech osób spakowanych na długi weekend spokojnie pomieści.
Pomiary zużycia benzyny i energii dokonane w trybie mieszanym wypadły jak poniżej:
Największym zaskoczeniem było średnie zużycie paliwa w trasie. Po przejechaniu 190 km komputer wskazał 6,1 l/100 km. To świetny wynik, biorąc pod uwagę prawie komplet pasażerów i fakt, że hybrydowy Leon jest o około 350 kg cięższy od spalinowego. Zresztą nie tylko oszczędny napęd sprawia, że częściowo elektryczna Cupra Leon to dobry kompan długich podróży. Przyzwoicie wyciszone wnętrze, wygodne fotele, praktyczne schowki, relatywnie przestronny drugi rząd siedzeń - to cechy, których raczej od Cupry nie oczekujesz, a mimo to je dostajesz. Hybrydowy Leon to dobre auto, ale miejsce znaczka Cupra jest na jego wersjach spalinowych.