W razie wypadku czy nawet parkingowej stłuczki szkody mogą wynosić nawet kilka tysięcy złotych. Co prawda, w teorii powinien je pokryć ubezpieczyciel sprawcy zdarzenia, jednak ustalenie winnego nie zawsze jest takie proste.
W niektórych sytuacjach spornych i policja może mieć problem z prawidłowym odtworzeniem przebiegu zdarzeń, a nieuczciwy sprawca może przedstawiać ich bieg niezgodnie z prawdą. W takiej sytuacji ratunkiem dla poszkodowanego właściciela auta jest samochodowy wideorejestrator. Nagranie z niego może stanowić wskazówkę dla policji lub dowód w razie sprawy w sądzie.
Nie dziwi więc popularność tego typu sprzętu. Zwłaszcza, że ceny najtańszych kamer do auta zaczynają się od ok. 100 zł. Czy jednak możemy legalnie używać rejestratorów w Polsce?
Kwestia ta budzi kontrowersje, bo korzystając z samochodowej kamery rejestrujemy wszystko, co znajdzie się przed obiektywem urządzenia: m.in. twarze pieszych i tablice rejestracyjne innych pojazdów.
Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby taki rejestrator zamontować w swoim samochodzie. Z punktu widzenia prawa nie ma zakazu nagrywania przestrzeni publicznej na własny użytek. Nagrywać można nawet policjantów w trakcie kontroli, ale - tu ważny warunek - nie można utrudniać czynności funkcjonariuszom i dobrze byłoby poinformować ich o fakcie, że kamera rejestruje obraz.
Nie można też - co chyba oczywiste - "bawić się" kamerą w czasie jazdy, bo takie zachowanie to prosta droga do spowodowania wypadku. Co jednak, gdy nagranie chcemy udostępnić komuś innemu? Wtedy trzeba pamiętać o kilku ważnych zasadach.
Jeśli przebieg zdarzenia lub niebezpieczne zachowanie innych kierowców chcemy udostępnić w sieci, konieczne jest pozbycie się z nagrania wszystkich danych osobowych. Oznacza to przede wszystkim konieczność zamazania twarzy przechodniów. Dobrze jest też zasłonić wszystkie charakterystyczne elementy, które posiadają osoby na nagraniu (np. widoczne, wyróżniające się tatuaże).
Bardziej skomplikowana jest kwestia zasłaniania tablic rejestracyjnych innych pojazdów na drodze, co to czy numer rejestracyjny pojazdu jest czy nie jest daną osobową budzi kontrowersje. Sądy z reguły (taki wyrok padł w wielu sprawach) uważają, że nie i numery rejestracyjne można publikować bez przeszkód.
Coś kompletnie innego uważa Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO). Jak informowaliśmy w czerwcu, numer rejestracyjny może prowadzić do identyfikacji konkretnej osoby, a zatem - zdaniem urzędu - w świetlne prawa może być daną osobową, podobnie jak PESEL i podlega przepisom dotyczącym RODO.
Dla własnego spokoju, tablice rejestracyjne lepiej więc na nagraniu zamazać. Dobrze jest też ukryć wyjątkowo charakterystyczne elementy danego samochodu (np. personalizowane wzory na karoserii), jeśli samochód takie posiada. W myśl przepisów nie można publikować materiałów, na których są elementy pozwalające zidentyfikować daną osobę.
Jeśli nagraliście pirata drogowego w akcji i chcecie wysłać nagranie policji, również możecie to zrobić. Warto pamiętać jednak o jednej rzeczy. Policja może ukarać autora filmu, który łamał przepisy próbując nagrać pirata drogowego. Rejestrowanie wykroczeń nie uprawnia do łamania prawa.
Nagranie można też wykorzystać jako dowód na swoją niewinność. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby pokazać je policji, która przyjechała na miejsce wypadku. To może pomóc w rozwiązaniu ewentualnego sporu. W takiej sytuacji wymazywanie znaków identyfikujących daną osobę nie jest potrzebne. Wideo zarejestrowane przy pomocy kamery samochodowej można też wykorzystać jako materiał dowodowy w sądzie.
Przed wyjazdem do innego kraju należy zapoznać się z panującymi w nim przepisami. W niektórych krajach Europy wideorejestratory są dozwolone i często się z nich korzysta, a w innych zakazane jest nawet posiadanie takiego urządzenia.
Dla przykładu w Norwegii z kamery można korzystać, jednak tylko pod warunkiem, że nie rozprasza ona uwagi kierowcy. We Francji kamerka teoretycznie zakazana nie jest, ale jeśli jest wyposażona w ekran to nie może znajdować się w zasięgu wzroku kierowcy. W Niemczech czy na Słowacji urządzenie to nie może ograniczać widoczności kierowcy.
W Luksemburgu kamery co prawda nie są zakazane i taki wideorejestrator można sobie kupić, jednak korzystanie z niego na drodze jest zakazane. Wyjątkowo restrykcyjne przepisy panują z kolei w Austrii. Posiadanie i jazda z kamerą samochodową jest zakazana, a za złamanie przepisów grozi nawet 10 tys. euro kary.