Dekalog zielonego kierowcy. 10 zasad, które ratują planetę każdego dnia [MOTO 2030]

Łukasz Kifer
Nie pytajcie, co natura może zrobić was, tylko sami zróbcie coś dla niej. A przy okazji i dla siebie. Czas spłacić dług, który zaciągamy od początku ery przemysłowej. Tym bardziej, że to nie takie trudne.

MOTO 2030 to piątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.

Dla komfortu psychicznego zrzucamy odpowiedzialność za stan środowiska naturalnego na rządy i koncerny. Negujemy zmiany klimatyczne. Oczekujemy, że korporacje uratują planetę, tymczasem sami możemy zacząć to robić. Małe zmiany i drobne poświęcenia mogą prowadzić do wielkiej redukcji emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Dbajmy o środowisko na co dzień. Oto dekalog zielonego kierowcy.

Pierwsze przykazanie: bądź elastyczny

Nie chodzi o jogę. Mierz środki na zamiary, również dotyczące transportu. Kierowcy przyzwyczaili się, że skoro mają samochody, muszą ich używać przy każdej okazji, ale to nieprawda. Przy odrobinie dobrej woli da się zmienić nasze transportowe schematy tak, żeby były bardziej ekologiczne.

Co to znaczy? Można stopniować rodzaje transportu. Jeśli mamy zrobienia zakupy w okolicy, nie musimy jechać samochodem. Lepiej się przejść, uniknąć kłopotu z szukaniem miejsca do parkowania i obniżyć nasz ślad węglowy. Do centrum miasta z wielu powodów znacznie rozsądniej jest udać się komunikacją zbiorową.

A może warto czasem wypożyczyć rower lub hulajnogę, nawet jeśli ktoś nie jest zapalonym rowerzystą? Nie namawiam nikogo do załatwiania wszystkich spraw na piechotę i komunikacją miejską, tylko do zastanowienia się, czy często nie sięgamy po kluczyki do auta niepotrzebnie i bez zastanowienia.

Łatwo to zmienić analizując przed wyjściem, jakie mamy zadanie do wykonania. Jeśli wybieramy się blisko, nie nosimy ciężkiego bagażu, nie zabieramy pasażerów oraz nie musimy załatwić wielu spraw w krótkim czasie, auto jest zbędne. Dla wielu kierowców oznacza to nieprzyjemne wyjście ze strefy komfortu, ale później okazuje się, że warto było to zrobić.

Jazda rowerem ma sens, nie tylko ekologicznyJazda rowerem ma sens, nie tylko ekologiczny fot. VanMoof

Drugie przykazanie: nie zmieniaj aut jak rękawiczki

Utarło się, że samochód trzeba zmieniać na nowy co trzy lata, a w bogatych krajach nawet co rok. Ich producentom na pewno podoba się takie myślenie. Podobno robimy to ze względu na koszty, na które narazi nas jazda starym autem. Tymczasem największym kosztem jest ciągłe kupowanie nowych. Ekonomicznym i ekologicznym, bo ich wyprodukowanie pochłania mnóstwo zasobów i podwyższa emisję CO2.

Tak naprawdę kupujemy nowe samochody, bo zaspokajamy inne potrzeby: poprawiamy sobie nastrój i wizerunek w oczach sąsiadów. Tylko, że powoli to przestaje być w dobrym tonie. Mam propozycję: nie kupuj kolejnego auta tak często, nawet jeśli cię stać. Zamiast je zmieniać, co rok lub trzy lata, spokojnie można to zrobić raz na 8-10 lat. Pod warunkiem, że będziemy o nie dbać, a nie jeździć z myślą o rychłej zmianie na kolejne.

Może w ogóle nie musimy kupować samochodu? Warto zastanowić się, jakie w rzeczywistości są nasze potrzeby transportowe i czy do ich realizacji jest niezbędne posiadanie auta. Przecież można je pożyczyć, kiedy będzie potrzebne. Na minuty, tygodnie albo lata. Nie ma sensu utrwalać panującego schematu, jeżeli nie jest efektywny.

Jeżeli zakup jest uzasadniony, trzeba się zastanowić nad tym, jaki to powinien być samochód. Wiele osób wybiera je bez namysłu, pod wpływem emocji albo wątpliwych argumentów sprzedawców. Nie musimy jeździć największym i najdroższym modelem, na jaki możemy sobie pozwolić. Zwłaszcza jeśli poruszamy się głównie po mieście.

W zależności od sposobu jazdy i pokonywanych odległości, trzeba też wybrać rodzaj napędu. Kupno miejskiego auta z silnikiem diesla nie ma sensu, tak samo jak elektryka do regularnych dalekich podróży. albo gdy nie mamy w domu ładowarki. Trzeba przemyśleć, jaki samochód pozostawi najmniejszy odcisk na środowisku. Nie ma uniwersalnego rozwiązania. To zależy od miejsca i sposobu jego używania.

Dbajmy o jakość powietrza dbając o samochodyDbajmy o jakość powietrza dbając o samochody fot. Porsche

Trzecie przykazanie: dbaj o samochód

Pilnujmy, aby nasz środek transportu był w dobrym stanie technicznym. Wydawanie regularnych kwot na auto, które "się psuje", może być zaskakujące i nieprzyjemne dla domowego budżetu. W większości przypadków jednak chodzi o elementy eksploatacyjne. Można przewidzieć ich zużycie i konieczność wymiany na pewnym etapie. I tak będzie to tańsze, niż wymiana samochodu na nowy.

Po co o tym pisać w kontekście ekologii? Bo auto z niesprawnym katalizatorem, filtrami i układami elektronicznymi, ze starym przepracowanym olejem, zużytymi uszczelniaczami zaworów i pierścieniami tłoków będzie zanieczyszczać środowisko w znacznie większym stopniu, niż takie, o które dbamy.

W Polsce ciągle jest popularne usuwanie filtrów cząstek stałych zamiast ich serwisu, czy wymiany. Owszem wychodzi taniej, ale to karygodna praktyka. Z tego powodu nasze dzieci mogą mieć szereg cywilizacyjnych chorób ze śmiertelnymi nowotworami na czele. To bezmyślna degradacja otoczenia, które dotyka całe społeczności.

Czwarte przykazanie: spiesz się powoli

Polscy kierowcy często jeżdżą jak wariaci. Przyspieszają tuż przed gwałtownym hamowaniem na skrzyżowaniu. To podwyższa zużycie auta oraz paliwa. Płynna jazda ma sens, dzięki temu poruszamy się wolniej, ale docieramy na miejsce w podobnym czasie, w dodatku mniej zmęczeni i bezpieczniej. Takie korzystanie z auta obniża emisję szkodliwych substancji do atmosfery i jest bardziej ekonomiczne.

Co można zrobić, żeby samochód zużywał mniej energii? Poza lżejszą stopą i umiejętnością przewidywania, zadziała również lepsza kondycja auta. Samochód na zimowych oponach latem, z nieodpowiednim ciśnieniem powietrza, bagażnikiem dachowym i niepotrzebnymi ciężarami w środku, będzie palił więcej. To nie są olbrzymie różnice, ale jeśli pomnożyć je przez setki tysięcy kilometrów i miliony aut, mają duże znacznie.

Co jeszcze? Nie wyłączajmy układu stop-start, za to wyłączajmy spalinowe silniki na postoju. Parkowanie z uruchomionym motorem jest nie tylko nielegalne (powyżej minuty), ale też nieekologiczne i aspołeczne. W ten sposób każemy wszystkim wokół nas wdychać spaliny bez powodu.

Do obniżenia śladu węglowego można też zaprząc technologię. Google obiecuje rychłe wprowadzenie możliwości planowania ekotras za pomocą nawigacji tej firmy: Google Maps. Nawet bez tej funkcji możemy się zastanawiać przed ruszeniem w drogę, jaka trasa będzie bardziej przyjazna dla natury. Unikajmy niepotrzebnych postojów na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną i jazdy pod górę. Przede wszystkim planujmy podróż sensownie, żeby nie jeździć w kółko albo kilkukrotnie w to samo miejsce.

Nowe eko funkcje Google MapsNowe eko funkcje Google Maps fot. Google

Piąte przykazanie: nie jedź bez sensu

Warto się zastanawiać, czy w ogóle musimy gdziekolwiek jechać. Przywiezienie obiadu przez pracownika na skuterze, czy rowerze zmniejszy jego ślad węglowy w porównaniu z naszą podróżą w obie strony samochodem. To samo dotyczy kuriera, który autem dostawczym przywiezie żywność ze sklepu po kolei do wielu rodzin.

Ale wybór nie zawsze jest oczywisty. Po szklanki lepiej pójść do lokalnego sklepu i nabyć krajowe. Te kupione przez internet i sprowadzane z Chin będą tańsze i niekoniecznie gorsze, ale pozostawią gigantyczny ślad węglowy. Żeby ocenić wpływ wielu decyzji na środowisko i indywidualny poziom zanieczyszczeń, można korzystać z kalkulatorów CO2 dostępnych w sieci.

Szóste przykazanie: nie podróżuj samotnie

Samotna podróż autem to najbardziej nieekologiczny sposób przemieszczania się. Wszystko będzie od niej lepsze: transport zbiorowy, zabranie ze sobą znajomych do pracy (tzw. carpooling) albo wynajęcie samochodu na minuty, który pracuje przez większość dnia, zamiast bezczynnie stać. Najbardziej efektywny ekologicznie jest transport zbiorowy, który przy okazji redukuje miejskie korki. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do swojego auta i dawno nie jechał autobusem, tramwajem, czy metrem, może być przyjemnie zaskoczony faktem, jak bardzo się zmienił.

Siódme przykazanie: rusz się

Tak będzie zdrowiej. Dla naszego ciała, ducha oraz natury. Pisałem o tym wcześniej, ale używanie mięśni do przemieszczania się ma sens, nawet wtedy gdy nie ułatwi i nie przyspieszy dotarcia do celu. Wiąże się z pewnym wysiłkiem, ale pozwala oszczędzać naturalne zasoby, a nam czuć się lepiej.

To ważne zwłaszcza od początku pandemii koronawirusa, kiedy chcąc nie chcąc, wiele osób ograniczyło swoją mobilność. Poza tym tak jest taniej. Oszczędzimy na benzynie lub oleju napędowym, samochodzie i lekarzach. Własnonożny transport niekoniecznie musi oznaczać chodzenie na piechotę. Można wyznaczyć sobie dystanse, które jesteśmy w stanie pokonać w ten sposób (np. kilometr), a dłuższe przejeżdżać rowerem albo hulajnogą. Powyżej kolejnej granicy koniecznością może być skorzystanie z pojazdów wyposażonych w silnik, ale często robimy to bez powodu.

BMW i8 Protonic Dark Silver EditionBMW i8 Protonic Dark Silver Edition fot. BMW

Ósme przykazanie: podróżuj rozsądnie

To jest przykry temat. Dalekie podróże są dla wielu osób przyprawą życia, ale transport lotniczy wiąże się z wyjątkowo wysoką emisją dwutlenku węgla na osobę. Nie namawiam do całkowitej rezygnacji ze zwiedzania świata. Jednak może warto się nad tym zastanowić i czasem udać się bliżej, zamiast dalej.

Podróżowanie po naszym kontynencie może być równie ekscytujące jak egzotyczne wyjazdy na koniec świata. Europejski lot będzie krótszy i mniej szkodliwy dla natury, a w wiele miejsc da się wybrać również pociągiem. Nie zapominajmy też o Polsce. Świat jest ciekawy, ale często nie zauważamy tego, co mamy pod nosem.

Dziewiąte przykazanie: myśl globalnie, działaj lokalnie

Całe życie można zacząć prowadzić w bardziej zrównoważony sposób. Takie planowanie nie jest łatwe, ale da się zorganizować trójkąt transportowy: dom, praca, szkoła w jak najmniejszej odległości od siebie. Codzienne pokonywanie dziesiątków kilometrów zdecydowanie nie jest eko, poza tym to czasochłonne i męczące.

Nie wszystko da się przewidzieć, ze zmianą pracy na czele, ale czasem już na etapie planu popełniamy błąd, nie biorąc tego pod uwagę. Trochę gorzej płatna praca może być lepsza, bo pozwoli nam oszczędzić mnóstwo czasu. To samo trzeba powiedzieć o zakupach.

Jeśli mieszkamy w centrum, można jeździć rzadziej do supermarketów na obrzeżach miasta, a częściej korzystać z lokalnych sklepów. Nie będzie taniej, ale na pewno zdrowiej. Poza tym zmieniając w ten sposób życie, stajemy się częścią lokalnej społeczności. Poznajemy sąsiadów, zawieramy nowe znajomości. Takie kupowanie jest o wiele przyjemniejsze, niż przepychanie sklepowych wózków w tłumie anonimowych ludzi.

Przykazanie dziesiąte: pracuj ekologicznie

Ostatnia wskazówka również dotyczy miejsca pracy. Wiele osób nie ma wyboru. Są też takie, które mogą sporo zmienić, ale tego nie robią. Im cenniejszym pracownikiem jesteś dla firmy, tym większy wpływ możesz mieć na sposób swojej pracy. Od około 1,5 roku bardzo modna stała się praca zdalna i unikanie jazdy samochodem. Okazało się, że wcześniej niemożliwa rzecz, jest jak najbardziej wykonalna.

Trzeba mieć tylko odpowiednią motywację. W tym przypadku był nią strach przed wirusem, ale może być również dbałość o naturę. Efektem ubocznym pandemii było znacznie bardziej ekologiczne zachowanie całych społeczeństw. Dlatego można się zastanowić nad schematem pracy zdalnej albo hybrydowej. Warto też porozmawiać z szefem na temat zmiany klasycznego tygodnia pracy na czterodniowy. Możemy pracować dłużej każdego dnia, ale unikniemy jazdy przez jeden dzień w tygodniu. Bonusem będzie trzydniowy weekend.

Pomysłów na bardziej ekologiczne życie i realizację potrzeb związanych z transportem jest znacznie więcej. Namawianie kierowców, z których wielu jest też fanami motoryzacji, na częściową rezygnację z aut, może wydawać się kontrowersyjnym pomysłem. Ale to nie jest tak, że ilość przechodzi w jakość. Przesuwanie się w korku w żółwim tempie albo wielogodzinna jazda autostradą to wątpliwe przyjemności.

Nikt też nie musi wdrażać całego dekalogu i działać schematycznie, bo wszystko zależy od tego, jak wygląda nasza codzienność. Ale warto jej się przyjrzeć i zastanowić nad wprowadzeniem jakichś zmian. Jeśli będziemy tylko narzekać i czekać na zbawienie, może nigdy nie nadejść. Dlatego lepiej zacząć działać. Efekt naszej pracy będzie znikomy, ale jeśli to samo zrobią miliony, wtedy zmieni się wszystko.

Sami decydujemy o tym, czy jesteśmy ekologicznymi kierowcamiSami decydujemy o tym, czy jesteśmy ekologicznymi kierowcami fot. BMW

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.