Chcesz kupić nową Ładę na Białorusi? Nie jest to szczególne wyzwanie. Sęk w tym, że brakuje chętnych na auta marki promowanej przez Władimira Putina (prezydent Federacji Rosyjskiej nie raz uczestniczył w premierach nowych modeli firmy z Togliatti). Wbrew pozorom Białorusini nie pałają taką miłością do Łady jak Rosjanie.
Okazuje się, że rosyjska marka bardzo traci na popularności u naszych wschodnich sąsiadów. Jeszcze w 2021 r. Łada była numerem 1 i cieszyła się dużą przewagą nad konkurentami. Z wynikiem 11,6 tys. sprzedanych aut wyprzedziła takie firmy jak Geely (7,4 tys. egz.), Volkswagen (4,6 tys.), Renault (4,1 tys.) czy Kia (3,8 tys.). W 2022 r. Rosjanie sprzedali zaledwie 3,7 tys. egzemplarzy i spadli na drugie miejsce. Wówczas Geely zostało numerem jeden z wynikiem 4,3 tys. zarejestrowanych nowych aut (firma od czerwca 2022 r. prowadzi w statystykach). Zapewne mało kto przypuszczał, że rok później kryzys jeszcze się pogłębi.
W 2023 r. jest jeszcze gorzej dla Rosjan i lepiej dla Chińczyków. Po siedmiu miesiącach 2023 r. Geely ma już 75,6 proc. udziałów na białoruskim rynku. W lipcu Białorusini kupili 1155 aut Geely i zaledwie 218 Ład. Na trzecim miejscu dość nieoczekiwanie znalazło się Audi (zapewne import równoległy przez Kazachstan) z wynikiem 65 samochodów.
Skąd takie zamiłowanie Białorusinów do nowych aut innych niż rosyjskie? Są przede wszystkim znacznie nowocześniejsze i łatwiej dostępne od produktów rosyjskiej myśli technicznej. Przykład zresztą idzie z samej góry. To Aleksander Łukaszenka od lat zabiega o chińskie inwestycje. I to dzięki jego inicjatywie Chińczycy zbudowali w 2013 r. nowoczesne zakłady Belgee nieopodal Mińska. Stąd samochody Geely przestały być egzotyką. Sprzedawcy i kupujący traktują je coraz częściej jako krajowe, które są nie tylko przystępne cenowo jako nowe, lecz także niedrogie w eksploatacji i potencjalnych naprawach (także powypadkowych). Na tym nie koniec.
Belgee konsekwentnie poszerza gamę modelową, zwiększa produkcję i oferuje dość atrakcyjne finansowanie (kredyt lub leasing). W 2022 r. z chińskich zakładów nieopodal Mińska wyjechało 25 tys. samochodów. W tym roku planowana produkcja sięgnie aż 60 tys. nowych aut. Wśród nich nowy kompaktowy sedan Emgrand 7 (4,6 m długości) i crossovery Coolray (segment B), Tugella (segment C), Atlas Pro (segment C) i Monjaro (klasa D). Dla Polaków egzotyka, a dla Białorusinów całkiem sensowny wybór.
Fabrycznie nowy kompaktowy sedan Geely Emgrand 7 (najtańsze auto w gamie marki) z białoruskich zakładów Belgee to wydatek ok. 49 tys. rubli białoruskich (ok. 78 tys. zł). A jaka może być alternatywa dla nowego Geely z gwarancją? W tej cenie można kupić używanego Volkswagena Polo sedan (roczniki 2019-2020) z przebiegiem ok. 50-100 tys. km albo znacznie większego Volkswagena Passata z 2015 r. (przebieg zwykle ponad 200 tys. km). W salonie Łady znajdziemy zaś nową Vestę. Rosyjskie auto jest tańsze o ok. 5 tys. rubli (ok. 8 tys. zł) i mimo wszystko znacznie starsze pod względem konstrukcyjnym.
Chętni na chińskiego crossovera muszą zaś głębiej sięgnąć do kieszeni. Najtańszą propozycją jest Geely X50 (62 tys. rubli białoruskich, czyli ok. 100 tys. zł) znane także jako Proton X50 (na rynek Malezji). W tej cenie można kupić używaną Toyotę RAV4 z roczników 2013-2015 albo sześcioletnią Skodę Octavię czy BMW X5 z roczników 2007-2009. Nie jest przy tym tajemnicą, że chińskie auto ma nad nimi dość kluczową przewagę. W razie awarii łatwiej będzie o części zamienne (nie wspominając przy tym o różnicach cenowych), nawet w sytuacji, gdy skończy się fabryczna gwarancja Belgee. A każde auto prędzej czy później i tak musi trafić do serwisu.