To samochody, na które już niewiele osób zwraca uwagę na ulicy. Chyba, że znajdują się w bardzo dobrym stanie i występują w bogatej specyfikacji wyposażeniowej. W przeciwnym razie, trudno o jakikolwiek zachwyt. Z drugiej strony, jeśli trafimy na taki pojazdów w solidnej kondycji blacharskiej i mechanicznej, możemy być spokojni przez kilka następnych lat. Dostęp do części w przypadku popularnych wozów nie pozostawia wiele do życzenia. Do tego są one wciąż w niskich cenach, a usług warsztatowych podejmie się większość mechaników. To proste w budowie i pozbawione skomplikowanej elektroniki auta. Trzeba tylko cierpliwości, by trafić na utrzymany w niezłym stanie egzemplarz. Oto nasze propozycje.
Niekwestionowanym hitem sprzedaży segmentu C sprzed lat była druga generacja Opla Astry. Kompaktowy produkt Opla produkowany między innymi w Gliwicach dostępny był jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback, sedan, kombi, kabriolet i coupe. Astra G zjeżdżała z linii produkcyjnych od 1998 do 2010. Ostatnie lata to odmiana Classic.
Wnętrze to typowe lata 90. z prostą formą i tandetnymi plastikami piszczącymi w czasie jazdy. Materiały tekstylne okazują się wytrzymałe i łatwe w czyszczeniu. Astra oferuje wystarczającą przestrzeń dla czterech osób. Zwłaszcza kombi zapewnia sporo miejsca w kabinie i bagażniku – od 480 do 1500 litrów.
Po latach, jedynym bezpiecznym wyborem okazują się wolnossące silniki benzynowe. Czterocylindrowe silniki z rodziny Ecotec są trwałe i stosunkowo bezproblemowe. Nadmierne spalanie oleju silnikowego jest częstą przywarą jednostek Opla. Tutaj pozostaje nam tylko bieżące wyrównywanie poziomu. Do wyboru mamy jednostki 1.2, 1.4, 1.6, 1.8 i 2.0 o mocy 65-75, 90, 75-103, 116-125 i 136 KM. Topowy wariant 2.0 Turbo rozwija 170-200 KM i niezwykle rzadko występuje w przyrodzie. Zużyte do granic możliwości diesle po dekadach eksploatacji nie rokują najlepiej. Specjaliści sugerują, by ich unikać ze względu na poziom potrzebnych inwestycji. Jeśli już, warto postawić na nowsze DTI lub CDTI. Ich pojemność wynosi 1.7, 2.0 i 2.2 litra.
W czasach swojej świetności o każdego klienta zaciekły bój z Astrą G toczył Volkswagen Golf IV. Król kompaktów produkowany był od 1997 do 2006. W cenniku prezentowano trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka, kombi i kabriolet - sedan sygnowany był nazwą Bora. Wnętrze wykonano solidnie, natomiast twarde tworzywa zmontowano z dużą dbałością, co przekłada się na brak lub niewiele niepożądanych dźwięków w czasie jazdy po nierównościach. Bagażnik hatchbacka pochłonie 330, zaś kombi 460 litrów.
Benzynowa paleta Golfa IV złożona jest z dopracowanych i polecanych jednostek. Z jednym tylko wyjątkiem. Do dyspozycji mamy czterocylindrowe 1.4, 1.6, 1.8, 1.8 Turbo i 2.0 - 75, 75-101, 125, 150-180 i 116 KM. Znacznie więcej dostaniemy od VR6 2.8 i 3.2 które generują 174-204 i 240 KM.
Benzyniaki wymagają jedynie regularnych wymian oleju (co 10-15 tysięcy kilometrów) i paska rozrządu. Diesel 1.9 TDI nie jest wart uwagi. Imponujące przebiegi odbijają się na stanie nie tylko jednostki, ale także całego układu jezdnego. Doprowadzenie mechaniki do stanu używalności pochłonie znaczną kwotę, która może przewyższyć wartość auta. Niemniej, to jeden z najlepszych silników wysokoprężnych tamtych czasów. Jeśli trafimy na egzemplarz z przebiegiem rzędu 200-300 tysięcy km i udokumentowaną historią, warto się nim zainteresować.
Założony budżet wystarczy też na Fiata Pandę drugiej generacji, choć w bazowej wersji wyposażenia i z podstawowym silnikiem. Włoski przebój produkowano w Polsce od 2003 do 2012 w ogromnej liczbie specyfikacji. Jednobryłowe nadwozie zaprojektowano estetycznie. Nie zapomniano także o ochronie antykorozyjnej – egzemplarze bezwypadkowe nie mają z korozją większych problemów. Wnętrze gwarantuje dobre warunki do jazdy tylko na przednich, płaskich fotelach. Na kanapie miejsca jest po prostu zbyt mało dla wyższych osób. Projekt deski rozdzielczej jest prosty i łatwy w obsłudze, ale zastosowane plastiki są twarde i podatne na zarysowania. Lista dodatków zazwyczaj ogranicza się do elektrycznych szyb i lusterek oraz radia. Klimatyzacja wcale nie była przesadnie częstym widokiem.
Pancerne okazują się benzynowe silniki. Nie rozpieszczają dynamiką, ale sprawdzą się w typowo miejskiej eksploatacji. W naszym zasięgu finansowym pozostają 1.1 54 KM i 1.2 60-69 KM. Mocniejsze warianty są wyraźnie droższe.
Dyskusyjną urodą i sporym wzięciem na rynku wtórnym może pochwalić się Nissan Micra trzeciej generacji K12 - produkowany w latach 2003-2010. Japoński konkurent VW Polo oferowany był jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback (bagażnik mieści 251 litrów). Przy odrobinie kompromisu, wnętrze mieści cztery, niewysokie osoby. W kwestii wyposażenia dodatkowego, Micra III może oferować pełną elektrykę, komputer pokładowy, klimatyzację i fabryczne radio z CD.
Pod maskę trafiały tylko czterocylindrowe jednostki 1.0, 1.2, 1.4 i 1.6 o mocy 65, 65-80, 88 i 110 KM. Ta najmocniejsza potrafi dać sporo frajdy podczas codziennej eksploatacji, ale dwukrotnie przewyższa nasz budżet. Francuski diesel z magazynów Renault to 1.5 dCi generujący 65-82 KM. Z uwagi na liczne wady konstrukcyjne, to propozycja wysokiego ryzyka. Za około 5-6 tysięcy zł i przy odrobinie szczęścia, trafimy na Micrę z bazowym benzyniakiem z lat 2003-2005.
W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć Skody Fabii I generacji, która przez kilka lat zajmowała czołowe lokaty w polskich rankingach sprzedaży. W polskich cennikach widniała od 1999 do 2008. Wybór ograniczał się do pięciodrzwiowego hatchbacka, niezbyt urodziwego sedana i funkcjonalnego kombi. Ważne, że karoserię nieźle zabezpieczono przed korozją. Szybko płowieją natomiast nielakierowane elementy nadwozia. Wnętrze nie zachwyca designem, ale okazuje się wzorem ergonomicznego rozplanowania przyrządów pokładowych. W kwestii przestronności, godne warunki Skoda zapewnia tylko z przodu. Z tyłu wygodnie usiądą najmłodsi lub niskie osoby.
W palecie napędowej ówcześnie najmniejszej Skody znajdziemy proste, by nie powiedzieć prymitywne silniki – 1.0, 1.2, 1.4 i 2.0 o mocy 50, 54-64, 60-101, 116-120 KM. Równie szeroka jest oferta wysokoprężna. To trzycylindrowy 1.4 TDI 69-80 KM, 1.9 TDI 101-131 KM i wolnossący 1.9 SDI 64 KM. Ropniaków nie polecamy, chyba, że w nasze ręce wpadnie egzemplarz w niezłej kondycji.
Znikomą popularnością w czasach swojej świetności cieszyła się pierwsza generacja Kii Picanto. Także i dziś ten model nie występuje zbyt często na portalach aukcyjnych. Azjatycki mieszczuch dostępny był od 2003 do 2011 jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback. Zabezpieczenie antykorozyjne prezentuje przyzwoity poziom. Kabina pasażerska w komfortowych warunkach mieści dwoje podróżnych. Przednie, seryjne siedziska są płaskie i nie zapewniają pożądanego podparcia ciała w zakrętach. Na kanapie nie nie znajdziemy zbyt wiele miejsca, ale doskonale sprawdzi się jako dodatkowa przestrzeń bagażowa.
Do napędu Picanto I przeznaczono czterocylindrowe benzyniaki 1.0 i 1.1 o mocy 62 i 65 KM oraz diesla 1.1 CRDI 75 KM. Istotnym argumentem przemawiającym za koreańskim autem są właściwości jezdne. W tej kwestii to jedna z najlepszych propozycji w klasie. Problemem pozostaje cena. Auto nieźle trzyma wartość, choć zdarzają się przyzwoite sztuki za 5-6 tysięcy zł.
Wartą polecenia propozycją dla rodzin jest Peugeot 406. To pierwszy na naszej liście reprezentant klasy średniej. Francuski przedstawiciel segmentu D produkowany był od 1995 do 2004. Jak przystało na koncern PSA, 406 został całkiem skutecznie zabezpieczony przed korozją. Po latach parkowania pod chmurką płowieją jedynie nielakierowane, plastikowe elementy. Wnętrze z łatwością mieści pięć osób z pokaźnym bagażem (526 litrów w kombi). Na liście wyposażenia dodatkowego znajdziemy między innymi szyberdach, skórzaną tapicerkę, klimatyzację, komputer pokładowy, a nawet nawigację, która dziś będzie jedynie reliktem przeszłości.
Mimo budżetowego charakteru, Peugeot gwarantuje niezłe właściwości jezdne – wielowahaczowe zawieszenie tylnej osi istotnie poprawia precyzję prowadzenia. Mechanicy polecają wszystkie wolnossące czterocylindrowe silniki 1.6, 1.8 i 2.0 (90-135 KM), a warunkowo także diesle 2.0 HDI o mocy 90-109 KM. Co ciekawe, polowanie na 406 wcale nie jest już takie proste. Sporo egzemplarzy wyjechało za wschodnią granicę lub zostało zezłomowanych. Niemniej, wciąż da się znaleźć ciekawe auta za 4-6 tysięcy zł.
Na deser pozostawiliśmy samochód, który niemalże wyginął. Urosło o nim mnóstwo mitów i memów, choć w rzeczywistości to bardzo przyzwoita konstrukcja. Mowa o Multipli pierwszej generacji. Ze względu na kontrowersyjny wygląd, innowacyjna koncepcja Fiata nie zyskała szerokiego grona sympatyków. Niemniej, to ciekawe i warto zainteresowania auto. Wóz produkowany od 1998 do 2004 został przeciętnie zabezpieczony przed korozją. Wnętrze wykonano niestety z budżetowych, twardych plastików, które po latach użytkowania piszczą i skrzypią w czasie jazdy. Największą zaletą włoskiego samochodu jest funkcjonalność. Zarówno w pierwszym jak i drugim rzędzie mamy do dyspozycji po trzy niezależne fotele. Dodatkowo na pokładzie znajdziemy 18-litrową lodówkę. Poza nią, często spotkamy klimatyzację manualną i szyberdach.
Jedyny dostępny benzynowy silnik 1.6 o mocy 100 KM nie sprawia żadnych trudności, ale też cechuje się zaledwie przeciętną dynamiką. Ewentualne defekty usunie każdy mechanik niskim nakładami środków. Propozycją dla oszczędnych jest dopracowany diesel 1.9 JTD 105-115 KM, choć po latach może wymagać sporych nakładów finansowych. Szkoda, że niełatwo już znaleźć Multiplę na rynku wtórnym. Do odważnych jednak świat należy.