Kierunek w motoryzacji został ustalony przynajmniej dekadę temu, choć przykład Polski tego nie odzwierciedla. Nad Wisłą porusza się niewiele ponad 30 tysięcy elektryków. Co ciekawe, W Norwegii, która zniosła w 2023 większość przywilejów dla właścicieli bezemisyjnych pojazdów, sprzedaż klasycznych napędów wzrosła o 50-60 procent.
Niestety, w zdecydowanej większości pracują silniki 3 i 4-cylindrowe. V8 należy do rzadkości, a jeszcze 15-20 lat temu, sytuacja przedstawiała się o niebo lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że serwis takich wozów wymaga sporych nakładów finansowych. W niektórych przypadkach należy wyjąć motor, by wymienić chociażby rozrząd. Z drugiej strony, parametry nie tylko doładowanych wariantów, lecz również wolnossących, potrafią dać sporo frajdy okupionej niemałym zużyciem paliwa. Do kupna auta z benzynowym V8 podejdźmy zdroworozsądkowo. Co zatem oferuje rynek?
Zaczynamy od Lexusa. Marki, która obecnie w każdym modelu montuje hybrydę. Dobry napęd dla kierowców oczekujących spokoju i względnie akceptowalnego zużycia paliwa. Musimy jednak pamiętać, że kilkanaście lat temu sytuacja wyglądała zgoła inaczej. W wielu modelach pracowały benzynowe silniki pozbawione elektrycznego wsparcia. W topowym LS-ie mogliśmy znaleźć tylko V8. W naszym zasięgu finansowym pozostaje trzecie wcielenie produkowane w latach 2000-2006.
5-metrowa limuzyna starzeje się całkiem dobrze. Oferuje mnóstwo przestrzeni w kabinie i wysoki komfort niezależnie od jakości nawierzchni. Do tego doliczamy dobrej klasy materiały wykończeniowe i pancerną mechanikę. Przy masie własnej na poziomie 1850 kilogramów, 4,3-litrowy motor V8 całkiem sprawnie radzi sobie z rozpędzaniem. Ma 281 KM i 417 Nm. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 6,3 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 250 km/h. Świetne wartości, nawet dziś. Do dyspozycji otrzymujemy klasyczny, hydrokinetyczny automat o 5 lub 6 przełożeniach. Nie zachęca do zrywów, ale po latach okazuje się bezobsługowy. Pozostaje jeszcze cena. Trzecia generacja oferuje rozsądną relację wartości do jakości. Na dobry, zadbany egzemplarz wystarczy 40-50 tysięcy zł.
W podobnym duchu, choć w nieco nowocześniejszym wydaniu utrzymano mniejszego GS-a. O ile w obecnie oferowanym ES-ie pracuje 2.5-litrowa hybryda o mocy 218 KM, o tyle jeszcze dekadę temu mogliśmy podobny model kupić z silnikiem 4.3 300 KM lub 4.6 347 KM. Oba V8 o aksamitnej kulturze pracy i wysokiej trwałości. Mocniejszy przyspiesza do setki w 5,4, a słabszy w 6,1 s. Musimy jednak zaznaczyć, że to nie jest auto sportowe. Nastawiono je na komfort i majestatyczne pokonywanie setek kilometrów po autostradach. Trzecią generację GS-a produkowano od 2005 do 2012, a za 45-50 tysięcy zł uda się kupić auto z lat 2005-2008.
Propozycją dla odważnych lub pasjonatów, jest trzecie wcielenie Land Rovera Discovery. Brytyjski SUV o zdolnościach terenowych deklasujących rywali dostępny był od 2004 do 2009. Foremne nadwozie wciąż wygląda świeżo i co istotne, nie zmaga się z problemem korozji. Producent przyłożył się do kwestii jakości także we wnętrzu, co wcześniej w tej marce wcale nie było oczywiste. Kabina z łatwością zabiera pięć osób. Oferowano również dodatkowe, dwa siedziska chowane w podłodze bagażnika. Najczęściej na pokładzie znajdziemy automatyczną klimatyzację, przeciętne multimedia, skórzaną tapicerkę, panoramiczne okno dachowe i szereg systemów wspierających kierowcę.
Discovery od momentu debiutu w 1989 oferowało benzynowe V8. W trzeciej generacji mamy motor z magazynów Jaguara o pojemności 4.4 litra i mocy 300 KM i 500 Nm. Z uwagi na wysoką masę, sprint do setki trwa około 8,7 sekundy. To niezły motor, choć wymaga podwyższonej troski serwisowej. Ten sam znajdziemy również w Range Roverze III oferowanym od 2002 do 2012. Z tą różnicą, że do 2005 montowano w nim agregat z BMW o mocy 286 KM.
Pozostaniemy jeszcze na chwilę w Wielkiej Brytanii, by przypomnieć sylwetkę Jaguara XJ we wcieleniu numer 7. Co ciekawe, za 30-50 tysięcy złotych możemy stać się właścicielami brytyjskiego arystokraty – Jaguara XJ 350. Flagowy model produkowano od 2003 do 2007. W jego przypadku Wyspiarze sięgnęli po aluminiową konstrukcję nadwozia, dzięki czemu auto jest wyraźnie lżejsze i sztywniejsze od poprzednika. Nie koroduje, ale dostępność elementów poszycia karoserii jest bardzo ograniczona. Przekonuje za to staranność wykonania wnętrza i materiały w postaci prawdziwego drewna i skóry. W kabinie znajdziemy też przyzwoite nagłośnienie i niezbyt zaawansowany graficznie system multimedialny – całość nadal prezentuje stonowany, arystokratyczny styl. Trochę elementów pochodzi z magazynów Forda.
Po raz pierwszy w tej generacji XJ pojawił się silnik diesla – 2.7 D (HDI) pochodzi z koncernu PSA i generuje 204 KM. Większość kierowców interesują jednak klasyczne, wolnossące jednostki napędowe V8 3.5 lub 4.2 o mocy 258 bądź 298 KM. Są wystarczająco dynamiczne, ciche i co ważne, nie sprawiają problemów użytkownikowi – za wyjątkiem sporego zużycia paliwa. Każdy XJ 350 opuszczał fabrykę z pneumatycznym zawieszeniem. To jeden z najsłabszych punktów tego modelu.
V8 w Jaguarze znajdziemy też w modelu XK. Występuje jako coupe i kabriolet, a produkowano go od 1996 do 2006. W ofercie występuje tylko V8 – 4.0 294 KM lub 4.2 z kompresorem 395 KM. W naszym zasięgu pozostaje tylko słabszy wariant. XK to także dobra lokata kapitału. Póki co, na niezły egzemplarz wystarczy 35-40 tysięcy zł, ale tendencja jest wyraźnie zwyżkowa.
W 2002 niemiecki koncern postanowił wprowadzić do swojej oferty konkurenta BMW serii 7 oraz Mercedesa Klasy S. Na płycie podłogowej wspólnej z Bentleyem Continentalem powstał Phaeton. Niestety, niski prestiż marki przełożył się na mizerne wyniki sprzedaży modelu. Z drugiej strony, dostajemy stateczną limuzynę w perfekcyjnym wykonaniu. Problemu korozji nie uświadczymy, podobnie jak trzeszczących i niskiej jakości plastików we wnętrzu. Przepastną kabinę pasażerską wykończono materiałami najwyższej jakości. Do dyspozycji niemal zawsze mamy pełną elektrykę wraz z wszechstronną regulacją elektryczną foteli. Rozbudowany zestaw audio i dedykowaną klimatyzację – dumę modelu.
Volkswagen z pneumatycznym zawieszeniem przeniesionym wprost z Audi A8, urzeka komfortem i płynnością. Do tego dochodzi świetna relacja ceny do jakości. Najtańsze auta kosztują niespełna 20, a najdroższe około 100 tysięcy zł. Przeważają diesle 3.0 TDI, czasem pojawi się pośród ogłoszeń W12 o pojemności sześciu litrów, ale to 4.2 V8 335 KM sprzężony z napędem na obie osie i automatyczną przekładnią, będzie głosem rozsądku. Trzeba tylko przywyknąć do logo na masce i cieszyć się ogólną trwałością. Szkoda, że tych aut jest niewiele.
Na koniec zostawiliśmy sobie BMW. To marka, która od lat instaluje w swych samochodach wydajne, choć dość kosztowne w eksploatacji V8. Sporo uwagi trzeba poświęcić układowi chłodzenia. Niemniej, zadbane egzemplarze potrafią chwycić za serce właściwościami jezdnymi i charakterystyką jednostki napędowej. Dość pewnym wejściem w świat dużych motorów jest seria 5 E39. Tutaj wystarczy już około 30-35 tysięcy zł na ładny egzemplarz z 3.5 245 KM lub 4.4 286 KM.
Niewiele więcej trzeba wydać na V8 w kolejnej generacji serii 5. W E60, piątym wcieleniu, mogliśmy znaleźć wolnossące 4.0 306 KM, 4.4 333 KM i 4.8 o mocy 367 KM. Najmocniejszy wariant przyspiesza do setki w 5,5 sekundy. Silniki o zbliżonych parametrach znajdziemy w X5 pierwszej i drugiej generacji, a także w serii 7 E38 i E65 oraz w szóstce oznaczonej symbolem E63.
50 tysięcy zł to kwota, która otwiera szerokie możliwości, choć w obszarze samochodów produkowanych przed dwiema dekadami. Mocnych i wydajnych motorów warto szukać w Audi A6 i A8, Infiniti FX, a także w Mercedesie Klasy E, S i ML. Przy odrobinie szczęścia, trafimy też na nieźle utrzymane Porsche Cayenne pierwszej generacji, Chryslera 300C lub Jeepa Grand Cherokee. W ogłoszeniach dominują pojazdy z Europy i Stanów Zjednoczonych. Rzadziej trafiają się okazy z Japonii. Jeśli w nasze ręce wpadnie dobrze utrzymany egzemplarz, warto podjąć ryzyko. Rzadki model stanie się dobrą lokatą kapitału i generatorem sporej dawki przyjemności.