Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Małe SUV-y są lepsze od większych SUV-ów, bo gwarantują tak samo wysoką pozycję za kierownicą, ale mają większe szanse, aby się zmieścić w każdą szczelinę miejską.
Bohater niniejszego testu to najmniejszy SUV w gamie BMW. Jednak najmniejszy nie znaczy, że jest gorszy. Przynajmniej to będę chciał udowodnić.
Trzeba przyznać na wstępie, że nowe BMW X1 jest bardzo ładnym samochodem. Proporcje są niemal idealne. Jest długa maska, duże szyby, agresywny wygląd. Wymiary nowego X1 to: 4500 mm długości, 1845 mm szerokości, 1642 mm wysokości i 2692 mm rozstawu osi. W stosunku do poprzednika jest o 53 mm dłuższy, 24 mm szerszy, 44 mm wyższy, a rozstaw osi jest o 22 mm dłuższy. Jednak jest również o 160 kg cięższy (nowa wersja waży dokładnie 1730 kg).
Sama stylistyka przyciąga wzrok. Piesi, jak i inni kierowcy zwalniali, aby przyjrzeć się najnowszemu dziecku BMW. Niektórzy mogą pomylić je z X3, ale X1 jest ciekawsze wizualnie. W pakiecie stylizacyjnym M mamy potężne wloty powietrza na przedzie i czarne wykończenie „nerek". Przód przypomina stwora, który chciałby wciągnąć całe powietrze z okolicy. Co jednak ciekawe maska jest dosyć spokojna i zachowawcza. Nie ma tutaj zbędnych wypukłości.
Z profilu zauważyć można 19-calowe felgi pasujące do nadwozia, które jest w srebrnym macie (felgi tak samo). Kolor przypomina odcień kredek jakimi się rysuje księżyc. Z boku nie widać powiększonych nadkoli czy innych udziwnień. Jest to raczej czysta forma. Nawet klamki zostały zlicowane z karoserią, ale z wyraźnym miejscem, gdzie należy je chwycić. BMW nie poszło drogą innych producentów, gdzie klamki się wysuwają z nadwozia. Na dachu czarne relingi stworzą swego rodzaju klamrę.
Podobną klamrę można znaleźć na tyle auta. Czarny panel znajduje się na zderzaku, a pod nim dyfuzor. Spojler dachowy mocno wysuwa się ku tyłowi i przywodzi na myśl czapkę z odwróconym daszkiem. Jak to się mówi, największą „robotę" robią światła, które mocno wcinają się w klapę bagażnika i nachodzą na profil. Pod plastikiem widoczny jest wzór składający się z trójkątów. Z kolei mała tylna szyba nie jest wcale problemem.
Ciekawe jest to, że chociaż X1 jest większe niż poprzednik, to wydaje się za wąskie w stosunku do wysokości. Można przypuszczać, że takie zestawienie może być problematyczne podczas wchodzenia w zakręty. Jednak o tym później.
Matowy lakier, a właściwie z efektem oszronienia tak samo przykuwa uwagę, jak trudno go utrzymać. Lekkie zadrapanie praktycznie kwalifikuje auto do malowania i bród dosłownie klei się do karoserii.
Niemniej nowe BMW X1 w takich szatach przyciąga wzrok i jeszcze przez jakiś czas tak będzie. W porównaniu do poprzednika jest bardziej wyraziste.
Przejdźmy do wnętrza. I tutaj jest kilka elementów, które mogą się spodobać. Oczywiście ponieważ jest to BMW, to wnętrze idzie zgodnie z najnowszą modą. Zatem jeśli ktokolwiek widział wnętrze nowego BMW serii 2 Active Tourer to rozpozna ten sam projekt.
Jeśli natomiast ktoś nie miał okazji zapoznać się z najnowszym designem BMW i zatrzymał się na wyglądzie sprzed dwóch lat, to może poczuć się lekko zagubionym.
Przed kierowcą i pasażerem rozciąga się długa, pozioma, czarna tafla, pod którą znajdują się dwa ekrany. Jeden z cyfrowymi wskaźnikami, drugi odpowiadający za funkcję pojazdu i multimedia (oczywiście dotykowy). Pomiędzy przednimi fotelami natomiast znajduje się otwierany podłokietnik, który zwieńczony jest konsolą, na której umieszczono się jedyne przyciski fizyczne (nie licząc tych od świateł). Jest przełącznik zmiany biegów, zmiany trybów jazdy oraz pokrętło głośności multimediów. Już wiecie czego tutaj brakuje? Nie ma pokrętła iDrive. Oczywiście jest to wprowadzane w nowszych modelach bawarskiej marki, ale dla użytkowników, którzy korzystają lub korzystali z tego narzędzia zmiana ta wprowadzi poczucie zagubienia. Poza tym obsługa ekranu za pomocą dotyku jest niekomfortowa w trakcie jazdy, a ilość podmenu powoduje, że użytkownik tylko zaczyna się frustrować.
Do dyspozycji mamy cztery tryby: Personal, Sport, Efficient i Expressive. Każdy oczywiście ma swój własny motyw przewodni i kolorystyczny, który wpływa na oświetlenie wnętrza czy charakterystykę jazdy. Motyw wizualny rozciąga się nie tylko na ekranie multimedialnym, ale także na cyfrowy zestaw wskaźników i wyświetlacz head-up.
Materiały wykorzystane we wnętrzu są wysokiej jakości, ale sposób ich zaprezentowania może nie do każdego trafić. Połączenie znajdujące się na skórzanych siedzeniach (skóra ekologiczna), czyli czerwono-czarny spotka się z taką samą ilością zachwytów, jak i krytyki. Natomiast osłony głośników przypominają metalową płytę antypoślizgową. W dodatku jest niemiła w dotyku. Jest również dużo szczelin, które będą zbierać kurz i które trudno będzie wyczyścić.
Co się tyczy wygody, to X1 stoi na bardzo wysokim poziomie. Przednie fotele chociaż wąskie nie męczą podczas jazdy. Taki sam stan rzeczy mamy, jeśli mówimy o tylnej kanapie. Pasażerowie wygodnie mogą się rozsiąść, oparcie jest pod właściwym kątem, a do tego można je przesuwać, aby zwiększyć powierzchnię bagażnika (500-1545 litrów).
Nowe X1 charakteryzuje się wysokim komfortem jak na auto tej klasy. Wprowadzenie nowej obsługi ekranu jest problematyczne przy pierwszym kontakcie, ale Bawarczycy raczej nie zrobią kroku wstecz i nie przywrócą klasycznego pokrętła. Niemniej jest to przemyślane wnętrze, które spodoba się młodym rodzinom czy starszym użytkownikom, którzy są otwarci na nowinki.
Testowany egzemplarz oznaczony został jako xDrive23i. Wyposażony jest w najmocniejszy silnik benzynowy ze wspomaganiem 48V miękkiej hybrydy. W sumie dysponuje mocą 218 KM i 360 Nm momentu obrotowego. Moc przekazywana jest na wszystkie koła za sprawą 7-biegowego automatu, który może być obsługiwany za pomocą łopatek przy kierownicy.
Elektryczne wspomaganie pojawia się przy przyspieszaniu, ruszaniu i wolniejszej jeździe. Jednak głównym elementem i tak jest silnik spalinowy. Przyspieszanie nie jest mocna stroną tego modelu. Nawet po wymuszeniu opcji Boost (za pomocą pociągnięcia i przytrzymania łopatki za kierownicą), X1 jest oporne. Dopiero po chwili odzyskuje rezon i wykorzystuje dostępną moc. Prędkość maksymalna z jaką może się przemieszać to 233 km/h, a od 0 do 100 km/h rozpędza się w 7,1 s.
To co może zaskoczyć przy tym samochodzie to łatwość prowadzenia. Również w zakrętach. Jak wcześniej napisałem, nowe X1 sprawia wrażenie zbyt wąskiego, ale za to wysokiego auta, co niekoniecznie współgra, jeśli chodzi o wchodzenie w zakręty przy większych prędkościach. Tutaj jednak nie czuć niepewności. Ten mały SUV nie przechyla się za bardzo, nie ma poczucia, że zaraz wypadnie z drogi, jeśli mocniej wciśnie się pedał gazu.
Kierownica jest gruba, ale bez przesady. Wygodnie się ją trzyma, a systemy wspomagające kierowcę jak asystent jazdy w korkach czy aktywny tempomat uruchamia się za pomocą jednego przycisku i dopiero później wybiera się funkcję, która nas interesuje. Nie ma zbędnych przycisków.
Oczywiście, ponieważ jest to SUV, to jazda nim nie jest tak komfortowa jak większymi modelami lub klasycznym autem, ale nie można też tutaj narzekać. Czuć nierówności, ale jest to akceptowalne.
Nowe X1 lepiej prowadzi się od poprzednika. Jest bardziej responsywne. Kierowca czuje większą kontrolę nad autem.
Nowe BMW X1 to auto, które mnie urzekło. Jest wygodne, przemyślane i ma czym pojechać. Podczas testu spaliło średnio około 8 litrów na 100 km. Akceptowalna wartość, a głównie jeździło po mieście.
Oczywiście ma kilka mankamentów, które wynikają w głównej mierze z przyzwyczajenia do poprzedniego układu w kabinie. Stylistycznie jest w porządku.
Tym samochodem można spokojnie pojechać na dłuższe wakacje, ma dużo miejsca w środku zarówno dla podróżujących, jak i dla ich rzeczy. A cena? Prezentowany model z tym silnikiem i pakietem sportowym M zaczyna się od 215.900 zł. Po dodaniu wszystkich dodatków cena wynosi 267.600 zł. Dużo jak za takie auto, ale jest wart swojej ceny.
Nowe X1 można polecić dla każdego, kto potrzebuje miejskie auto, którym może wyjechać gdzieś dalej. Ma wszystkie zalety większych SUV-ów, bez ich nieporęczności.