Teraz już wiem, że bezprzewodowy interfejs Android Auto rozwiązuje jedne problemy po to, żeby przedstawić inne. Twórcy Android Auto chwalą się, że w tym roku coraz więcej funkcji będzie działać bezprzewodowo.
Szukasz technologicznych nowinek? Znajdziesz je na gazeta.pl
Oczywiście to zależy od odpowiedniej kombinacji telefonu i auta, bo oba urządzenia muszą ze sobą właściwie współpracować. Android Auto już jest dostępny w około 150 milionach samochodów na całym świecie.
Coraz więcej z nich ma być wyposażonych w funkcję bezprzewodowego połączenia z telefonem, która wymaga odpowiedniego oprogramowania i urządzenia Wi-Fi. Wtedy kabelek wpinamy tylko raz: do konfiguracji.
Tak jest w teorii. Kiedy usłyszałem o tym rozwiązaniu po raz pierwszy, byłem zachwycony. Uwierzyłem, że skończą się problemy z niekompatybilnymi kablami i ciągłym wpinaniem telefonu. I tak było, ale natychmiast pojawiły się nowe kłopoty.
Po pierwsze połączenie bezprzewodowe jest znacznie mniej stabilne. To dziwne, bo w przypadku innych protokołów transmisji trudno narzekać na efektywność radiowego połączenia Wi-Fi. W przypadku Android Auto zdarza się, że telefon się odłącza od samochodu w najmniej oczekiwanym momencie.
Wielokrotnie zdarzyło mi się to w różnych autach, gdy korzystałem z nawigacji w nieznanym miejscu albo na skomplikowanym autostradowym węźle. Pal sześć przerwę w muzyce, ale chciałbym chociaż wiedzieć, gdzie mam jechać.
Można próbować przywrócić połączenie ręcznie, ale zazwyczaj dzieje się to automatycznie po kilkunastu sekundach. Można też podłączać awaryjnie kabel, ale to bez sensu. Nawet jeśli akurat mamy go pod ręką, takie rozwiązanie nie zadziała.
Zamiast skorzystać z kabla USB, telefon będzie uparcie próbował się połączyć z samochodem bezprzewodowo. Do skutku albo do momentu, kiedy zmienimy odpowiednie ustawienie odpowiedniego parametru w menu telefonu, czego nie można zrobić w czasie jazdy.
Następnym problemem z bezprzewodowym połączeniem Android Auto jest rozładowywanie telefonicznej baterii. W przypadku kabla mamy jednocześnie transmisję i uzupełnianie energii. Połączenie bezprzewodowe podwyższa jej zużycie, a jednocześnie jesteśmy skazani na mniej efektywne ładowanie indukcyjne. I to tylko jeśli zapłaciliśmy za taki dodatek do auta.
Poza tym ładowanie bezprzewodowe jest bardziej kłopotliwe. W niektórych modelach samochodów wystarczy, że przesuniemy telefon na półce i przestaje działać. W innych duże modele smartfonów w ogóle się nie mieszczą albo pętla indukcyjna jest zbyt słaba, aby zadziałać przez obudowę ochronną.
Tyle jeśli chodzi o Android Auto bez kabelka. Google mówi, że będzie coraz częstszym widokiem, tak samo jak wykorzystywanie smartfonu w roli samochodowego kluczyka. W tym przypadku trzeba skorzystać z innej bezprzewodowej technologii UWB (Ultra Wide-Band). Musi być w nią wyposażony zarówno samochód, jak i telefon.
Na razie taką możliwość dają tylko smartfony Pixel i niektóre Samsungi Galaxy w połączeniu z nowymi modelami marki BMW. Również w BMW i Fordach ma być dostępna funkcja Fast Pair ułatwiająca szybkie sparowanie telefonu z autem.
Poza tym coraz więcej firm motoryzacyjnych implementuje rozwiązanie Android Automotive z kompletnym systemem Google w samochodzie. Taki system mają już auta Volvo, Polestar i nowe Renault Megane E-TECH, a zapowiada je coraz więcej koncernów, m.in: Ford, Stellantis, Nissan i Mitsubishi.
Ma być też więcej aplikacji zewnętrznych producentów, które da się obsłużyć za pośrednictwem Android Auto, a Motorola nawet przedstawiła akcesorium MA1, które pozwoli obsłużyć każdy samochód z interfejsem Android Auto bezprzewodowo. Wówczas kłopot z kabelkiem mamy z głowy, za to mogą pojawić się nowe.
Sam nie wiem, czy się tym martwić, czy z tego cieszyć. Raczej to drugie. Pocieszający jest fakt, że Google zwykle robi odwrotnie niż jego główny konkurent: Apple. Wcześnie wprowadza niedopracowane usługi, ale potem sukcesywnie poprawia ich jakość. Software firmy z nadgryzionym jabłuszkiem w logo ma znacznie mniej błędów, ale ich usuwanie zwykle zajmuje więcej czasu.