Z takim niemałym budżetem możemy sobie pozwolić na rozmaite konstrukcje. Najmłodsze będą auta miejskie z segmentu B. Nie brakuje też pośród ofert kompaktowych, najbardziej uniwersalnych propozycji. Przy odrobinie wytrwałości podczas poszukiwań, trafimy również na pełnoletnie okazy klasy premium. Gorzej ma się rzecz z SUV-ami. To wciąż dość młody segment, a pojazdy sprzed 20-25 lat mogą nadawać się głównie do postoju w warsztacie. To zakupu trzeba zatem podchodzić z głową. Oto nasze propozycje. Więcej porad dla kierowców znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.
Mimo, że za BMW z lat 90. ciągnie się niezbyt przychylna łatka, większość modeli z tamtego okresu możemy uznać za ponadprzeciętnie wytrzymałe. Zwłaszcza, jeśli postawimy na benzynowe R6 lub trzylitrowego diesla.
Prawdziwym fenomenem na rynku jest seria 5 E39. Popularna i nadal przystępna cenowo piątka produkowana była od 1995 do 2003 jako sedan i kombi. Bezwypadkowe egzemplarze nie mają problemów z korozją nadwozia. Problem jednak w tym, że znalezienie takiego jest bardzo trudne. Nowoczesne rysy jak na lata 90., wciąż przyciągają rzesze chętnych. Kabina to klasyka bawarskiego designu, z konsolą centralną naszpikowaną fizycznymi przyciskami. W zależności od poziomu wyposażenia, możemy liczyć na skórzaną tapicerkę, sportowe fotele, archaiczną nawigację z tunerem telewizyjnym, rozbudowane nagłośnienie i szyberdach.
Szczególnym wzięciem cieszą się sześciocylindrowe silniki 2.0, 2.5, 2.8 i 3.0 o mocy 150, 170-192, 193, 231 KM oraz V8 3.5 i 4.4 o mocy 235 i 286 KM. 400-konne M5 to pułap przekraczający 120 tysięcy zł. Zaniedbane sztuki kupimy już za 6-8 tysięcy zł, ale to gra niewarta świeczki. Za 15 tys. zł powinniśmy znaleźć dobrze utrzymaną limuzynę lub kombi sprzed liftingu. Może być też z 6-cylindrowym dieslem o mocy 184 KM. Uchodził przed dwiema dekadami za jeden z najszybszych na świecie w aucie osobowym. Zadbany przekroczy pułap 450-500 tysięcy km.
W latach 2006-2011 produkowany był pierwszy globalnie dostępny model marki Dodge - Caliber. Amerykański kompakt występował tylko jako pięciodrzwiowy hatchback, choć w rzeczywistości stanowi hybrydę crossovera i minivana. Nietypowe kształty nie przypadły Europejczykom do gustu. Sprzedaż mocno kulała. Mamy jednak pozytywy. Karoserię zabezpieczono przed korozją w stopniu wystarczającym. Wnętrze w komfortowych warunkach mieści cztery osoby. Niestety, musimy pogodzić się z iście amerykańską jakością wykonania, starannością montażu i trwałością. Plastiki są przeciętnej jakości, a montaż niesolidny. Caliber nadrabia bogatym wyposażeniem. Do dyspozycji często mamy automatyczną klimatyzację, rozbudowane nagłośnienie, skórzaną tapicerkę i tempomat.
Bezpiecznym wyborem jest wolnossący, czterocylindrowy benzyniak 1.8 o mocy 148 KM, który ochoczo współpracuje z instalacjami gazowymi. Niezłe noty zbiera też 2.0 158 KM, a także 2.4 173 KM pochodzący głównie z prywatnego importu ze Stanów Zjednoczonych. Wiele ogłoszeń to 2-litrowy diesel generujący 138 lub 168 KM. Niestety, to awaryjna odmiana z pompowtryskiwaczami. Lepiej sobie odpuścić.
Auta znad Sekwany przez całe lata 90. nie miały dobrej passy. Zmagały się z korozją i wadliwą elektroniką. Nie tylko Laguna uznawana była za „królową lawet". Dobrego słowa nie mogliśmy też powiedzieć o dieslach, ale w kolejnej dekadzie ktoś potrząsnął Francuzami i nastąpił przełom właściwie we wszystkich markach. Postęp jakościowy nie zmazał jednak do końca skazy, przez co dziś możemy kupić przyzwoite samochody w niezłej cenie. Należy do nich chociażby Laguna trzeciej generacji.
Tym razem, ku zaskoczeniu kierowców, Laguna okazuje się dopracowana i wytrzymała. Dostępny był liftback, kombi i stylowe coupe. Produkcja trwała od 2007 do 2015. Niezależnie od roku produkcji, nadwozie nie wykazuje większych problemów z korozją, co wysoko stawia Lagunę w tej kategorii. Istotnie poprawiono również jakość powłoki lakierniczej.
Paletę silników benzynowych otwiera zdecydowanie za słaby 1.6 110 KM. Poza zbyt małą mocą, nie przejawia innych wad. Doskonale współpracuje z instalacją gazową LPG dzięki wielopunktowemu wtryskowi paliwa. Co ciekawe, czterocylindrowy i również wolnossący 2.0 to konstrukcja Nissana. Dysponuje wystarczającą mocą 140 KM, wielopunktowym wtryskiem paliwa i rozrządem napędzanym łańcuchem - jego ewentualna wymiana wiąże się z wydatkiem około 1500 złotych. Na szczycie wolnossącej gamy znajdziemy kolejny silnik Nissana – 3.5 V6 o mocy 238 KM. Znacznie lepsze wrażenia z jazdy, ze względu na niższą masę własną silnika, gwarantuje francuski, dopracowany 2.0 Turbo o mocy 170-204 KM.
Mechanicy polecają też diesla 2.0 dCi. Oferowany był w kilku wariantach mocy: 130, 150, 173 i 178 KM. Dysponuje bezpośrednim wtryskiem common-rail, turbosprężarką ze zmienną geometrią łopat, filtrem cząstek stałych, dwumasowym kołem zamachowym i rozrządem napędzanym istotnie bezobsługowym łańcuchem. 15 tysięcy wystarczy na egzemplarze z pierwszych trzech lat produkcji, zazwyczaj właśnie z ropniakiem, którego akurat nie musimy się bać.
Od 2004 do 2010 w ofercie Kii pozostawała druga generacja Sportage’a. Kompaktowy, koreański SUV był globalnym modelem, przez co dostępność części zamiennych nie pozostawia wiele do życzenia. To też jedno z nielicznych aut tego typu, które da się kupić za około 15 tysięcy zł. Co ważne, nadwozie skutecznie opera się korozji, także w najstarszych egzemplarzach. Wnętrze mieści cztery osoby i skromne 332 litry bagażu. Prawdziwym rozczarowaniem w kabinie są tandetne, podatne na zarysowania plastiki, które potrafią piszczeć w czasie jazdy. Nieco rekompensuje to wyposażenie, często zawierające automatyczną klimatyzację, dołączany napęd tylnej osi, skórzaną tapicerkę i podstawowe systemy bezpieczeństwa.
Do napędu przewidziano trwałe jednostki 2.0 142 KM i 2.7 V6 175 KM, a także diesla 2.0 CRDI 112-150 KM. Nie mają typowych bolączek i z powodzeniem mogą pokonać barierę 400 tysięcy kilometrów. Mając w kieszeni 15 tysięcy złotych, musimy nastawić się na egzemplarze z pierwszych lat produkcji. Co ciekawe, czasem trafiają się sztuki pochodzące z polskiej sieci sprzedaży.
Ciekawą opcją z rynku wtórnego jest druga, znacznie bardziej dopracowana generacja Land Rovera Freelandera. Brytyjski, kompaktowy SUV o ponadprzeciętnych zdolnościach terenowych produkowany był w latach 2006-2014. Tym razem w ofercie znalazł się tylko funkcjonalny wariant pięciodrzwiowy. Wciąż chwytające za serce nadwozie nie ma większych problemów z korozją. Wyższą jakość względem poprzednika znajdziemy także we wnętrzu. Tekstylia i plastiki są dobrej jakości i przyzwoicie znoszą lata eksploatacji. Kabina zapewnia wystarczającą ilość miejsca dla czterech osób. Przeważnie mamy do dyspozycji automatyczną klimatyzację, skórzaną tapicerkę, rozbudowane nagłośnienie i liczne systemy wspierające kierowcę. Nie zabrakło też skutecznego napędu 4x4.
Na rynku wtórnym największym powodzeniem cieszy się polecany przez specjalistów diesel autorstwa koncernu PSA 2.2 TD o mocy 150-190 KM i właściwie tylko taka wersja zmieści się w naszym budżecie. Będą to samochody z pierwszych dwóch lat produkcji. Znajdziemy także benzyniaka 3.2 R6 o mocy 233 KM, na którego trzeba przeznaczyć przynajmniej 20 tysięcy zł. Każdy z nich uchodzi za trwałe źródło momentu obrotowego.
O tym samochodzie niewiele już osób pamięta. Nie został też doceniony za życia - od 2005 do 2011. To druga generacja Fiata Cromy. Włoski średniak dostępny był tylko jako praktyczne kombi. Flagowy model z Półwyspu Apenińskiego opracowano na podstawie Opla Vectry C, z którego pochodzi cała płyta podłogowa, układ jezdny i niektóre silniki. Obłe nadwozie nie ma problemów z korozją. Przyzwoitą trwałość prezentuje także wnętrze. Oczywiście, plastiki są przeciętne i podatne na zarysowania. W kwestii przestronności, Croma deklasuje większość klasowych rywali - nawet z tyłu wygodnie usiądą wysokie osoby.
Spośród benzynowych silników godny polecenia jest prosty 1.8 o mocy 140 KM - doskonale współpracuje z instalacjami gazowymi. Amatorzy motorów diesla mają do wyboru dopracowane 1.9 i 2.4 MultiJet o mocy 120-150 i 200 KM. Z uwagi na koszty eksploatacji, lepiej wybrać propozycję o mniejszej pojemności. Za 15 tysięcy zł kupimy ładną sztukę z przebiegiem na poziomie 200-250 tysięcy kilometrów.
Kolejny przystanek na naszej mapie to Korea Południowa. Przez lata produkty Hyundaia z każdego segmentu przytłaczały tandetnymi plastikami, siermiężną stylistyką, miernym wykonaniem i archaiczną technologią. W powyższy opis doskonale wpisywał się jeszcze model Getz, który w Europie przeszedł praktycznie bez echa. Sytuacja wyraźnie zmieniła się wraz z wprowadzeniem i20. Technologiczny bliźniak Kii Rio III tym razem opracowany został w niemieckim centrum rozwojowym marki. W efekcie, samochód dla Europejczyków zaprojektowali inżynierowie ze Starego Kontynentu trafiając w regionalne gusta i wymagania. Ciekawa stylistyka trzy lub pięciodrzwiowego nadwozia idzie w parze z dobrym zabezpieczeniem antykorozyjnym. Hyundai pokusił się o liczne przetłoczenia i wyraźnie zaznaczone linie, wzmagające atrakcyjność projektu. Pozostający w produkcji model od 2008 do 2014 ma 394 cm długości.
W pierwszej generacji i20, Koreańczycy postawili na to, co mają najlepsze w kwestii jednostek napędowych. Gamę benzynową tworzą sprawdzone, wolnossące silniki znane z innych modeli koncernu Hyundai-Kia. Do dyspozycji mamy czterocylindrowe 1.2 78 KM, 1.4 100 KM i 1.6 126 KM. Wszystkie korzystają z wielopunktowego wtrysku paliwa i łańcucha rozrządu. Takie zestawienie gwarantuje niskie koszty obsługi i wzorową współpracę z instalacjami gazowymi. Wszystkie jednostki wyposażono w łańcuchowy i trwały napęd rozrządu. Instalacje LPG spotkamy w 1.2 i 1.4 MPI. W naszym budżecie mieszczą się egzemplarze z lat 2008-2011.