Oto ranking, którego nie lubią samorządowcy. Trudno bowiem szczycić się wysokimi notowaniami w corocznym zestawieniu najbardziej zakorkowanych miast świata. A takie raporty co roku publikują dwie firmy wyspecjalizowane w gromadzeniu danych o natężeniu ruchu drogowego. To amerykański Inrix i holenderski TomTom. Oto wyniki z opracowania przygotowanego przez europejskiego specjalistę od nawigacji.
W najnowszym zestawieniu TomTom Traffic Index uwzględniono aż 500 aglomeracji z 62 krajów świata. Wśród nich uwzględniono również kilkanaście polskich miast. Tradycyjnie razem policzono wyniki dla Trójmiasta czy aglomeracji katowickiej. Okazuje się, że w pierwszej setce znalazły się trzy polskie ośrodki miejskie. To Wrocław (44), Poznań (68) i Łódź (84). Niektórzy mogą być zaskoczeni wynikami Krakowa czy Warszawy, które znalazły się w drugiej setce.
W światowym rankingu Wrocław wyprzedził takie miasta jak Paryż, Medellin, Turyn czy Edynburg. W Poznaniu odnotowano zaś większe korki niż w Budapeszcie, Frankfurcie, Kopenhadze czy San Francisco. Łódź zaś znalazła się wyżej niż Lipsk, Genewa czy Liverpool.
W tegorocznym wydaniu raportu TomTom policzył m.in., ile czasu średnio zajmuje pokonanie 10 km w obrębie miasta. W tej kwestii w kraju prowadzi Wrocław z wynikiem 28 minut i 56 sekund. Na tle zagranicznych lokalizacji nie jest tak źle. W Londynie potrzeba 33 minut i 17 sekund, a w Nowym Jorku 31 minut i 6 sekund. Podobny czas jak we Wrocławiu wyliczono w Tajpej (29,04), Paryżu (28,53), Helsinkach (28,40) czy Berlinie (28,31).
Większość polskich miast zaliczyła pogorszenie wyników w kategorii czasu przejazdu (rekordzistą są Katowice z wynikiem 3,7 proc.). Nie brak jednak także pozytywnych wyjątków. Okazało się, że nieco lepiej jeździ się po Warszawie (poprawa o 3 proc.), Bydgoszczy (zmiana o 2,4 proc.), Krakowie (1,1 proc.) oraz we Wrocławiu (zmiana na korzyść o 1 proc.).
Analitycy uwzględnili także skalę opóźnień w skali roku. A to już dość mocno przemawia do wyobraźni. W tej kwestii przoduje Łódź z wynikiem 110 godzin. Innymi słowy, przez drogowe zatory tracimy nawet ponad 4 dni. Do światowych rekordzistów jeszcze sporo brakuje. W czołówce uplasowały się Lima (155 godz.), Dublin (155) i stolica Meksyku (152 godz.). W pierwszej piątce zmieściły się jeszcze Bukareszt (150 godz.) i japońskie Kumamoto (149 godz.).