Czy nowoczesne technologie w motoryzacji mogą się kojarzyć z przewożeniem psa czy kota? Zazwyczaj nie, ale na szczęście są wyjątki. O miłośnikach zwierząt szczególnie pamiętali inżynierowie Hondy i Skody. Znamienne, że w obu przypadkach wybrano ten sam dzień w roku, by pochwalić się nowościami. Jaka to data? 1 kwietnia rzecz jasna. Jakżeby inaczej?
Japończycy skupili się na kwestii komfortowego dostępu do samochodu. Przyznaję, że spodziewałem się rozwiązań wzorowanych na tych, które od lat promują Brytyjczycy (m.in. specjalny trap w Range Rover, by ułatwić wejście do bagażnika). Okazuje się, że inżynierowie Hondy sięgnęli po bardziej zaawansowaną technikę komunikacji bezprzewodowej. Stąd projekt obroży i zawieszki PAW-S, które pełnią rolę pilota w ramach bezkluczykowego dostępu do samochodu. Jak to działa? Wystarczy, że zwierzę zbliży się do samochodu, a bagażnik automatycznie się otworzy. Gdy pies czy kot znajdą się w bagażniku, to wówczas klapa zostanie automatycznie zamknięta. Na tym nie koniec.
Inżynierowie Hondy zadbali o ekstra dodatki. Stąd opcja monitoringu poprzez aplikację (właściciel będzie mógł szybko zlokalizować zwierzę) oraz lista kontaktów ze wszystkimi psimi czy kocimi kumplami (łatwiej umówić się na wspólny spacer). Pomyślano nawet o dodatkowej klimatyzacji w bagażniku, by zachować odpowiedni komfort termiczny. Prócz tego zaprojektowano także automatyczny trap dla mniejszych zwierząt oraz wbudowany dozownik ze smakołykami. A to nie wszystko. Honda zapewnia, że nie zapomniała o innych zwierzętach. W przygotowaniu także wersje dla królików i kóz. Kiedy trafią do sprzedaży? Zapewne nieprędko (może w przyszłym roku na kolejny prima aprilis?).
A o co zadbali projektanci Skody? Kilka lat temu w ramach prima aprilisowego pakietu Simply Clever pokazano unikalną kolekcję parasolek. Czesi zaprojektowali psi parasol specjalnie z myślą o brytyjskim rynku. Trudno o bardziej wymowne cytaty z materiałów prasowych: "Brytyjski deszcz jest oficjalnie najbardziej mokry na świecie" czy "podczas prac nad parasolami przechwyciliśmy duże ilości brytyjskiego deszczu i przywieźliśmy go do naszego warsztatu w Czechach". Urokliwe, nieprawdaż?