Duży przebieg na liczniku auta. Czy takich pojazdów faktycznie trzeba się wystrzegać?

Zazwyczaj kupujemy oczami. Handlarze znają sporo sztuczek, by odświeżyć auto stosunkowo niewielkim kosztem. Zdecydowanie szybciej zwrócimy uwagę na wóz dumnie połyskujący w słonecznych promieniach, niż na taki, którego licznik wskazuje grubo ponad 300-400 tysięcy kilometrów. Wbrew pozorom, spory kilometraż wcale nie musi oznaczać kosztownej pułapki.

Co ciekawe, według instytutu ACEA, średni wiek samochodów w Polsce wynosi 14,3 roku. Dla Europy ten parametr jest niższy o dwa lata, a w rankingu wyprzedza nas niewiele krajów, w tym między innymi Litwa (17 lat). Tym samym, jeśli pokonujemy rocznie 20-30 tysięcy kilometrów, większość pojazdów powinna mieć na cyferblacie liczbę rzędu 280-400 tysięcy.

Magicznym sposobem, kilkunastoletnie wozy w ogłoszeniach mają w opisie wpisane 200-220 tys. km. Handlarze wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów, dopasowując się jednocześnie do rynkowych realiów. Na drugim biegunie spotkamy egzemplarze, które faktycznie dysponują okazałym kilometrażem i atrakcyjną ceną. Czy należy się ich bać?

Zobacz wideo 30 punktów karnych i 5000 zł mandatu dla kierowcy BMW

200 tysięcy na liczniku

Statystyczny samochód dostępny na rynku wtórnym w Polsce ma około 10 lat i „magiczny" przebieg oscylujący wokół 200 tysięcy kilometrów. Wystawienie auta na sprzedaż z wyższym kilometrażem oznacza długotrwałe oczekiwanie na klienta i minimalny przejaw zainteresowania. Polscy kierowcy są przeświadczeni, że po 200 tysiącach pojazd do niczego już się nie nadaje. Co więcej, bez cienia zawahania wierzą w zapewnienia domorosłych importerów w samochodzie klasy średniej z silnikiem diesla w wieku 10-12 lat. Zapominają o tym, że nawet w krajowych warunkach eksploatowany w celach prywatnych samochód z jednostką wysokoprężną, z łatwością pokonuje w skali roku 30-50 tysięcy km, a w służbie firmowej przebiegi są jeszcze większe.

W praktyce, znaczna część importowanych maszyn ma wyregulowane wskazania względem oczekiwań klientów. Tym samym, kupujemy i tak egzemplarze z potężnymi liczbami na cyferblacie. Co gorsza, często nieudokumentowanymi i bez, lub z niepełną historią napraw.

Pobieżna weryfikacja powodem kłopotów

Niestety, polscy kierowcy przed zakupem wyśnionego auta z importu nie poświęcają zbyt wiele czasu na weryfikację jego stanu technicznego i realnej wartości. Przeglądając zagraniczne portale aukcyjne szybko dojdziemy do wniosku, że zadbane egzemplarze są w rzeczywistości znacząco droższe niż w Polsce. Nic więc dziwnego, że handlarze sprowadzają tanie sztuki, które bywają w znacznie gorszym staniem technicznym i wizualnym względem samochodów z dwukrotnie większym kilometrażem. Warto też wiedzieć, że w pojazdach klasy premium dość łatwo ukryć intensywną eksploatację na autostradach. Pomaga w tym wysoka jakość materiałów tapicerskich i elementów wykończeniowych, na co często zwracamy uwagę.

Jest jednak nieoczywiste wyjście z sytuacji. To wspomniane auta z dużymi, udokumentowanymi przebiegami sprzedawane przez drobnych przedsiębiorców, czy floty. Ich ceny są zazwyczaj atrakcyjne, zaś stan techniczny i wizualny często dużo lepszy, niż importowanych „perełek".

Przejrzyj książkę serwisową

Kluczem do podjęcia słusznej decyzji jest poznanie historii danego egzemplarza, warunków w jakich był użytkowany, a przede wszystkim książki serwisowej. Pamiętajmy, że na pozór dwa identyczne egzemplarze ze zbliżonym przebiegiem mogą prezentować się zupełnie inaczej. Tutaj ogromne znaczenie ma dbałość właściciela, jakość obsługi warsztatowej, stosowanych części zamiennych i innych elementów oraz warunków jazdy. Typowo wielkomiejska eksploatacja nadwyręża kondycję pojazdu znacznie bardziej, niż pokonywanie setek kilometrów dziennie po drogach szybkiego ruchu z jednostajną prędkością.

Dopuszczając kupno auta z imponującym przebiegiem, zyskujemy niemal pewność tego, że dotychczasowy użytkownik skrzętnie pilnował przeglądów serwisowych, dokonywania niezbędnych napraw i nie próbował na tym zanadto oszczędzać. Bardzo cennym argumentem za takim samochodem jest historia dokonywanych usług warsztatowych zapisana w postaci książki serwisowej i zbieranych latami rachunków za części i usługi.

W przypadku takiego egzemplarza, często newralgiczne elementy jak sprzęgło, turbosprężarka czy układ wtryskowy poddawane były już regeneracji bądź wymianie – aby auto wciąż pozostawało mobilne i bezawaryjne. Do tego mocnym argumentem będą dowody na wymianę oleju i filtra co 10-12 tysięcy kilometrów. Stosowanie produktów typu long life (serwis olejowy co 30-35 tysięcy), przyspiesza degradację elementów ruchomych silnika.

Patrzmy łaskawym okiem na auta użytkowane w trasie

Mimo dużych przebiegów, intensywna eksploatacja samochodu w trasie niesie ze sobą szereg korzyści dotyczących trwałości mechaniki. Po pierwsze unikamy pojazdu, który był użytkowany na krótkich dystansach. Częste starty spod świateł, pokonywanie kilkukilometrowych tras i wieczne niedogrzanie silnika, w perspektywie czasu nie zwiastują bezawaryjnej pracy. Tutaj mamy gwarancję funkcjonowania w optymalnych warunkach termicznych oraz korzystnej prędkości obrotowej, co akurat sprzyja chociażby czyszczeniu filtra cząstek stałych w jednostkach zarówno wysokoprężnych, jak i benzynowych (FAP).

Skorzystaj z fachowego warsztatu

Poza jazdą próbną i weryfikacją ogólnej kondycji samochodu, bezwzględnie należy korzystać z pomocy warsztatów. Sprawdzenie sprawności poszczególnych układów przez fachowca kosztuje 200-300 złotych i trwa około godziny. Wpięcie komputera w złącze diagnostyczne wyświetli ewentualne błędy, a na podnośniku łatwiej będzie dostrzec niepokojące ogniska rdzy i stan podwozia. Warto też wiedzieć, że niektóre silniki przeżywają drugą młodość po 300-400 tysiącach kilometrów. Odpowiednio serwisowane, wolnossące jednostki benzynowe o pojemności 3, czy 4 litrów, potrafią bez trudu pokonać 600-800 tysięcy km.

Wyjątkową trwałością cechuje się też wysokoprężne 1.9 TDI VW, 1.9 i 2.0 JTD Fiata, a także 2.0 HDI koncernu PSA. Jeśli trafi się zadbany, doinwestowany samochód z pokaźnym przebiegiem, nie trzeba się obawiać. Niestety, biorąc pod uwagę realia naszego rynku, z pewnością wystąpią problemy z późniejszą sprzedażą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.