Marka z bocianem w logo była konkurentem Rolls-Royce'a. Później popadła w zapomnienie

Hiszpańska firma, szwajcarski konstruktor, samochody, silniki lotnicze, działka szybkostrzelne i bocian, namalowany na samolocie myśliwskiego asa: geneza marki Hispano-Suiza jest wyjątkowo skomplikowana.

Hispano-Suiza to marka samochodowa, dziś bardzo ceniona przez kolekcjonerów, a w okresie swojej świetności przez przemysłowców, którzy dorobili się na pierwszej wojnie światowej, arystokratów, bądź tych majętnych osobników, którzy posiedli potężne zasoby w najpewniejszy możliwy sposób: odziedziczyli je.

Więcej ciekawych tekstów o historii motoryzacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Historia firmy Hispano-Suiza zaczęła się od szwajcarskich zegarków

Prekursorem marki była firma hiszpańska o nazwie "Compania General Espanola de Coches Automoviles Emilio de la Cuadra, Sociedad en Comandita", założona w 1898 roku w Barcelonie przez kapitana artylerii o tradycyjnie długim przydomku, Emilio de la Cuadra Albiol. Firma ogłosiła upadłość po trzech latach, nigdy nie rozwinąwszy skrzydeł. Czasy były jednak takie, że popyt na jakiekolwiek samochody znacznie przekraczał podaż i nowe przedsiębiorstwa, produkujące auta, pojawiały się w Europie jak grzyby po deszczu.

Zdając sobie z tego sprawę, pan Jose Maria Castro Fernandez, jeden z pierwotnych inwestorów wyżej wymienionej firmy, założył w 1902 nową spółkę, "J. Castro, Sociedad en Comandita, Fabrica Hispano-Suiza de Automoviles", ale tym razem firma miała w zanadrzu niesamowity atut: urodzonego w Genewie szwajcarskiego inżyniera, Marca Birkigta. Człowiek ten zaczął swą karierę zawodową pracując w zakładzie, który produkował maszyny i narzędzia dla szwajcarskiego przemysłu zegarkowego.

Nawet król Hiszpanii chciał mieć auto Hispano-Suiza

W wieku lat 21 nagle wyjechał do Hiszpanii, do swojego kumpla z politechniki i w Barcelonie pracował nad niezrealizowanym projektem omnibusu elektrycznego oraz zbudował dwa prototypy lekkich samochodów z silnikami spalinowymi. Stamtąd trafił do nowej firmy pana Castro, gdzie przygotował do produkcji auto z silnikiem dwucylindrowymi. Produkcję dość szybko przerwano, bo firmie brakowało płynności finansowej.

Hispano Suiza H6B Cabriolet de Ville by Hibbard, 1928 r.
Hispano Suiza H6B Cabriolet de Ville by Hibbard, 1928 r. fot. Darin Schnabel 2019 Courtesy of RM Sotheby's

Dwóch hiszpańskich biznesmenów postanowiło zainwestować w firmę i szwajcarskiego inżyniera, i tak w 1904 roku przedsiębiorstwo zmieniło nazwę na "Hispano-Suiza Fabrica de Automoviles SA"; wzbudziło zainteresowanie króla Hiszpanii Alfonsa XIII i władca zamówił jedno auto dla siebie. W 1907 roku firma pokazała dwa nowe, mocniejsze modele, na chłodnicach których pojawił się znak handlowy firmy: dwa skrzydła z heraldyczną tarczą między nimi noszącą barwy narodowe Hiszpanii z wkomponowanym w nią białym krzyżem Szwajcarii. Nim nadeszła pierwsza wojna światowa, Birkigt mieszkał we Francji, gdzie nadzorował pracę dwóch fabryk, a król Hiszpanii stał się posiadaczem udziałów w firmie Hispano-Suiza.

Po I wojnie światowej samochody Hispano-Suiza były synonimem luksusu

Pierwsza wojna miała ogromne znaczenie dla marki. Przede wszystkim pomogła powstać nowej grupie milionerów, którzy majątek zbijali na produkcji militarnej, ale także sama, dzięki zamówieniom rządowym, mogła osiągnąć rekordowe zyski. Z konstrukcji silnika lotniczego, zaprojektowanego przez siebie dla rządu Hiszpanii, Birkigt rozwinął nowy silnik w układzie widlastym, zaopatrzony w blok z lekkich stopów.

Lekki i niezawodny silnik stał się jednym z fundamentów lotniczych sukcesów aliantów, albowiem wyprodukowano go ponad 40 tysięcy sztuk, a na potrzeby lotnictwa amerykańskiego wytwarzano go nawet w USA na licencji. Silnik taki napędzał między innymi francuskie myśliwce SPAD S.VII, na których latała słynna eskadra z bocianem w godle. Jednym z pilotów Escadrille des Cigognes był as Georges Guynemer. Stąd właśnie bocian w locie jako maskotka na szczycie chłodnic powojennych limuzyn Hispano-Suiza.

Zarobione na silnikach lotniczych pieniądze Birkigt zainwestował w produkcję luksusowych aut, świetnie pasujących do warunków rynkowych odradzającego się po Wielkiej Wojnie świata. Auta takie jako Hispano-Suiza H6, karosowane przez rozmaite firmy, uważano za należące pod względem jakości do tej samej grupy, co samochody Pierce-Arrow, Isotta-Fraschini czy Rolls-Royce. Wyprodukowano około 2500 podwozi, nim Wielki Kryzys zredukował do zera popyt na najdroższe wozy. Hispano-Suiza zaprzestała produkcji samochodów, skupiono się od tej pory na innych dziedzinach przemysłu. Wspólnie z firmą Michelin opracowano serię kolejowych szynowozów na kołach ogumionych (!), napędzanych lotniczymi silnikami Hispano.

Hispano-Suiza K6 Cabriolet by Brandone, 1935 r.
Hispano-Suiza K6 Cabriolet by Brandone, 1935 r. Darin Schnabel 2013 Courtesy of RM Auctions / Darin Schnabel 2013 Courtesy o

Po II wojnie światowej samochody Hispano-Suiza zniknęły. Teraz mogą wrócić

Większe znaczenie miał jednak silnik lotniczy V-12, Hispano-Suiza 12Y, jeden z pierwszych nowoczesnych silników rzędowych w klasie mocy 1000 KM. Jednostka ta znalazła zastosowanie nie tylko w wielu typach francuskich samolotów bojowych (np. Dewoitine D.520), lecz także produkowano ją na licencji w Czechosłowacji, Hiszpanii, Szwajcarii i Związku Radzieckim (gdzie na jej konstrukcji oparto wiele typów rzekomo oryginalnych sowieckich silników). Jednocześnie Birkigt udoskonalił szybkostrzelne działko 20 mm konstrukcji Oerlikona, działko Hispano-Suiza HS-404, produkowane przez przemysły zbrojeniowe wielu krajów, stało się podstawowym wyposażeniem samolotów bojowych Wielkiej Brytanii i USA, znalazło także zastosowanie jako działko przeciwlotnicze oraz uzbrojenie wozów bojowych.

Po drugiej wojnie światowej w upaństwowionych zakładach do produkcji samochodów już nie powrócono. Od pewnego czasu marką Hispano-Suiza posługują się dwie niezależne od siebie firmy, które wprowadzają na rynek superauta, przy czym co najmniej jedno z nich jest elektryczne. Właścicielem Hispano-Suiza Cars jest zresztą potomek jednego z dawnych inwestorów marki, Miguel Suque Mateu. Czy model Carmen pomoże firmie o legendarnej nazwie trafić do grona współczesnych tuzów segmentu superaut? Zobaczymy.

Hispano-Suiza Carmen
Hispano-Suiza Carmen fot. Charlie Magee/Hispano-Suiza
Więcej o: