W świecie najbogatszej klienteli naturalna skóra jest wciąż niezwykle pożądana. A jak pogodzić świat luksusu z ekologią? Bentley już tak nie chwali się historią byków hodowanych na północy kraju. Firma chętniej zaś podkreśla strategię zrównoważonego rozwoju i komunikuje, iż sięga wyłącznie po skóry, które są produktem ubocznym przemysłu mięsnego. Na tym nie koniec.
Brytyjczycy chwalą się, że jako pierwsi na świecie (wśród producentów aut) sięgnęli po skóry, które garbowano z użyciem techniki OMW, czyli odpadów z tłoczenia oliwy, które są mniej szkodliwe niż typowe związki chemiczne używane w garbarniach. Nietrudno zgadnąć, kto został nadwornym dostawcą. Bentley skorzystał ze skór OMW od firmy, z którą współpracuje od wielu lat. To słynne włoskie Pasubio (historia garbarni sięga lat 50 ubiegłego wieku), które dostarcza swoje wyroby do takich marek jak m.in. BMW, Jaguar, Maserati czy Porsche i Range Rover.
Skóra Olive Tan Leather (wedle producenta jest niezwykle miękka i godna najlepszych aut) już trafiła do seryjnie produkowanych aut. Pierwszym modelem z nową skórą został świeżo zaprezentowany Bentley Bentayga EWB Mulliner. Innymi słowy, to jeszcze większy i jeszcze bardziej luksusowy SUV w gamie marki. Taki okręt flagowy w świecie, w którym SUVy próbują wygryźć tradycyjne limuzyny.
Dlaczego jeszcze większy? Bentley zwiększył rozstaw osi samochodu o 18 cm. Nie tylko po to, by najbardziej wymagający klienci zyskali więcej przestrzeni na nogi (szczególnie pożądane w Azji). Z tyłu zmieszczono bowiem najbardziej luksusowe fotele w firmowej gamie. To siedzenia Bentley Airline Seat z 22 trybami regulacji oraz nowym systemem automatycznej kontroli klimatyzacji i wentylacji. Czujniki w fotelu służą do stałej kontroli temperatury pasażera oraz poziomu wilgotności, by dostosować pracę chłodzenia, podgrzewania i siły nadmuchu. Dodatkowe komory w fotelu wykorzystano, by wzbogacić opcje masażu (177 trybów regulacji), złagodzić nacisk oraz jak najwcześniej wykrywać pierwsze objawy zmęczenia. Teoretycznie nawet po ciężkim treningu wyschniesz zatem szybciej niż myślisz, a mięśnie szybciej wrócą do formy. Przynajmniej teoretycznie.
Naturalnie stopy pasażerów nie mogą spoczywać na byle czym. Stąd w Bentley Bentayga EWB Mulliner próżno o dywaniki na miarę tanich supermarketowych podkładek na stół. Brytyjczycy zadbali o dywaniki Wilton wykonane z wełny. Naturalnie nie zapomniano wspomnieć o starannej selekcji czystej wełny, by dobrać kolor (w procesie produkcji nie stosuje się wybielaczy). Zgodnie ze standardami producenta wełniane dywaniki są bujne, gęste i mięsiste. Komu to nie odpowiada może zawsze sięgnąć po ekologiczne dywaniki, które wykonano w całości z nylonu pochodzącego z recyklingu. Otwartą kwestią pozostaje, kto wzgardzi wełną i wybierze nylon.
Nawet w świecie luksusu wypada wspomnieć o technice. Bentley Bentayga EWB Mulliner skrywa pod ogromną maską dobrze znany 4-litrowy (32-zaworowy) silnik benzynowy z podwójnym turbo i automatyczną ośmiostopniową przekładnią. Producent zapewnia, że motor opracowano z myślą o jak najniższej emisji i najwyższej wydajności. Miliarder wozi się zatem spalając średnio 13 l na 100 km i emitując 294 g/km. Kierowca ma do dyspozycji aż 550 KM i 770 Nm momentu obrotowego. Tyle wystarczy, by gigant rozpędził się aż do 290 km/h, a sprint spod świateł zajął 4,6 s (od 0 do 100 km/h). Otwartą kwestią pozostaje, czy ktokolwiek wykorzysta w pełni możliwości samochodu. W końcu nie przystoi rozlewać szampana na szlachetną skórę czy równie szlachetną wełnę.