"Wyższa szkoła jazdy" to cykl na Moto.pl, w wyjaśniamy najbardziej kontrowersyjne przepisy ruchu drogowego. Ale nie tylko. Znajdziecie tu mieszankę tematów z pogranicza kodeksu drogowego, egzaminu na prawo jazdy, dobrych praktyk na drodze oraz przydatnych porad dla kierowców. Tym razem ostrzegamy przed zimowymi pułapkami.
Gołoledź to wyjątkowo groźne zjawisko, które może doprowadzić do poważnego wypadku. Uważać muszą nie tylko kierowcy, ale także piesi, bo lód często pojawia się również na chodnikach. Wystarczy delikatny przymrozek, by czarna jezdnia pokryła się warstwą lodu. Gołoledź zaskakuje, bo się jej nie spodziewamy. Widząc śnieg na drodze, od razu zakładamy, że jest ślisko i instynktownie zwalniamy. Czarnego lodu często nie widać, a kierowca nie jest gotowy na nagłą utratę przyczepności.
Dlatego zawsze przy minusowych temperaturach musimy zachować czujność. Jeśli powierzchnia asfaltu odbija światło, zarówno naturalne jak i sztuczne, wtedy zachodzi duże prawdopodobieństwo oblodzenia. Ponadto, warto również patrzeć na otoczenie. Lód pojawi się na przydrożnym płocie, drzewach i znakach. Jeśli kierowca poczuje się niepewnie, powinien co pewien czas delikatnie przyhamować na prostym odcinku i sprawdzić reakcję auta. Jeżeli pojazd zacznie się ślizgać, wątpliwości zostaną rozwiane. Temu zjawisku będzie też towarzyszyć "luz" w układzie kierowniczym i brak szumu generowanego przez toczące się koła.
Jeżeli okaże się, że poruszamy się po oblodzonej nawierzchni, unikajmy gwałtownych reakcji. Szybkie ruchy kierownicą czy nagłe hamowanie doprowadzą do wpadnięcia w poślizg. Przede wszystkim starajmy się ostrożnie zmniejszyć prędkość. Hamulce zapewne okażą się nieskuteczne, więc najlepszy sposób na zwolnienie to redukowanie biegów i zdejmowanie nogi z gazu. W niektórych sytuacjach pomocny okaże się zjazd na zaśnieżone pobocze. Na śniegu opony odzyskają kontakt z podłożem, co przywróci hamulcom częściową skuteczność. Ta metoda sprawdzi się tylko przy małych prędkościach.
Są miejsca, gdzie oblodzenie na jezdni występuje wyjątkowo często. Informują też o tym stosowne znaki przy drodze. Uważać należy przede wszystkim w okolicy zbiorników wodnych, rzek i mokradeł, gdzie powietrze ma znacznie większą wilgotność. Tam nawierzchnia zamarza najszybciej. Niebezpieczne są też obszary zalesione, pagórkowate, mosty, wiadukty i tunele.
W miastach drogi są regularnie odśnieżane i posypywane solą. Podobnie autostrady i trasy ekspresowe. Niebezpiecznej robi się na mniej uczęszczanych szlakach. Dlatego warto pamiętać o zachowaniu bezpiecznej odległości względem poprzedzającego pojazdu, by dać sobie sporo czasu na reakcję i ewentualne manewry. Kluczem do względnego bezpieczeństwa będzie również maksymalny poziom koncentracji. Jeśli jednak dojdzie do poślizgu i kierowca zda sobie sprawę, że opanowanie go jest niemożliwe, należy szukać możliwie najbardziej miękkiego lądowanie. Im mniejsza prędkość, tym skutki będą mniej dotkliwe. Zdecydowanie lepiej zakończyć podróż w zaspie, niż na latarni, drzewie lub innym samochodzie.
Podczas trudnych warunków ruch powinien odbywać się z zachowaniem najwyższej ostrożności, a samochody powinny poruszać się z bezpieczną - niską prędkością - komentuje policja.
Pamiętajcie, że gorsza widoczność i brak przyczepności znacząco zwiększają ryzyko wypadku. Dlatego, dla własnego bezpieczeństwa, powinniśmy zwolnić i wszystkie manewry wykonywać wolniej. Na pewno nie wolno panikować. Jeśli wasz samochód ma opony zimowe lub całoroczne, to powinien poradzić sobie ze śniegiem na jezdni, o ile nie będziecie przesadzać z prędkością ani wykonywać gwałtownych manewrów. Najważniejszy jest spokój i płynna jazda. Pamiętajcie też, aby zachować znacznie większą odległość od pojazdów przed wami. Możliwe, że auto przed wami gwałtownie zahamuje, na śniegu potrzebujecie dużo więcej czasu, by wytracić prędkość.
Podczas trudnych warunków na drodze powinniśmy przede wszystkim pamiętać o ogólnych zasadach Prawa o Ruchu Drogowym - obowiązku ruchy prawostronnego, zasadzie pierwszeństwa przejazdu, szczególnej ostrożności i ograniczonego zaufania. Jeżeli będziemy stosować się do ogólnych zasad ruchu drogowego, zwolnimy i zachowamy najwyższą ostrożność, to nie powinniśmy mieć problemu z rozeznaniem się w sytuacji. Nawet jeżeli nie zauważamy np. podwójnej linii ciągłej, to jadąc wolno i uważnie przyglądając się drodze, szybko naprawimy swój błąd, nie powodując zagrożenia na drodze.
Co do zasady, za każdym razem, gdy mamy do czynienia z oznakowaniem poziomym, w sąsiedztwie stoi znak pionowy, który dodatkowo określa sytuację na drodze. Jeżeli linie są zakryte śniegiem, kierowca powinien dać sobie czas na to, by przyjrzeć się znakom pionowym - podkreśla policja. Najważniejsze znaki na drodze mają charakterystyczny kształt, dzięki czemu rozpoznamy je nawet, jeżeli są zasypane śniegiem. Znak STOP czy te informujące o pierwszeństwie trudno pomylić z innymi.
Podczas śnieżycy może się okazać, że nie będziemy w stanie rozpoznać znaku i popełnimy błąd. Przykładowo, nie zauważymy zakazu skrętu w prawo i wjedziemy pod prąd w ulicę jednokierunkową. Jeżeli stosujemy się do wymienionych powyżej zasad, jedziemy wolniej i uważniej przyglądamy się drodze, to powinniśmy błyskawicznie rozpoznać pomyłkę i jak najszybciej naprawić swój błąd.
Co jeśli w takiej sytuacji natkniemy się na patrol policji? W większości przypadków policjant po prostu zwróci nam uwagę i skończy się co najwyżej na pouczeniu. Możemy jednak trafić na nadgorliwego stróża prawa, który zdecyduje się nas ukarać mandatem. Doradzamy więc nie przyjmować takiego mandatu i telefonem komórkowym udokumentować, że znak, którego nie rozpoznaliśmy, był całkowicie zasypany śniegiem. Jeżeli rzeczywiście linie i znaki były niewidoczne, to sąd powinien stanąć po naszej stronie.
Zima zawsze może zaskoczyć, a każdemu kierowcy - zdarzyć się zakopanie w śniegu. Jak spróbować wyjechać bez pomocy innego samochodu? Przede wszystkim zachowajcie spokój. Nie można przesadzać z gazem, bo zbyt szybko kręcące się koła wcale nie pomogą w wyrwaniu się z pułapki. Wręcz przeciwnie - zakopiemy się jeszcze bardziej. Gazu dodajemy delikatnie i lekko skręcamy koła w lewo lub w prawo. Możemy także spróbować rozbujać samochód, czyli najpierw pojechać do przodu, potem wrzucić wsteczny i ruszyć do tyłu. Jest szansa, że auto złapie przyczepność.
W takiej sytuacji przydatne mogą się okazać także dywaniki. Podkładamy je pod koła, co może pomóc samochodowi wyrwać się ze śniegu. Warto także o pomoc poprosić przechodniów. Nawet jedna osoba może się okazać skuteczną pomocą. Jeśli nic nie pomoże, to trzeba zadzwonić po kogoś kto nas wyciągnie.