Obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy. Wpadł, bo jego pasażer wyrzucił przez okno puszkę po piwie

Dwóch mężczyzn zatrzymało pijanego kierowcę i wezwało na miejsce policję. Zaalarmował ich nie tylko dziwny sposób prowadzenia pojazdu, ale również puszka po piwie, która wyleciała przez okno auta. Kierowca miał aż 3,6 promila alkoholu.
Zobacz wideo O włos od tragedii w Częstochowie. Pijany kierowca wjechał do piaskownicy

Policja w całej Polsce codziennie przypomina, jak ryzykowna jest jazda po alkoholu. Niestety każdego dnia zatrzymywani są kolejni "śmiałkowie", którzy za kółko wsiadają kompletnie pijani. Tylko we wtorek (24 maja) policja złapała 223 kierowców po spożyciu alkoholu.

Ledwie trzymał się na nogach, ale i tak pojechał autem

Tym razem o przypadku skrajnie pijanego kierowcy poinformowała łódzka policja. Zatrzymania dokonali jednak nie sami policjanci, ale świadkowie. Konkretnie dwóch mężczyzn, którzy jechali w Sieradzu za peugeotem, którego kierowca zachowywał się dość podejrzanie. Nie trzymał toru jazdy, początkowo jechał wyjątkowo wolno i co chwila hamował, później gwałtownie przyspieszał.

W pewnym momencie kierowca peugeota skręcił w ulicę Leszka Czarnego bez używania kierunkowskazu. Świadkowie - podejrzewając, że kierujący jadącym przed nimi autem jest pijany - pojechali za nim. W swoich podejrzeniach utwierdziła ich jednak dopiero puszka po piwie, która wyleciała nagle przez okno z prawej strony samochodu. 

Mężczyźni postanowili dokonać zatrzymania obywatelskiego. Kierowca zajechał peugeotowi, a jego pasażer podbiegł do drzwi kierowcy i wyjął kluczyki ze stacyjki. Kierujący francuskim autem był tak pijany, że z trudem wysiadł z samochodu i ledwie trzymając się na nogach zaczął awanturować się ze świadkami zdarzenia. Ci wezwali na miejsce policję.

Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze ustalili, że za kierownicą peugeota siedział 56-letni mieszkaniec powiatu sieradzkiego, który faktycznie był kompletnie pijany. W wydychanym powietrzu miał aż 3,6 promila alkoholu. Nie jechał jednak sam. Wewnątrz auta były również pootwierane butelki z alkoholem oraz 51-letni pasażer, który w organizmie miał jeszcze więcej, bo aż 3,7 promila alkoholu.

Kuriozalny był również sposób, w jaki ze swojego czynu tłumaczył się 56-latek. Twierdził, że pojechał samochodem po swojego kolegę, który kompletnie pijany leżał na chodniku. Chciał tylko odwieźć go do domu. Koleżeńska postawa nie uratowała go jednak przed karą. Kierowca stracił prawo jazdy, a teraz poczeka na rozprawę w sądzie. Grożą mu dwa lata więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów na przynajmniej trzy lata i wysoka grzywna.

Więcej podobnych historii znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o: