To ciekawe, że francuski koncern chce zwiększać dochody z elektryków jednocześnie w nie inwestując i obniżając cenę. Brzmi jak połączenie sprzeczności, ale być może jest do osiągnięcia dzięki sprytnym rozwiązaniom technicznym, redukcji niepotrzebnych kosztów i skompletowaniu idealnego portfolio produktów.
Plan brzmi zachęcająco. Grupa Renault chce zaprezentować do 2025 roku 10 nowych elektrycznych modeli. Siedem z nich będzie marki Renault, pozostałe trafią do oferty Alpine i Dacii. Sportowa marka ma stać się całkowicie elektryczna, z kolei Dacia będzie polegać głównie na napędzie hybrydowym E-TECH, z którego koncern jest wyjątkowo zadowolony.
Pierwszym z nowych modeli, który zadebiutuje już w 2022 będzie nowe kompaktowe Renault MeganE zbudowane na platformie CMF-EV aliansu Renault-Nissan. W 2024 roku mamy poznać elektryczne Alpine oraz ożywioną ikonę w postaci Renault 5.
Producent obiecuje, że nowy miejki samochód będzie nie tylko piękny, ale też nowoczesny i atrakcyjny cenowo. Ma być o 1/3 tańszy od aktualnie oferowanego modelu Zoe, co oznacza, że elektryczne Renault 5 powinno kosztować w Polsce nie więcej niż 85 tys. zł w podstawowej wersji.
Do niego wkrótce później dołączy elektryczna wariacja na temat drugiego klasyka - Renault 4 nazwanego w tej chwili roboczo "4ever". Szef firmy Luca de Meo liczy na to, że seksowne samochody otoczą auerolą całą firmę i zwiększą zainteresowanie marką. W końcu pracował w Fiacie, kiedy włoska firma ożywiła model 500, więc ma spore doświadczenie w tej materii.
W rezultacie planowanych zmian Renault chce mieć najbardziej zieloną gamę samochodów na europejskim rynku. Żeby osiągnąć rekordowo niską emisją CO2 ponad 65 proc. sprzedaży powinny stanowić samochody zelektryfikowane (elektryczne i hybrydowe) w całej grupie. Udział takich napędów w marce Renault ma być jeszcze wyższy i osiągnąć 90 proc.
Żeby to osiągnąć niezbędne są inwestycje. Renault będzie modernizować większość fabryk we Francji (m.in. Cleon, Douai, Maubeuge, Ruitz i Flins) w Hiszpanii (Sevilla) oraz połączyć je w sprawnie działający ekosystem. Równocześnie trwa projektowanie nowych napędów i systemów zasilania. Większość rozwiązań będzie naprawdę ciekawa.
Firma ma zamiar rozwijać koncepcję silnika elektrycznego EESM z modelu Zoe, który nie wymaga używania metali ziem rzadkich, bo nie ma w nim magnesów neodymowych. To ważne z punktu widzenia kosztów i ekologii. Oprócz tego firma rozwija wspólnie z francuskim startupem Whylot technologię nowych silników elektrycznych PMSM o strumieniu osiowym.
Takie rozwiązania są stosowane w rowerach i motocyklach elektrycznych, ale do tej pory nie były użyte w samochodach. Mają wiele zalet, należy o nich kompaktowa konstrukcja tarczowa pozwalająca na zabudowanie w kołach oraz stosunkowo wysoki moment obrotowy.
Poza tym grupa Renault pracuje nad integracją różnych podzespołów w pojedyncze moduły. Zaczyna od połączenia elektroniki sterującej i przetworników mocy, a skończyć chce na opracowaniu kompletnego modularnego napędu zamkniętego w wspólnej obudowie. Takie rozwiązanie powinno zmniejszyć jego rozmiary prawie o połowę (45 proc.) przy jednoczesnym obniżeniu kosztów o 30 proc. i podniesieniu wydajności o 45 proc.
Do takich napędów będzie potrzebne zasilanie. Dlatego Renault rozwija technologię akumulatorów. Po pierwsze opracowuje uniwersalne ogniwa litowo-jonowe bazujące na chemii NMC, które będą mieć rozmiary pasujące do każdego modelu z gamy. Po drugie szykuje nowoczesne akumulatory do samochodów o wysokich osiągach razem z innym startupem Verkor.
Wspólnie chcą wybudować fabrykę takich ogniw o rocznej skali produkcji 10-20 GWh. Wreszcie Renault pracuje nad akumulatorami ze stałym elektrolitem i liczy na wprowadzenie tej technologii do produkcji w okolicach 2030 roku. Powinno to pozwolić obniżyć koszt jednej kilowatogodziny do poziomu nieprzekraczającego 80 dolarów, co oznacza spadek ceny w czasie krótszym niż 10 lat o 60 proc.
Żeby obniżyć koszty i poprawić efektywność trzeba najpierw zainwestować ogromne kwoty. Warto podkreślić, że grupa Renault stawia na lokalną współpracę i produkcję, co jest bardziej ekologiczne, projektuje procesy produkcji w sposób zrównoważony oraz planuje późniejszy recykling, a nawet modyfikowanie napędów już używanych samochodów z silnikami spalinowymi. To oznacza stworzenie do 2030 ponad 4500 nowych miejsc pracy.
Takie inwestycje w niespokojnych czasach brzmią ryzykownie, ale czy firmy samochodowe mają jakiś wybór? Po pierwsze razem z pozostałymi krajowymi producentami aut Renault skorzysta z programu dotacji tej gałęzi przemysłu ogłoszonego niedawno przez prezydenta Macrona. Ma na to przeznaczyć osiem miliardów euro.
Oprócz tego w przypadku Renault pewnym gwarantem bezpieczeństwa jest 15-procentowy udział skarbu państwa w firmie. Francja nie pozwoli zbankrutować jednemu z najstarszych producentów samochodów na świecie, który zatrudnia tam ponad 63 tys. osób. Poza tym wygląda na to, że wkrótce samochody Renault staną się znacznie ciekawsze.