Tata w Polsce! - pierwsza jazda modelem Indica

Rok temu, hinduska firma TATA pokazała projekt najtańszego auta na świecie - Tata Nano. Przebił się jak burza przez chyba wszystkie polskie media, od Gońca Niedzielnego, po TVN24. 2,5 tys dolarów? Zdziwieni komentowaliśmy, że to się nie może udać... (a masowa produkcja właśnie się rozpoczyna).

Odgrażali się, że kupią brytyjskie klejnoty - Jaguara i Land Rovera - słowa dotrzymali... I co jeszcze, może będą sprzedawać swoje auta w Polsce?

Oni chyba nie żartują... Od września japońska spółka Marubeni rozpoczyna w Polsce sprzedaż produkowanych w Indiach samochodów marki Tata.

Model Nano , którego produkcja właśnie się rozpoczyna - przez kilkadziesiąt najbliższych miesięcy nie będzie oferowany na naszym kontynencie - zresztą, nie oszukujmy się, siedmiu tysięcy złotych nie będzie kosztował na pewno.

Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że auta indyjskiej Taty będą sprzedawane w Polsce w byłych salonach Daewoo - a pierwszy egzemplarz - Tata Indica - właśnie trafił do nas na testy...

Świetna robota na koniec wieku

Kluczyk . Jak najbardziej normalny. Pilot - za duży, w dodatku centralny zamek otwiera auto z takim hałasem, jakby ktoś przeładowywał shotgun. Pierwsze wrażenia zza kierownicy, jeszcze przed uruchomieniem silnika? Śmierdzi. Może przesadzam - ale zapach nowości (auto ma niecałe 1500 kilometrów) do najprzyjemniejszych nie należy. Podsufitka - nawet ładna. Radio Kenwooda. Cztery elektryczne szyby , których sterowanie, umiejscowiono w okolicach lewarka zmiany biegów. Wszystko działa, choć otwieranie okien jest możliwe tylko podczas jazdy na biegach nieparzystych. Zegary - nawet zgrabne, ale obudowane - najprościej jak się dało, ot, tak żeby kabli nie było widać.

Poduszka... Jeśli w salonie sprzedawca zamiast dodatkowego upustu zaproponuje, że mogą nam dołożyć dodatkową poduszkę powietrzną dla pasażera, postarajcie się podejrzeć - jak to robią. Bo na fabryczny montaż nie wygląda... Materiały - nawet fajne, trochę jak w Sunny z lat dziewięćdziesiątych, czy w starej Corolli.

1.4 diesel z intercoolerem i common rail...

Sprzedaż Indici, jak zresztą pozostałych modeli Tata ruszy w Polsce we wrześniu - auto będzie można kupić z jednym z dwóch silników o podobnej pojemności 1.4 litra - benzynowym (82 konie) i dieslem (68 koni). Na pierwszą przejażdżkę wybieramy diesla, który... bardzo dziwnie się uruchamia. Mimo że jest ciepło, trzeba go dłuższą chwilę pokręcić. Po uruchomieniu - wielka niespodzianka. Pracuje zupełnie nie jak diesel! Ale jak dwa! Jest niewiarygodnie głośny - mimo że jest nowoczesną konstrukcją z turbosprężarką i układem wtrysku common rail. Ale co jeszcze dziwniejsze, nie jest to nieprzyjemny dźwięk - jeśli miałbym go do czegokolwiek porównać - piętnastoletni dostawczy Citroen C-15. Biegi - wchodzą rewelacyjnie i nie musimy patrzeć na obrotomierz: jeśli odbicie we wstecznym lusterku zaczyna się rozmazywać - należy zmienić bieg.

Pozycja za kierownicą - niezła, może siedzi się odrobinę za wysoko, ale fotele wygodne. Kanapa z tyłu jest dla wyjątkowo niegrzecznych dzieci - twarda, niewygodna, a pasażerowie narzekają na nienaturalną pozycję. Wspomaganie raczej twarde - ale dzięki temu na koleinach Indica nie zachowuje się tak nerwowo, jak niektóre auta z elektrohydraulicznym wspomaganiem.

A sama jazda - jest zadziwiająco w porządku... Wersja benzynowa waży prawie 1100 kg, diesel - prawie 1200 kg. Może wzmocniono go szynami kolejowymi? Dzięki ogromnej masie auto przy większych prędkościach zachowuje się bardzo stabilnie - nawet przy maksymalnej, rozsądnej prędkości 140 km/h. Mimo że testowany egzemplarz lekko ściągał, na szczęście w lewo, nie w prawo, wrażenia z jazdy są raczej miłe.

Dzień dobry, chciałbym zamówić taksówkę...

Miejską jazdą Indica zaskarbiła sobie tyle mojej sympatii i zaufania, że postanowiłem pojechać z Warszawy do Krakowa. Start - stacja benzynowa na Czerniakowskiej. Zatankowałem do pełna (samochód jest mały, ale ciężki - po mieście z włączoną klimą Indica pali ok. 7.5 - 8 litrów na setkę), wsiadam, przekręcam kluczyk - i nic. Kontrolki się zapalają, delikatnie przygasają podczas przekręcania kluczyka. Rozrusznik nie kręci. Akumulator, może bezpieczniki? Po piętnastu minutach wyrywania dziwnych zaślepek w środku, nie znajduje bezpieczników, a pod maską - tylko skrzynkę z przekaźnikami i akumulator z poluzowaną klemą, której dokręcenie nic nie daje.

Przy pomocy innych kierowców wypychamy Indicę ze stacji benzynowej w bezpieczne miejsce, i zaczynam szukać naklejki "Tata assistance" . Pudło. Robi się późno, jest niedziela, dzwonię po taksówkę...

Następnego dnia rano - kiedy mam kable rozruchowe, i na wszelki wypadek - linkę holowniczą - auto uruchamia się bez żadnych problemów. Nie było popsute - po prostu, po otwarciu drzwi "z pilota", mamy tylko kilkadziesiąt sekund na uruchomienie auta - inaczej - blokuje zapłon .

Wszystko zależy od ceny

Bez żadnego problemu można to auto zjechać od góry do dołu - za to, że ściąga, za idiotyczny immobiliser , za zapach, wystające kable, badziewne pokrętła i za światła przeciwmgielne, które bezpieczniej obsługiwać podczas postoju. Ale auto ma też masę zalet - a przede wszystkim, naprawdę poczciwie jeździ. Czy ma szansę? Cenę prezentowanego modelu poznamy najprawdopodobniej pod koniec sierpnia. Ale - jak wynika z naszych informacji najtańsza Indica z silnikiem benzynowym ma kosztować 29 tys. Więcej, niż podstawowa wersja lepszej, i większej Daci Sandero . Pogłupieli? Niekoniecznie, możliwe, że importer zdecyduje się na jedną, najbogatszą wersję wyposażenia - i że za te pieniądze dostaniemy auto z klimatyzacją, elektryką i niezłym radiem Kenwooda. Wersja z silnikiem diesla może być o 4 - 5 tys. droższa. Tyle przecieki, a nasze oczekiwania? Najtańsza wersja benzynowa - bez dodatków - za 21 tysięcy, Diesel - 25 tys. A wtedy wybaczymy wszystkie niedociągnięcia...

Zobacz także:

TATA w Motodzienniku

Wysokie Obroty testują: TATA Safari

Dacia Sandero - pierwsza jazda

Jacek Balkan, zdjęcia Konrad Polkowski - Studio Apsik

Więcej o: