Koło zapasowe jest coraz rzadszym widokiem w nowoczesnych samochodach. Są trzy powody. Po pierwsze, z powodu coraz bardziej odpornej konstrukcji i lepszych dróg, rzadko zdarza się przebicie opony.
Lubisz motoryzacyjne ciekawostki? Szukaj ich na gazeta.pl
Po drugie, fabryczne koła są coraz większe i trudno je zmieścić pod podłogą bagażnika. Jeśli się nawet uda, to kosztem znacznego ograniczenia jego pojemności. To trzeci i koronny argument za pozbyciem się "zapasu" z auta, bo producenci walczą o każdy litr przestrzeni bagażowej.
Duży bagażnik jest dla wielu klientów zaletą, która decyduje o zakupie. Efektem jest powolne wymieranie zapasowych kół. Zamiast nich producenci aut proponują zestawy naprawcze albo... telefon do assistance.
Pierwsze rozwiązanie jest niewygodne, krótkotrwałe i przydatne wyłącznie w przypadku niektórych uszkodzeń opony. Drugie kosztowne, bo trzeba zapłacić za usługę naprawy, zawiezienia auta na lawecie do serwisu lub za droższe ubezpieczenie autocasco.
Zdarzają się też niezwykle cienkie zestawy: obręcz plus opona, które bardziej przypominają motocyklowe niż samochodowe koła. Można je stosować w lżejszych i mniejszych pojazdach. Problem w tym, że auta wciąż rosną i tyją.
Dotyczy to zwłaszcza luksusowych SUV-ów i aut z napędem elektrycznym. Dlatego w niektórych z nich można znaleźć pod podłogą bagażnika niezwykle wyglądające opony awaryjne Vredestein Space Master. Są to składane, a właściwie zwijane dojazdówki.
Swój docelowy rozmiar i kształt uzyskują dopiero po nadmuchaniu. W podłodze bagażnika czekają bez powietrza, dlatego wyglądają tak dziwnie. Żeby ich użyć, samochód musi być wyposażony nie tylko w zapasowe koło, ale również obowiązkowy kompresor.
Space Master nie jest nowością. Taka opona została opracowana przez holenderskiego producenta już pod koniec lat 70. Pierwszym klientem, który zainteresował się nowym rozwiązaniem, była niemiecka marka sportowych samochodów: Porsche.
I to właśnie w bagażniku ekskluzywnego i bardzo drogiego Porsche Cayenne Coupe Turbo GT znaleźliśmy to interesujące koło dojazdowe. Wyposażenie kosztującego milion złotych SUV-a z Zuffenhausen w takie rozwiązanie wymaga dopłacenia około 1900 zł.
Koła dojazdowe z oponami Vredestein Space Master można znaleźć, nie tylko w Porsche, ale i autach innych marek należących do grupy Volkswagena, a także w bagażnikach niektórych modeli Mercedesa, Ferrari i Maserati.
Mimo to niewiele osób o nich słyszało, a jeszcze mniej miało okazję używać. W zestawie Porsche oprócz elektrycznej sprężarki znalazł się też podnośnik i klucz, a nawet składane kliny, więc można zająć się jego wymianą samodzielnie, bez czekania na pomoc drogową.
Koło widoczne na zdjęciach po napełnieniu powietrzem ma rozmiar 195/65 R 20 i może awaryjnie zastąpić fabryczne ogumienie o szerokości 305 mm i rozmiarach obręczy 21 cali lub nawet 22 cale, w przypadku letnich kół w Porsche Cayenne Coupe Turbo GT.
Jak wskazuje ostrzegawcza naklejka, maksymalną prędkość trzeba wtedy ograniczyć do zaledwie 80 km/h, chociaż najszybszy Cayenne potrafi rozpędzić się aż do 300 km/h. Mimo tej niedogodności dzięki Space Masterowi będzie można łatwiej i szybciej dostać się do warsztatu wulkanizacyjnego.