Początek 2025 roku przyniósł nie tylko spadek temperatury za oknami, lecz także opady śniegu. Dla niektórych kierowców zimowe warunki to prawdziwa zmora, dla innych gratka i okazja do zabawy za kółkiem. Policja doskonale zdaje sobie z tego sprawę, więc wieczorne patrole, szczególnie w weekendy w pobliżu parkingów i pustych placów, to dla nich prawdziwe żniwo.
Niekontrolowane poślizgi po oblodzonej nawierzchni stwarzają niebezpieczeństwo zarówno dla samego kierującego, jak i dla innych. Szczególnie niebezpiecznie robi się, kiedy driftowanie odbywa się w miejscach publicznych. Drift może się skończyć nie tylko wysoką grzywną i punktami karnymi, lecz także czasowym zawieszeniem prawa jazdy. Dzieje się to w sytuacji, kiedy taki manewr prowadzi do spowodowania wypadku lub uszkodzenia mienia. Kierowca może wtedy zostać oskarżony o:
Dodatkowo warto wspomnieć, że niedługo driftowanie według rządowych zapowiedzi ma się stać wykroczeniem. Kara będzie wynosiła minimum 1500 zł, policja będzie mogła zatrzymywać prawo jazdy na trzy miesiące i ponadto samochód będzie mógł zostać zabezpieczany na 30 dni (tymczasowa konfiskata pojazdu). W przypadku driftowania przepisy mają również podlegać mechanizmowi recydywy, czyli podwajaniu kar w sytuacji, kiedy kierowca został po raz kolejny przyłapany na takim samym łamaniu przepisów.
Jeszcze kilka lat wstecz na kierowców, którzy celowo wprowadzają tylną oś samochodu w poślizg, czekała kara w maksymalnej wysokości 500 zł. Zmiany zaszły 1 stycznia 2021 roku, kiedy to zmienił się również taryfikator mandatów. Obecnie za takie zachowanie kierowca może zostać ukarany mandatem od 200 do nawet 5 tys. zł. Zgodnie z artykułem 86. i 98. Kodeksu wykroczeń w Polsce, które dotyczą kwestii związanych z celowym poślizgiem (driftem) na drodze, mogą go czekać również inne konsekwencje.