Jak się jeździ po stolicy Sycylii? Kierowcy w Palermo przestrzegają tylko jednego przepisu

Nie wierzcie obiegowej opinii. Sycylijczycy jeżdżą znakomicie, tylko nie przejmują się przepisami. Mają jednak swój niepisany kodeks. Jego poznanie to klucz do przetrwania na samym południu Włoch.

Zasady ruchu drogowego w Europie są podobne, ale zwyczaje kierowców to już zupełnie inna kwestia. Wystarczy porównać sposób jazdy w Norwegii albo Austrii z południem Włoch, czy Albanią. To samo dotyczy umiejętności.

Więcej tekstów o podróżach samochodem znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Wśród kierowców przeważają dwie opinie na ten temat: "im dalej na południe, tym gorzej" lub "im dalej na wschód, tym gorzej". Przychylam się do tej drugiej, a jeśli ktoś sądzi inaczej, to znaczy, że nie rozumie stylu jazdy południowych kierowców.

Żeby się przekonać i udowodnić niedowiarkom, że nie mają racji, spędziłem tydzień za kierownicą samochodu na samym południu Włoch. Jeździłem po autostradach, bocznych drogach oraz ulicach Palermo, Katanii i Syrakuz.

Włosi są znani z nonszalanckiego stylu jazdy, a południe od Neapolu w dół jest owiane złą sławą. Dotyczy to szczególnie Kampanii i Kalabrii, a jej kulminacja przypada na najdalszą prowincję Włoch, czyli Sycylię. Włoska wyspa jest znana z mafii i szaleńców za kółkiem. Pojechałem tam, aby sprawdzić te legendy i przynajmniej z drugą się całkowicie nie zgadzam.

To prawda, że Sycylijczycy w ogóle nie przestrzegają przepisów, poza jednym wyjątkiem. Wbrew krążącym legendom większość kierowców i motocyklistów zatrzymuje się na czerwonym świetle, ale przestrzeganie reszty kodeksu to już zupełnie inna sprawa.

Strada Statale 113, jeden z głównych ciągów komunikacyjnych w Palermo
Strada Statale 113, jeden z głównych ciągów komunikacyjnych w Palermo fot. ŁK

Jazda po Sycylii. Nie widziałem czegoś takiego nigdzie w Europie

Sycylijczycy uważają, że przepisy są po to, aby je łamać. Efekt jest taki, że nie zwracają najmniejszej uwagi na pasy ruchu, ograniczenia prędkości i znaki drogowe, włącznie z tymi najważniejszymi: znak stopu i pierwszeństwa przejazdu, a także na uliczne zebry.

Warto zatrzymać się na moment przy pieszych, bo Sycylijczycy, a zwłaszcza Palermianie bardzo rzadko to robią. Przejście przez ulicę po pasach bez sygnalizacji, to prawdziwy wyczyn, bo kierowcy najprawdopodobniej się nie zatrzymają, ani nawet nie zwolnią. Piesi mają zdecydowanie trudne życie w stolicy Sycylii.

Styl jazdy Sycylijczyków brzmi jak recepta na drogowy armagedon, ale w praktyce jest inaczej. Przez tydzień nie widziałem ani jednego wypadku. To dlatego, że tamtejsi kierowcy jeżdżą znakomicie pod względem technicznym, mają znakomitą orientację w przestrzeni i idealne wyczucie wymiarów swoich pojazdów oraz zamiarów innych uczestników ruchu.

Być może tak jest dlatego, że większość jeździ również motocyklami albo skuterami, co generalnie wymaga wyższego poziomu umiejętności, przynajmniej jeśli ktoś chce trochę pożyć. Takie samo może być wytłumaczenie notorycznej jazdy z włączonymi kierunkowskazami, nawet jeśli samochody nigdzie nie skręcają.

Stacja paliw w Palermo
Stacja paliw w Palermo fot. ŁK

W innych krajach zdarza się to wyłącznie motocyklistom, bo w większości jednośladów sygnalizacja skrętu nie wyłącza się automatycznie po wyprostowaniu kierownicy. W Palermo jeżdżą tak niemal wszyscy: skutery, motocykle i samochody. Jak w takim razie domyślić się, że ktoś ma zamiar wykonać manewr skrętu? To proste: trzeba być czujnym. Wbrew pozorom Sycylijczycy uważają na siebie nawzajem przez cały czas.

Kierowcy potrafią błyskawicznie zrobić z trzech pasów ruchu pięć. Wykorzystają każdy centymetr wolnego asfaltu, który przypadkiem odsłonisz, ale nie spotkają się z tobą, tylko będą śmiało jechać "na żyletki". Nie ma żadnej taryfy ulgowej dla właścicieli jednośladów. Kierowcy uważają na nich tak, jak na samochody, czyli omijają niechętnie i w ostatniej chwili.

Sycylijczycy jeżdżą i parkują autami, jak motocyklami

Podobnie jest z parkowaniem. Jeśli na jakimś miejscu zmieści się samochód, trzeba na nim zaparkować. Nieważne, że tam jest akurat przejście dla pieszych albo chodnik. Wolnej przestrzeni w miastach południowych Włoch jest bardzo mało (głównie ze względu na średniowieczną zabudowę), więc trzeba ją szanować, a przechodnie sobie jakoś poradzą.

Ciekawym doświadczeniem jest też przejazd przez skrzyżowanie bez sygnalizacji świetlnej. Niezależnie od tego, kto ma na nim pierwszeństwo i jakie są znaki, pierwszy przejeżdża ten, który ostatni ustąpi. Na szczęście (podkreślę to jeszcze raz) Sycylijscy kierowcy znakomicie odczytują wzajemne intencje i niezwykle rzadko dochodzi do poważniejszych kolizji, a nawet stłuczek.

Stawiam dolary przeciwko orzechom, że prawie każda staruszka z Palermo jest w stanie zaparkować sprawniej i w ciaśniejszym miejscu oraz wjechać w węższą bramę niż typowy warszawski kierowca będący w wieku poborowym i w pełni władz umysłowych. Prawdopodobnie wynika z kultury motoryzacyjnej, która rozwija się od ponad 100 lat. U nas w praktyce — od końca lat 80.

Owszem, auta na Sycylii są poobijane, ale najczęściej mają wiele lat. Tamtejsze ulice wyglądają raczej biednie. Trudno na nich zobaczyć luksusowe marki lub supersportowe auta. Ludzie dbają o samochody i używają ich przez dekady. Często można spotkać idealnie zachowanego klasyka, który jednak jest używany z poszanowaniem na co dzień.

Pięknie zachowane Renault 4. Taki widok w Sycylii, to nic dziwnego
Pięknie zachowane Renault 4. Taki widok w Sycylii, to nic dziwnego fot. ŁK

Sycylijscy kierowcy przekraczają prędkość, ale zachowują rozsądek

Sycylijczycy jeżdżą po drogach, jakby mandaty nie istniały. Przekraczają prędkość, ale nie w drastyczny sposób. Jeśli prędkość w mieście jest ograniczona do 50 km/h, wszyscy jadą mniej więcej 70-90 km/h, ale nikt nie łamie tej zasady, pędząc na złamanie karku.

To samo dotyczy pozamiejskich dróg szybkiego ruchu. Jest na nich pusto, kierowcy jeżdżą dość szybko, ale raczej spokojnie. Tylko po wyprzedzeniu innego pojazdu Sycylijczycy wracają na swój pas tak blisko przed nami, jakby chcieli zepchnąć nas z drogi. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Tak samo jak do miejskiego trąbienia na wiwat.

Czy polecam wypożyczenie samochodu i zwiedzanie w ten sposób Sycylii? Jak najbardziej. Mnie zawsze jeździ się po południu Włoch znakomicie, a Sycylia jest piękna o każdej porze roku. Trzeba jednak mierzyć siły na zamiary i jeśli ktoś czuje się za kierownicą niepewnie lub jeździ mało zdecydowanie, tamtejsi kierowcy będą dla niego bezlitośni. Od wszystkich uczestników ruchu oczekują podobnych do swoich umiejętności oraz intuicji.

Warto też pamiętać o kilku żelaznych zasadach. W miastach będą panować korki i chaos. Trzeba bez przerwy patrzeć w lusterka, bo potrącenie motocyklisty albo skuterzysty nie będzie miłym doświadczeniem dla żadnej ze stron. Jeśli natomiast ktoś wciąż uważa, że na drogach południa Włoch jest niebezpiecznie, polecam statystyki europejskich wypadków. Najwięcej śmiertelnych jest w Rumunii, Łotwie, Bułgarii i... w Polsce.

Sycylijska droga ekspresowa
Sycylijska droga ekspresowa fot. ŁK
Więcej o: