Drift pod marketem i kulig za autem, czyli zimowe zabawy karane wysokim mandatem

Śnieg prowokuje kierowców do zabawy. Trzeba jednak pamiętać, że zimowe szaleństwa mogą być niebezpieczne, a na pewno kosztowne, bo polskie przepisy przewidują surowe mandaty.

Mandat za kulig za samochodem - nawet 500 zł

Kulig to jedna z tych zimowych zabaw, za które przepisy przewidują bardzo surowe kary. Sankcjonuje to artykuł 60 Prawa o ruchu drogowym. A dokładnie ustęp 2 punkt 4 o następującym brzmieniu:

Zabrania się kierującemu ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu.

Kierowcy grozi do 500 złotych mandatu i pięć punktów karnych. Jeszcze ostrzej sądy traktują kierowców, którzy spowodują wypadek podczas kuligu. Jeśli dojdzie w nim do śmierci któregoś z uczestników kuligu, grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności. "Autokult.pl" zwraca też uwagę na fakt, że poszkodowani mogę nie otrzymać odszkodowania w pełnej wysokości. Ubezpieczyciele często powołują się na przyczynienie się kierowcy do wypadku i obniżają świadczenie.

Zobacz wideo Dziecko wypadające z auta, utknięcie na torach, jazda pod prąd, czyli dziwne sytuacje na drogach z 2020 roku

Mandat za kulig za samochodem - skąd tak ostre przepisy?

Z powodu bezpieczeństwa. Kulig to jedna z najbardziej lubianych zimowych zabaw. Nie tylko przez dzieci. Z pozoru niegroźne jeżdżenie po śniegu na sankach może w mgnieniu oka zamienić się w tragedię. Zwłaszcza, jeśli robimy to za samochodem i na publicznych drogach. Niestety, wielu kierowców się na to decyduje, nie myśląc o bezpieczeństwie uczestników kuligu.

Sanki nie są przystosowane do szybkiej jazdy za samochodem. W razie hamowania nie ma jak skutecznie ich zatrzymać - uczestnicy kuligu mogą uderzyć w ciągnące je auto, a potem wpaść na siebie. Nad sankami trudno też zapanować w zakrętach i łukach. Nawet odrobinę zbyt duża prędkość auta, a ciągnięte osoby wypadną z trasy. Na drodze publicznej mogą wpaść pod koła jadącego samochodu. Także wpadnięcie do rowu lub w drzewo może zakończyć się tragedią.

Wypadek podczas kuligu
Wypadek podczas kuligu slaska.policja.gov.pl/

Drift na pustym parkingu. Świetna, ale potencjalnie kosztowna zabawa

Leżący na parkingach śnieg zachęca wielu kierowców do jazdy bokiem. W takich warunkach nawet przednionapędowe, zwykłe samochody mogą dostarczyć mnóstwa frajdy. Trzeba jednak pamiętać, że takie zabawy również są zakazane przez polskie prawo. Konkretnego przepisu na jazdę bokiem pod marketem nie ma, ale podpadamy pod stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym i dwa artykułu kodeksu wykroczeń.

  • 86. "Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny"
  • 98. "Kto, prowadząc pojazd poza drogą publiczną, strefą zamieszkania lub strefą ruchu, nie zachowuje należytej ostrożności, czym zagraża bezpieczeństwu innej osoby, podlega karze grzywny albo karze nagany"

Drugi przepis sprawia, że driftowanie jest zabronione również poza drogami publicznymi.

Jazda bokiem na parkingu - mandat

Jako że nie ma konkretnego przepisu, to wiele zależy od policjanta. To on ustala widełki. Kodeks podaje, że "kwota mandatu karnego przypisanego za naruszenie stanowiące znamię zagrożenia powiększona o 200 zł, jednak nie więcej niż 500 zł". Najczęściej podciąga się pod to prowadzenie z prędkością nie zapewniającą panowania nad pojazdem. Kara wynosi od 20 do 300 zł. W takim przypadku mandat za drift startuje od 220 zł. Czasem policjanci kwalifikują jazdę bokiem jako "używanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim". Mandat to 200 zł bez punktów karnych.

Czy za driftowanie można stracić prawo jazdy? Tak.

Za jazdę bokiem policjant może nam także zabrać prawo jazdy. Na tej samej podstawie - "stwarzania zagrożenia w ruchu drogowym". Oczywiście to skrajna i bardzo rzadka sytuacja. Dotyczy zwykle kierowców, którzy z premedytacją ignorują polecenia policjantów i mimo próśb (lub mandatu) nie przestają driftować. Jeśli bawimy się na pustym parkingu, na którym nie ma innych samochodów i osób, to interwencja policjanta w większości przypadków zakończy się po prostu zwróceniem uwagi i pouczeniem. Mandat to kolejny krok. Odbieranie prawa jazdy to wyjątkowe sytuacje.

Czy można gdzieś driftować legalnie?

Co do zasady umyślne jeżdżenie bokiem w Polsce jest zakazane. Tak naprawdę w stu procentach legalnie możemy to robić na torach. Czasem organizowane są przez władze poszczególnych miast specjalne wydarzenia, podczas których można się pobawić i podszkolić na zamkniętych w tym celu placach lub parkingach. Skąd bierze się tak ostry zakaz? Jego brak mógłby prowokować kierowców do szaleństw i stwarzania zagrożenia dla innych osób, które akurat przyjechały np. do sklepu na zakupy. W trudnych warunkach łatwo stracić kontrolę nad samochodem. Prawo jest ostre, ale wiele zależy od samego policjanta. Jeśli przyłapie was na driftowaniu w środku nocy na pustym parkingu, to zapewne skończy się tylko na pouczeniu. Będziecie szaleć na osiedlowej uliczce lub na placu pełnym samochodów? Wtedy mandat jest więcej niż pewny.

 
Więcej o: