• Link został skopiowany

Arrinera Hussarya jednak nie powstanie. To koniec projektu polskiego supersamochodu

Arrinera Hussarya, czyli supersamochód znad Wisły jednak nie trafi do klientów gotowych zapłacić za niego ok. miliona złotych. Bo jego gotowa wersja w ogóle nie powstanie. To koniec projektu, który mógł podnieść z kolan polską motoryzację.
Arrinera Hussarya GT
fot. Arrinera
Zobacz wideo Wideowywiad z Tomkiem Kucharem, kierowcą rajdowym. Czy samochody elektryczne to przyszłość sportowej motoryzacji?

Historia supersamochodu sięga jeszcze 2008 roku, kiedy rozpoczęto prace projektowe. Prototyp inwestorzy zobaczyli trzy lata później, a w 2014 roku pokazano gotowy już model samochodu. Dwa lata później zaprezentowano też wersję GT.

Nie będzie polskiego supersamochodu. Projekt porzucony

Niestety sprzedaż supersamochodu z Polski przez lata nie wystartowała. I nie wystartuje. Spółka Arrinera S.A. w swoim zaległym raporcie za pierwszy kwartał 2020 roku przyznała, że zrezygnowano z dalszego rozwijania projektu sztandarowego samochodu Arrinera Hussarya.

To z powodu braku środków na jego dalsze finansowanie, co z kolei wywołało "kryzys organizacyjny", z którego skutkami musiała mierzyć się firma. Piotr Gniadek, prezes zarządu spółki przyznał, że - pomimo wielu prób zebrania finansowania - brakowało pieniędzy na rozwój projektu. W najbliższym czasie mają zostać podjęte działania, które doprowadzą do "uporządkowania sytuacji prawnej, finansowej i organizacyjnej" i pozwolą podjąć decyzję, co do dalszej działalności Arrinery.

Pomimo podejmowanych w tym zakresie prób, nie udało się znaleźć niezbędnego finansowania. W efekcie doprowadziło to do podjęcia decyzji o rezygnacji z rozwijania projektu supersamochodu Arrinera i zbycia aktywów związanych z tym projektem, to jest wszystkich posiadanych akcji Arrinera Technology S.A., o czym Spółka poinformowała w raporcie bieżącym ESPI nr 3/2021 z dnia 22 maja 2021 roku

- napisano w raporcie.

Oznacza to więc, już oficjalnie definitywny koniec historii polskiego superauta. Auta, którym chwaliło się Ministerstwo Rozwoju, a zdjęcia przy nim robił sobie ówczesny wicepremier, a obecny premier Mateusz Morawiecki. Pomimo reklamy, środków na rozwój brakowało.

Arrinera Hussarya miała być piekielnie szybkim i luksusowym samochodem. Miała mieć centralnie umieszczone V8 o pojemności 6,2 litra i mocy 650 KM przenoszącego moc na tylną oś przy pomocy 6-biegowego "manuala". Do tego nisko zawieszone i agresywnie wyglądające nadwozie. Projekt i większość elementów auta powstała lub miała powstać w Polsce, a niektóre miały być zaczerpnięte od najlepszych firm w branży.

Arrinerra pozbierała najlepsze podzespoły od uznanych w motorsporcie firm. I tak na 18-calowe felgi (Braid) trafiły wyczynowe opony Michelin S8H. Hamulce to produkt firmy Alcon, a za układ ABS odpowiada Bosch. Zawieszenie typu push-rod opracowali inżynierowie Arrinery - klasyczne, dwa podwójne trójkątne wahacze oraz amortyzatory i sprężyny Ohlins

- pisaliśmy w 2016 roku o wersji GT na łamach moto.pl.

Więcej o: