Każdy kierowca po egzaminie na prawo jazdy powinien ruszyć w drogę z wiedzą, która pozwoli mu rozpoznawać wszystkie znaki drogowe w Polsce. Niestety w przypadku mało popularnych oznaczeń bywa inaczej. Jednym z przykładów jest znak B-14, który często wywołuje konsternację również u drogowych weteranów. Zasady jego stosowania są jasne, jednak jego rzadkie występowanie sprawia, że kierowcy po prostu go nie znają. Sprawdź, co oznacza, a możliwe, że wiedza pozwoli ci w przyszłości uniknąć mandatu.
Znak B-14 to pomarańczowy owal nad niebieskimi liniami symbolizującymi wodę, umieszczony na białym tle i otoczony czerwoną otoczką. Oznacza zakaz wjazdu dla pojazdów przewożących substancje niebezpieczne, które mogą zanieczyścić wodę. Dotyczy głównie samochodów oznakowanych pomarańczowymi tablicami ADR, transportujących materiały z grup 3, 4.3, 6.1, 6.2, 8 oraz wybrane substancje z klasy 9. Są to przede wszystkim materiały zapalne, trujące, zakaźne czy żrące. Tego typu oznaczenie spotyka się głównie w pobliżu zbiorników wodnych, rzek czy jezior, ale również na innych odcinkach dróg, gdzie ich ewentualny wyciek mógłby spowodować ryzyko skażenia środowiska.
Kierowcy naruszający zakaz wjazdu dla pojazdów przewożących niebezpieczne substancje muszą liczyć się z mandatem w wysokości 250 zł i dwoma punktami karnymi. W zestawieniu z innymi wykroczeniami, jak choćby wyprzedzanie na ciągłej linii (1000 zł) czy nieustąpienie pierwszeństwa na skrzyżowaniu (500 zł), taka kara wydaje się stosunkowo łagodna. Jednak następstwa ignorowania znaku B-14 mogą okazać się niezwykle poważne. W przypadku wypadku lub rozszczelnienia ładunku istnieje ryzyko zanieczyszczenia wody i środowiska, co może skutkować długotrwałymi konsekwencjami ekologicznymi i dużymi stratami.
Znak B-14 to nie jedyne oznaczenie związane z ograniczeniami dla pojazdów przewożących materiały niebezpieczne. Warto znać także inne znaki, które mają podobny charakter i dotyczą bezpieczeństwa oraz ochrony środowiska. Poniżej kilka przykładów.
Zobacz też: Tak nad Bałtykiem wpadł ekspert od radarów. Policjanci z wybrzeża byli bardzo zdeterminowani, by go złapać