Mój tata kupił Mondeo z 2010 r. i przy okazji zwiedził Mazowsze. Do ośmiu razy sztuka

Najgorsze pytanie, jakie może usłyszeć dziennikarz motoryzacyjny? "Jaki samochód kupić za X złotych?" Wskazując nawet najpewniejszy model, można kogoś wsadzić na minę. Doświadczyłem tego sam, ponieważ mój ojciec przez dobry miesiąc szukał samochodu.

Więcej artykułów o motoryzacji znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl. Ford mondeo z benzynowym silnikiem 2.0 i automatyczną, czterobiegową skrzynią służył dzielnie w naszej rodzinie od 2005 roku. Ford zrobił prawie 305 tysięcy kilometrów. Po drodze miał kilka awarii i wpadek, ale dzielnie dawał radę, zaliczając kolejne trasy. Zaczął przegrywać dopiero z korozją. Ojciec stwierdził więc, że czas na wymianę samochodu. Miał bardzo konkretne wymagania, które znacznie uprościły zakup i poszukiwania, a i tak nie obyło się bez kłopotów i jeżdżenia po całym Mazowszu.

Zobacz wideo Pędziła 146 km/h w terenie zabudowanym. Policjantom przyznała, że lubi szybką jazdę

Łatwo znajdziesz używany samochód, trudniej o dobry używany samochód

Wymagania przed nowym samochodem były trzy. Musiał to być kolejny ford mondeo (bo "mondeo to jednak mondeo"), z benzynowym silnikiem 2.0 (bo ojciec go zna na wylot i jest pancerny), a do tego auto musiało być czwartej generacji. Czwórka okazała się znacznie lepiej zabezpieczona przed rdzą w porównaniu z trójką i bardzo dobrze znosi upływ czasu. W założonym budżecie polskie serwisy z używanymi samochodami oferują spory wybór. Za 20-30 tysięcy bez problemu da się znaleźć naprawdę nieźle wyposażone benzynowe mondeo tej generacji. W teoretycznie bardzo dobrym stanie.

W praktyce rynek wtórny okazał się pełen pułapek. Na szczęście mój tata nie był łatwą ofiarą. Po pierwsze, nie gonił go czas i był cierpliwy. Stare mondeo wciąż jeździ. Po drugie, bardzo dobrze zna się na mechanice i samochodach, a w swoim fordzie sam naprawił wiele rzeczy, potrafi więc wykryć to, co powinno zapalić lampkę ostrzegawczą. Po trzecie, do każdego handlarza jechał ze swoim miernikiem lakieru. Okazało się, że odpowiednie przygotowanie do zakupu było kluczowe. Przykład mojego taty pokazuje, że zakup używanego auta nigdy nie powinien być podejmowany zbyt szybko, a jeśli ktoś się nie zna na samochodach, to powinien zawsze poradzić się eksperta. Zawsze.

Szukanie idealnego mondeo to było małe Tour de Mazovia

Zanim udało się znaleźć czarne kombi z otwierającego zdjęcia tata sprawdził siedem innych samochodów. Zawsze było z nimi coś nie tak i odbiegały od opisu oraz zdjęć z ogłoszenia. Czasem usterki były całkiem poważne i dyskwalifikowały auto. Pozytywny akcent? Tata zwiedził kawał Mazowsza - m.in. Piaseczno, Radom, Płock oraz Siedlce. Raz pojechaliśmy po dobrze zapowiadający się egzemplarz pod Wieluń, ale okazał się niewypałem. Jakie były najczęstsze problemy?

  • "Wcześniej nie było" - dwa razy padły takie słowa, kiedy tata znalazł wycieki pod samochodem. Mogła to być jakaś drobna usterka, ale wyciek może też zwiastować poważniejsze kłopoty. Lepiej nie ryzykować.
  • U bardzo dużego handlarza po otwarciu maski okazało się, że cały silnik jest zalany olejem... Na zdjęciach i przez telefon był oczywiście idealny.
  • W większości samochodów miernik wykrywał, że coś było robione, mimo że auta miały być bezwypadkowe. Czasem to były drzwi, kiedy indziej dość poważnie wyglądający próg.

Wybór w końcu padł na mondeo z Płocka. Było zgodne z opisem, a oględziny na stacji diagnostycznej nie wykazały żadnych potencjalnych usterek. Zużycie materiałów pokrywa się z deklarowanym przebiegiem. Samochód oczywiście nie jest idealny, ale tego trzeba się spodziewać przy zakupie starszego auta z dużym przebiegiem. Kombi było wystawione za 25 tysięcy złotych. W takiej cenie trzeba iść na kompromisy, ale da się znaleźć porządny egzemplarz. Teraz pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby czarny ford nagle czymś nie zaskoczył...

Wnioski? Trzeba być cierpliwym i nie dać się presji

Do kupowania samochodu zawsze trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Uśredniając import z ostatnich lat, każdego roku wjeżdża do Polski około miliona używanych pojazdów. Średnia wieku przekracza 11 lat, ale w większości ogłoszeń dominują egzemplarze "pozbawione wad i w perfekcyjnym stanie". Tymczasem zadbane auta w Niemczech, Francji lub Holandii kosztują zdecydowanie więcej niż nad Wisłą. Rozbudowana sieć autostrad w krajach rozwiniętych sprzyja dużym przebiegom.

Najważniejszy jest spokój. By nie rozczarować się podczas oględzin konkretnego egzemplarza samochodu, warto wnikliwie przyjrzeć się zdjęciom dołączonym do oferty sprzedaży. Nawet te dobrze przygotowane mogą zdradzić wiele na temat kondycji pojazdu. Po wstępnej selekcji wciąż nie powinniśmy się dać ponieść emocjom. Te zawsze towarzyszą zakupowi samochodu. W końcu to znaczący wydatek dla domowego budżetu. Trzeba go podjąć z głową i dokładnie przeanalizować.

Ford Mondeo z 2010 r.Ford Mondeo z 2010 r. fot. Filip Trusz

Nigdy nie jedźmy na miejsce z myślą, że to na pewno ten wymarzony samochód i wrócimy nim do domu. Takie myślenie może nas wpędzić później w poważne tarapaty finansowe. Dlatego do zakupu trzeba podejść na chłodno, a auto dokładnie sprawdzić. Nie znacie się sami? Weźcie kogoś ze sobą albo zapłaćcie na stacji diagnostycznej za szybki przegląd. Czasem może się okazać, że trzeba sprawdzić siedem samochodów, a dopiero ósmy okaże się strzałem w dziesiątkę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.