MOTO 2030 to piątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.
Martin Jahn, Skoda: Skoda Enyaq Coupe nie jest pierwszym modelem z literami RS w nazwie. W przeszłości mieliśmy i wciąż mamy inne modele o sportowym charakterze: Fabię RS, Octavię RS i Kodiaqa RS. To dlatego, że wbrew pozorom wśród klientów Skody jest dużo osób, które lubią emocje, tylko nie chcą rezygnować z praktyczności.
Mają rodziny, więc szukają pojemnego auta, które pomieści 4-5 osób oraz ich bagaż. Mimo chcą w czasie jazdy czuć, że żyją i jak podnosi im się puls. Wśród klientów Enyaqa Coupe RS mogą być aktualni właściciele Skody Kodiaq RS, którzy szukają jej następcy, tylko w elektrycznej wydaniu.
Ależ Enyaq nawet w nowej wersji coupe pozostaje bardzo rozsądnym autem. Pojemność bagażnika zmalała tylko o 15 litrów. W środku wciąż jest przestronnie nawet w drugim rzędzie siedzeń, a seryjnie oferowany przeszklony dach potęguje to wrażenie. Zaprojektowaliśmy wersję coupe Enyaqa bez wyraźnej utraty praktyczności.
Nie sądzę, żeby klientom znudziły się klasyczne nadwozia. Zakładamy, że około jednej trzeciej sprzedaży modelu Enyaq będą stanowić modele z nadwoziem SUV coupe. Reszta kupi normalne Enyaqi. Klienci chcą czegoś innego: różnorodności. Nie wszyscy mają ochotę jeździć jednakowo wyglądającymi autami. Jednym nowoczesne nadwozia kojarzą się ze sportowymi emocjami, dla innych są bardziej eleganckie, a jeszcze inni po prostu uważają, że wyglądają ładnie.
Po rozpoczęciu sprzedaży sprawdzimy, czy klienci zareagują zgodnie z naszymi oczekiwaniami, ale pierwszy odzew, nawet dziennikarzy tuż po premierze, jest pozytywny. Ostatnio nie mieliśmy żadnego coupe w ofercie. Myślę, że nawet tak praktyczna marka jak Skoda, może sobie pozwolić na jeden samochód z takim nadwoziem. Niech rynek oceni naszą decyzję.
Chcą odmiany, świeżości i szczypty elegancji na co dzień.
Niestety tak. Niedobory na rynku półprzewodników się nie skończyły. Zakładam, że czas oczekiwania na realizację zamówień może się nieco różnić w zależności od rynku, ale to zajmie około pół roku, czasem nawet dłużej. Trudno dokładnie przewidzieć, bo sytuacja z dostawami tych podzespołów wciąż nie jest stabilna. Poza tym mamy długą listę zamówień modeli z aktualnej oferty Skody. Musimy je wyprodukować i dostarczyć klientom.
Mogę tylko zapewnić, że samochody elektryczne (BEV) są dla nas priorytetem. Będziemy próbowali wyprodukować ich tak dużo, żeby zaspokoić popyt jak najszybciej. To możliwe, bo w liczbach bezwzględnych sprzedaż aut na prąd wciąż jest o wiele niższa.
Skoda ma zamiar sprzedać w 2022 r. około 90 tys. elektryków i setki tysięcy samochodów spalinowych w tym samym czasie. Auta elektryczne mają pierwszeństwo nie tylko z powyższych względów. Dodatkowo ich sprzedaż pozwoli nam obniżyć średnią emisję CO2 marki do poziomu wymaganego przez przepisy w Unii Europejskiej. Będziemy starali się wyprodukować tak dużo elektryków, jak to możliwe.
Wybieramy złoty środek. Będziemy sukcesywnie wprowadzać na rynek kolejne modele na prąd. Przewidujemy, że w 2030 r. będą miały udział w całkowitej sprzedaży Skody pomiędzy 50 proc., a 70 proc. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że w takich krajach Europy Środkowo-Wschodniej jak Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, elektryfikacja rynku będzie przebiegać wolniej.
Jeden z powodów to niższa siła nabywcza klientów z tych państw. Samochody elektryczne wciąż są wyraźnie droższe od tych z innymi napędami. Akurat na wymienionych rynkach mamy wyjątkowo mocną pozycję. Gdybyśmy sprzedawali auta tylko w najbogatszych krajach Europy — na zachodzie i w Skandynawii — proces elektryfikacji Skody przebiegałby znacznie sprawniej.
Tak się jednak składa, że Skoda jest specjalistką od Europy Środkowo-Wschodniej i musimy brać to pod uwagę. Dlatego do tej pory nie ogłosiliśmy daty zakończenia produkcji samochodów z silnikami spalinowymi. Będziemy patrzeć na rozwój europejskiego rynku.
Zgadza się, ale to ma nastąpić dopiero w 2035. Jeszcze jest dużo czasu, mamy prawie 15 lat na spełnienie tego warunku.
Zgadza się i tak jak wspomniałem, zakładamy, że udział elektryków w sprzedaży nowych samochodów będzie rósł w tych krajach wolniej. To nie znaczy, że stoimy w miejscu. Infrastruktura służąca do ładowania samochodów rozwija się również w Polsce, Czechach i Słowacji.
Tempo jest wolniejsze, ale za kilka lat stacje ładowania będą do dyspozycji kierowców. W drugiej połowie dekady Skoda uzupełni ofertę o mniejsze modele z napędem elektrycznym. Znacznie tańsze niż aktualne, dlatego klientom z Europy Wschodniej będzie łatwiej przestawić się na prąd. Elektryfikacja to proces, który ruszył w całej Europie, ale doprowadzenie go do końca u nas zajmie trochę więcej czasu.
***
Martin Jahn w zarządzie Skody odpowiada za sprzedaż i marketing. Czeski menedżer pracuje w grupie Volkswagena od 2006 r. Przez pierwsze dwa lata również był w zarządzie tej marki, ale wówczas zajmował się sprawami kadr. Potem został dyrektorem zarządzającym grupy Volkswagena w Rosji, a jeszcze później odpowiadał za sprzedaż flotową w centrali. Następnie zajmował się sprzedażą oraz marketingiem marki Volkswagen w Chinach piastując stanowisko wiceprezesa tej firmy. W przeszłości Martin Jahn zajmował się polityką. W latach 2004-2005 był wicepremierem Czech w dwóch kolejnych rządach (Stanislava Grossa i Jiriego Paroubka). Opracował i z sukcesem zrealizował program reform gospodarczych, które miały zbliżyć naszych południowych sąsiadów do Europy Zachodniej pod względem ekonomicznym. Absolwent wydziału ekonomii Uniwersytetu Praskiego, kawaler Orderu Narodowego Zasługi.