Ceny nowych samochodów i paliwa szybują w górę. TCO atrakcyjniejsze dla BEV

Po zerwanym łańcuchu dostaw i braku samochodów na rynku, przyszedł kolejny kryzys - paliwowy. Ceny detaliczne na stacjach paliw wraz z wybuchem wojny wystrzeliły w górę, przebijając przez chwilę nawet 8 złotych za litr w przypadku Diesla. To kolejny powód by zastanowić się nad wyborem rodzaju napędu jaki chcielibyśmy zakupić. Może rozwiązaniem jest pojazd elektryczny?

Aktualną sytuację na rynku możesz obserwować na stronie głównej gazety.pl

Wojna w Ukrainie jasno wskazała bolączki, którymi Unia Europejska nie zajmowała się przez ostatnie lata. Jej uzależnienie od dostaw ropy oraz surowców i produktów petrochemicznych w 2021 roku wynosiło 97 proc. - wynika z analiz Transport & Enrivonment. Oznacza to, że co czwarta zakupiona baryłka ropy pochodziła z Rosji. Tylko z tego tytułu Moskwa uzyskała roczny wpływ do budżetu państwa w wysokości 104 miliardów USD, czyli niemal dwa razy więcej niż szacowany budżet Ukrainy na rok 2022 – ok. 55 mld USD.

Do tych gigantycznych dochodów dochodzą pozostałe, np. z eksportu gazu – ok. 43,4 miliarda USD. Polska w tym względzie również nie ma powodów do dumy. Zgodnie z danymi udostępnionymi przez Forum Energii, uzależnienie naszego kraju od importu ropy wynosiło 67,5 proc. Oznacza to, że zaraz po Słowacji (78,4 proc.) i Litwie (68,8 proc.) jesteśmy największym importerem tego surowca.

Zobacz wideo Luksusowe BMW X6 odzyskane po kilku godzinach od kradzieży

Paliwo w górę

W efekcie konfliktu doszło do znacznego wzrostu cen i to w sytuacji, kiedy do lipca tego roku mamy obniżony VAT na paliwa z 23 do 5 proc., ceny przebiły barierę psychologiczną 7 złotych za litr, a nawet przez chwilę 8 złotych za litr – w przypadku oleju napędowego.

Teraz sytuacja nieco się unormowała, ale nadal nie ma gwarancji stabilności. Przykładem może być giełda w Londynie, gdzie cena ropy w zeszłym tygodniu zmniejszyła się poniżej 100 USD za baryłkę, zaś z początkiem tygodnia (21 marca) było to już 111 USD, a 23 marca – 121 USD. W analizie e-petrol czytamy, że „w ciągu ostatniego tygodnia średnio o 20 i 30 groszy na litrze potaniała benzyna Pb95 i olej napędowy, za których litr płaci się dziś 6,59 i 7,29 zł. Niestety w dalszym ciągu średnia ogólnopolska cena LPG utrzymuje się na wysokim poziomie i wynosi 3,79 zł/l".

- Rosnące ceny surowców, w tym paliw płynnych, to spore wyzwanie dla firmowych i domowych budżetów. Pomimo stabilizacji cen na światowych giełdach, analitycy jednoznacznie wskazują, że przez dłuższy czas nie będzie powrotu do cen paliw poniżej 6 zł/l za benzynę, a nawet 6,40 zł/l w przypadku oleju napędowego. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że istnieje kilka skutecznych metod na minimalizowanie skutków wysokich cen paliw, które wszystkie swe źródła znajdują w technologii telemetrycznej BIG DATA. Dzięki nowoczesnym systemom możemy w realny sposób wpłynąć na redukcję średniego spalania w naszych pojazdach, a tym samym – z dnia na dzień zredukować wydatki ponoszone na paliwo – wskazuje Kamil Jakacki, dyrektor sprzedaży i rozwoju Cartrack Polska.

TCO atrakcyjniejsze dla BEV

Tak wysokie ceny zaczynają być dotkliwe dla użytkowników zarówno indywidualnych, jak też instytucjonalnych. Zwiększające się miesięczne wydatki na utrzymanie pojazdu, zdecydowanie mniej korzystnie przedstawiają jego wyliczenie TCO (ang. Total Cost of Ovnership).

Przykład w tym przypadku może stanowić sam koszt paliwa w takiej kalkulacji. Przy założeniu przebiegu 3 lat eksploatacji, 20 tys. km rocznie (łącznie 60 tys. km) oraz średniego zużycia na poziomie 6 litrów na 100 km, to przed podwyżką w trzy lata koszt ten wynosił 19 440 zł (przy cenie paliwa 5,40 zł/l), a po 23 400 zł (przy cenie paliwa 6,50 zł/l). to niemal 4 tysiące złotych więcej. Ta różnica jest niestety jeszcze większa, gdyż na przestrzeni ostatnich miesięcy nie tylko paliwo podrożało. Również same pojazdy stały się droższe. Już w tym momencie można mówić o podwyżkach około 10-20 proc., a to wcale nie musi być koniec

– Koszty paliwa, obok kosztów osobowych, są największym elementem budżetowych wydatków firm użytkujących floty pojazdów służbowych. W obecnych czasach menadżerowie flot i właściciele firm szukają rozwiązań, które pomogą im w elastyczny sposób redukować skutki rosnących cen wywołane presją inflacyjną oraz skutkami wojny na Ukrainie. Telemetria jest kompleksowym rozwiązaniem, które pozwala w profesjonalny sposób analizować koszty i w bezpieczny dla zdolności operacyjnych firmy je optymalizować. Redukcja wydatków na paliwo, mniejsze koszty serwisowania, niższe składki ubezpieczeniowe przy jednoczesnym wzroście wydajności – to tylko niektóre benefity z wprowadzenia nowoczesnych systemów telemetrii – dodaje Kamil Jakacki.

Rozwiązaniem problemu mogą być pojazdy elektryczne. Już teraz posiadają one szereg zalet, które w niektórych aspektach przewyższają warianty spalinowe. W obliczeniach TCO wynika, że zeroemisyjne samochody zyskują najwięcej w przypadku kosztów serwisów. Przykładem może być Mustang Mach-E, którego przegląd to koszt 699 zł i klasyczny Mustang 5.0 V8, gdzie trzeba zapłacić 4308 zł – dane za okres 36 miesięcy i 20 tys. km rocznie. Równie korzystnie wychodzi wyliczenie dla Lexusa UX – przy tych samych parametrach – gdzie koszt serwisu dla wariantu elektrycznego to 1463 zł, a dla spalinowego 2925 zł .

Mniejsze koszty, ale przy ładowaniu z domu

Kolejną korzyścią z punktu widzenia pojazdów elektrycznych są mniejsze koszty związane z jego „tankowaniem". Z danych EV klub Polska wynika, że 79 proc. użytkowników pojazdów elektrycznych ma możliwość ich ładowania w warunkach domowych. To zdecydowana oszczędność, gdyż przy wykorzystaniu taryfy G11, gdzie średnia cena w Polsce to 0,66 zł/kWh*, dla auta z akumulatorem trakcyjnym 98 kWh, koszt ładowania to niecałe 65 zł.

Z kolei przy taryfie G12 jest to 0,76 zł/kWh* przy strefie dziennej jest to niecałe 75 zł, a przy nocnej 0,38 zł/kWh*, koszt ładowania to nieco ponad 37 zł. Dla taryfy G12w ceny kształtują się następująco: 0,81 zł/kWh* – strefa szczytowa (niecałe 80 zł za ładowanie pojazdu elektrycznego) i 0,36 zł/kWh* pozaszczytowa (nieco ponad 35 zł za ładowanie). W efekcie różnica w kosztach paliwa w okresie 3 lat i łącznie 60 tys. km jest nawet 3-krotna (dla elektrycznego Lexusa UX jest to 8058 zł, a dla wariantu spalinowego – 21 028 zł – kwota przed podwyżkami).

Mniej przystępną opcją cenową jest korzystanie z usług publicznego ładowania, zwłaszcza że ceny za kWh są dość wysokie. Przykładem może być GreenWay, który od 1 kwietnia zmienił swój cennik i w opcji bez abonamentu koszt ładowania wzrósł do 1,49 zł za złącze AC, 2,47 zł za ładowanie DC poniżej 100 kW oraz do 2,73 zł za DC większe niż 100 kW. wtedy koszt ładowania, pozostając przy przykładzie 98 kWh akumulatora trakcyjnego, to 146 zł w najtańszej opcji i ponad 267 zł w najdroższej.

Wsparcie wpływa na atrakcyjność

W przypadku pojazdów elektrycznych nie można też zapomnieć o obecnie oferowanych dotacjach rządowych, które jeszcze bardziej uatrakcyjniają ofertę zeroemisyjnych pojazdów. Co ważne wsparcie mogą otrzymać zarówno odbiorcy indywidualni, jak też biznesowi. Jej wysokość w zależności od zadeklarowanych przebiegów może wynosić od 18,75 do 27 tys. zł w przypadku samochodów osobowych i do 70 tys. zł w odniesieniu do aut dostawczych.

Co ważne w przeciwieństwie do wcześniejszych programu wsparcia „Mój Elektryk" – obecnie obowiązujący – dotyczy również leasingu. Dzięki temu w łatwy sposób jeszcze bardziej można obniżyć miesięczne zobowiązanie. Dobrym tego przykładem jest choćby Carsmile, który w swojej ofercie najtańsze auto ma właśnie elektryczne.

– Obserwujemy bardzo duże zainteresowanie autami elektrycznymi, które spotęgowała obecna sytuacja na rynku paliw. W zakresie elektryfikacji zwracamy uwagę na to, że elementem poprawnie przeprowadzonego procesu jest nie tylko sam zakup pojazdu, edukacja i szkolenie kierowców czy infrastruktura – konieczna jest też technologia telemetryczna, która pozwala zmaksymalizować wydajność aut elektrycznych i poprawnie nim zarządzać na podstawie rzetelnych i ustrukturyzowanych danych – podsumowuje Kamil Jakacki, dyrektor sprzedaży i rozwoju Cartrack Polska.

Reasumując

Pojazdy elektryczne są coraz ciekawszą alternatywą. Poza zaletami wynikającymi z dotacji czy również ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych (np. darmowe parkowanie w strefach płatnego parkowania, możliwość jazdy po buspasach), są one również atrakcyjne pod względem kosztów eksploatacji. Zdecydowanie mniejsze koszty przy domowym ładowaniu są w tym przypadku atutem. Kolejną kwestią są również zwiększające się zasięgi tych samochodów. Już w tym momencie jest kilka aut, które bez większych problemów przejadą ponad 500 km bez konieczności ładowania. To bez wątpienia kierunek w dobrą stronę, a przy okazji interesująca opcja obniżenia kosztów.

*dane: ceny-pradu.pl

Więcej o: