To nie będzie poradnik typu "weź do ręki szczotkę i zmieć nią śnieg". Przygotowaliśmy zestaw wskazówek, które - patrząc na aurę za oknem - mogą okazać się przydatne. Niedokładne odśnieżenie samochodu to nie tylko kłopoty z policją, ale lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Dlatego do tej czynności warto się solidnie przyłożyć.
Odśnieżanie auta od góry do dołu wydaje się logiczne. Jeśli jednak na szybach przymarzł lód, zanim w ruch pójdzie skrobaczka lub odmrażacz, warto usunąć wierzchnią warstwę śniegu. Tak będzie po prostu szybciej.
Samochód powinniśmy odśnieżyć dokładnie. Czytaj: nie wystarczy przetrzeć sobie okienka na wysokości wzroku. Wszystkie szyby powinny być oczyszczone ze śniegu i lodu. To samo dotyczy białego puchu zalegającego na dachu.
Taka czynność zajmuje więcej czasu, ale później będziemy mieć doskonałą widoczność, która pozwoli ocenić, co dzieje się wokół nas w czasie jazdy. Dodatkowo nikogo nie zaskoczymy śnieżną niemiłą niespodzianką spadającą z naszego dachu.
A tak to powinno wyglądać:
Niedokładne odśnieżenie samochodu może skończyć się dla kierowcy mandatem w wysokości od 50 do 500 zł, choć górna granica dotyczy raczej samochodów ciężarowych i dostawczych. Precyzuje to art. 66 kodeksu drogowego - pojazd musi być utrzymany tak, aby nie zagrażał innym uczestnikom ruchu. Warto też pamiętać o usunięciu śniegu i lodu z tablic rejestracyjnych. Jazda z zasłoniętymi tablicami może nas kosztować 100 zł i 3 punkty karne.
Przed odśnieżeniem samochodu wielu kierowców uruchamia silnik, żeby wnętrze auta zdążyło się nagrzać. W ten sposób będziemy podróżować w cieple, ale z portfelem chudszym nawet o 300 zł. W terenie zabudowanym funkcjonuje zakaz pozostawiania samochodu z włączonym silnikiem - jeśli to zrobimy narażamy się na mandat 100 zł.
Dostaniemy kolejne 50 zł, jeśli oddalimy się od pojazdu. Dodatkowe 300 zł grozi nam w terenie zabudowanym za powodowanie uciążliwości związanych z nadmierną emisją spalin do środowiska lub hałasem. Wobec tego lepiej nie odpalać auta dopóki nie zakończymy odśnieżania.
Poza zgarnięciem z szyb śniegu i lodu, należy też zatroszczyć się o wycieraczki. Przede wszystkim oczyścić je tak, by gumowe elementy bezpośrednio przylegały do szyby. Drobiny lodu nie tylko rozmażą wszystko na przedniej szybie, ale na dodatek mogą uszkodzić wycieraczki, a nawet porysować szybę. Nie zapominajmy o pozbyciu się śniegu znad piór. Duża ilość śniegu swoje waży, a taki nacisk może wywołać awarię silnika wycieraczek. Naprawa to nawet kilkaset złotych.
A co na postoju? Wielu kierowców zostawiając samochód na noc na zewnątrz podnosi wycieraczki, by nie przymarzły do szyby. Nie jest to najlepsze rozwiązanie. Po podniesieniu ramienia wycieraczki sprężyna dociskająca ją do szyby się rozciąga. Po jednorazowej akcji nic się nie stanie, ale jeśli będziemy to praktykować regularnie, z czasem wycieraczki przestaną efektywnie działać.
To czynność, której nie można przeprowadzić w ostatniej chwili. Kiedy zrobi się zimno, płyn w zbiorniku do spryskiwacza o zbyt niskiej zawartości alkoholu zamarznie i praktycznie uniemożliwi nam jazdę. Warto od początku zimy stosować płyn przeznaczony na niskie temperatury.
Zwłaszcza przed dłuższą drogą zadbajmy o jego odpowiedni zapas. W czasie pluchy i śnieżycy trzeba używać go non stop i zwykle kończy się wcześniej, niż przypuszczamy, szczególnie jeśli auto jest wyposażone w dodatkowe spryskiwacze reflektorów. Jazda z zamazaną przednią szybą i nieskutecznie działającymi światłami jest wyjątkowo męcząca i niebezpieczna.
Śnieg zalega nie tylko na karoserii, ale też na reflektorach. Nieusunięty zwęża snop światła, a czasem nawet całkowicie zasłania na przykład diody do jazdy dziennej.
Jeżeli planujecie dłuższą podróż, sugerujemy robić postoje co 2-3 godziny. Jazda w śnieżycy oznacza zbieranie przez front pojazdu błota pośniegowego i samego śniegu. Taka mieszanka zalegająca na samochodzie będzie dobrym pretekstem do kontroli i konieczności składania wyjaśnień. Na pouczenie nie ma co liczyć. Poza tym, to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa.
Wielu kierowców włącza przednie oraz tylne światła przeciwmgłowe przy pierwszych oznakach śniegu albo po zmroku. To błąd, bo nie pomagają w niczym i oślepiają innych kierowców. Używajmy ich tylko w warunkach ograniczonej widoczności, tak jak przewiduje ustawa Prawo o ruchu drogowym. Za nieprawidłowe korzystanie ze świateł przeciwmgłowych grozi mandat do 100 zł (i 2 punkty karne), a za niewłączenie przy ograniczonej przejrzystości powietrza - do 200 zł i również 2 punkty karne.
W czasie jazdy po mieście warto pamiętać, że w wielu samochodach światła do jazdy dziennej działają tylko z przodu. W czasie śnieżycy trzeba włączyć światła mijania, w przeciwnym przypadku jesteśmy słabo widoczni dla innych uczestników ruchu. Dotyczy to również samochodów z automatycznym włącznikiem świateł mijania, który zwykle nie uruchamia ich w dzień, pomimo opadów śniegu.
Przede wszystkim - nie domową miotłą na długim kiju. Lepiej kupić raz a porządnie sensowną szczotkę (niższym osobom sprawdzi się taka z teleskopową rączką). Przy zakupie skrobaczki też lepiej wybrać nieco porządniejszą - najtańszy plastik może porysować szyby. Jeśli chodzi o preparaty chemiczne służące do odmrażania szyby - to kwestia gustu. Jedni wolą spryskać, chwilę zaczekać i szybko usunąć rozmarznięty lód, inni wolą skrobać.
Skoro jesteśmy przy chemii, zimą warto zaopatrzyć się w odmrażacz do zamków. Ale nie wozić go w aucie (jak 90 proc. kierowców), tylko jednak mieć przy sobie. Jeśli zamarznie wam zamek, to w aucie możecie mieć nawet dziesięć opakowań odmrażaczy, ale trudno będzie z nich zrobić użytek.
To brzmi jak szykowanie się apokalipsę, ale takie wyposażenie może być bardzo istotne w czasie jazdy po górskich, a nawet innych bocznych drogach o niższym standardzie utrzymania, który sprawia, że są rzadko odśnieżane. Łańcuchy pomogą nam je bezpiecznie pokonać, a łopata wykopać auto z zaspy.
Po zakupie odpowiedniego rodzaju łańcuchów dopasowanych do rozmiaru kół, warto przećwiczyć ich zakładanie na sucho zgodnie z instrukcją obsługi. Dzięki temu nie zostaniemy zaskoczeni nową czynnością w ciemności i na mrozie.
Zimowe opony w takich warunkach wydają się oczywistością, ale mimo to o nim wspominamy. To one gwarantują nam przyzwoitą przyczepność na ośnieżonej nawierzchni i ratunek na lodzie. Zwłaszcza przy hamowaniu, o czym warto pamiętać, kiedy naciskamy mocniej pedał gazu. W Polsce ciągle nie są obowiązkowe, ale wyposażenie w nie samochodu przed jazdą w zimowych warunkach powinno być podstawową czynnością.
W ostatnich latach zimy są znacznie łagodniejsze, co usypia czujność kierowców. Dopóki na zewnątrz mamy ujemne temperatury i biały puch, trzeba odpowiednio przygotować się do zimowej jazdy.