Rynek wtórny także doczekał się zmian. Relatywnie młode samochody znikają w mgnieniu oka. Są przecież dostępne od zaraz, co dla wielu osób planujących dotychczas zakup nowego pojazdu jest niezwykle istotne. Wzrosty cen dotknęły też dawniej relatywnie tanie auta segmentu B. Dziś nawet używany, trzyletni mieszczuch to wydatek dosyć istotny. Postanowiliśmy prześwietlić rynek i podsunąć Wam osiem propozycji, za które niestety trzeba sporo zapłacić.
Więcej porad dla kierowców znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl
Niezmiennie od kilku dekad modele Peugeota stają się rynkowymi przebojami. Ten sam los spotkał drugą generację 208, dostępną w salonach od 2019. Tym razem w cenniku znalazła się tylko jedna wersja nadwoziowa – pięciodrzwiowy hatchback. Agresywnie narysowane pełne obłości nadwozie dostępne jest w wielu ciekawych kolorach. Oczywiście, bazowe egzemplarze wyróżniają się brakiem designerskich, kolorowych dodatków. Wnętrze wykonano z materiałów dobrej jakości. Próżno tutaj szukać tandetnych tworzyw i słabego spasowania. Na fotelach komfortowe warunki podróżowania znajdzie każdy, a z tyłu dwie osoby o wzroście do 180 cm nie będą zgłaszać większych zastrzeżeń. W lepiej wyposażonych egzemplarzach mamy do dyspozycji centrum multimedialne sterowane z poziomu dotykowego ekranu i szereg nowatorskich systemów bezpieczeństwa.
Cennik otwiera wolnossący, trzycylindrowy 1.2 o mocy 75 KM. Znacznie więcej oferują doładowane wersje tej jednostki o mocy 102-130 KM. Amatorzy niskiego spalania mają do dyspozycji diesla 1.5 HDI o mocy 102 KM. Najdroższym wariantem jest wersja elektryczna generująca 136 KM o realnym zasięgu 150-200 km. Ceny używanych, wartych uwagi egzemplarzy rozpoczynają się od 45 tysięcy złotych.
Od lat jednym z lepiej sprzedających się w Polsce samochodów jest Skoda Fabia. Trzecia generacja technologicznego bliźniaka Volkswagena Polo produkowana była od 2014 do 2021 jako pięciodrzwiowy hatchback i niezbyt urodziwe kombi. Ostre linie nadwozia przywodzą na myśl większą Octavię. Nadwozie oczywiście nie ma problemów z korozją. Kokpit nie powala niczym szczególnym. Został zaprojektowany z myślą o doskonałej ergonomii. Ma być prosty w obsłudze dla każdego i tak też jest istotnie. Zastosowane materiały są dobrze spasowane i co najważniejsze - trwałe. Fotele sprawdzą się zarówno na krótkich, miejskich dystansach jak i poza aglomeracją. Z tyłu wygodnie usiądą tylko niskie osoby. Jak przystało na model koncernu VAG, dopłaty wymagało większość elementów wyposażenia. Wśród używanych spotkać możemy egzemplarze z pełną elektryką, nawigacją, częściowo skórzaną tapicerką czy szklanym oknem dachowym.
Benzynowe silniki to wolnossące 1.0 MPI 60-75 KM oraz doładowane 1.2 TSI 90-110 KM, 1.0 TSI 95-110 KM i 1.4 TSI 125 KM. Do przebiegu rzędu 150 tysięcy kilometrów, nie notują zauważalnych problemów. Propozycją dla oszczędnych jest trzycylindrowy diesel 1.4 TDI o mocy 90-105 KM. Ceny trzyletnich egzemplarzy zaczynają się od około 40 tysięcy złotych.
Szósta generacja Opla Corsy produkowana jest w hiszpańskich zakładach marki od 2019. Opracowana została już po przejęciu Opla przez francuski koncern PSA. W efekcie Corsa F jest technologicznym bliźniakiem Peugeota 208 II, z którym dzieli płytę podłogową, jednostki napędowe, układ jezdny i elektronikę. Wizualnie odróżnia się jednak całkowicie, stawiając na indywidualny design marki. Tym razem problemów z korozją nie uświadczymy. Jak przystało na model segmentu B, kabina serwuje całkiem wysoki komfort podróżowania i to nie tylko w mieście. Z tyłu wygodnie zmieścimy dwa foteliki lub niewysokie osoby. Lista dodatków obejmuje dotykowy ekran multimediów z nawigacją, niezłe nagłośnienie, liczne systemy wsparcia kierowcy czy automatyczną przekładnię ośmiobiegową – oczywiście wspólną z 208.
Tutaj także benzynowe silniki reprezentuje 1.2 75 KM i 1.2 Turbo 100-130 KM. To dość udane konstrukcje. Diesel to 1.5 HDI 102 KM spalający symboliczne porcje oleju napędowego. Absurdalnie droga jest oczywiście 136-konna wersja elektryczna. Ceny używanych startują od około 43-45 tysięcy złotych.
Od lat jednym z modeli, które nie są zauważalne, lecz sprzedają się przyzwoicie, od zawsze pozostaje Volkswagen Polo. Szósta odsłona niemieckiego mieszczucha produkowana jest od 2017. Prezencją próbuje nadążyć za pożądanym Golfem. W Europie dostępny jest pięciodrzwiowy hatchback, a na wybranych rynkach – chociażby w Brazylii, sprzedawany jest niezbyt proporcjonalny sedan. Nadwozie nie ma problemów z jakością i korozją. Podobnie wnętrze. Poszczególne elementy zmontowano z dużą dbałością o detale. Fotele są twarde lecz zaskakująco wygodne. Z powodzeniem mogą stanowić wzór nie tylko w segmencie B. Na liście płatnych opcji znajdziemy między innymi automatyczną klimatyzację, rozbudowane multimedia, systemy bezpieczeństwa, tempomat, automatyczne skrzynie biegów i okno dachowe.
Dostępne były benzynowe silniki 1.0 MPI 65-75 KM, 1.0 TSI 95-115 KM, 1.5 TSI 150 KM i 2.0 TSI 200 KM. Wybór ropniaków ograniczono do 1.6 TDI 80-95 KM. Ceny egzemplarzy trzyletnich wciąż oscylują wokół 45-50 tysięcy złotych. Za GTI zapłacimy nawet 100 tysięcy zł!
Kolejnym rynkowym przebojem przyciągającym z każdą generacją rzesze wiernych użytkowników jest Renault Clio. Piąta odsłona oferowana tylko jako pięciodrzwiowy hatchback i produkowana jest od 2019. Pozornie nieznaczne zmiany względem poprzednika skrywają jednak zupełnie nową konstrukcję. Wnętrze także opracowano od podstaw, co przejawia się większą przestrzenią i lepszą jakością zastosowanych materiałów. Pozycja za kierownica ponownie jest nieznacznie niższa niż u konkurentów, co wzmaga pozytywne wrażenia w czasie jazdy. Większość egzemplarzy wyposażonych jest w niezłe multimedia z nawigacją, lepsze nagłośnienie i szereg systemów dbających o bezpieczeństwo użytkowników.
W ofercie znalazła się między innymi odmiana hybrydowa o łącznej mocy 140 KM. Standardowe wersje benzynowe to 1.0 SCe 65 KM, 1.0 TCe 100 KM i 1.3 TCe 130-140 KM. Diesle to oszczędny 1.5 dCi o mocy 115 KM. Kupno Clio V wymaga wydania przynajmniej 47 tysięcy złotych.
Zdecydowanie najstarszą konstrukcją dostępną w segmencie B w Europie jest Nissan Micra piątej generacji (od 2017). W cenniku znalazł się tylko pięciodrzwiowy hatchback. Pod futurystycznym nadwoziem skrywa się płyta podłogowa i rozwiązania techniczne przeszczepione z Renault Clio IV. Wnętrze wykonano z materiałów wyraźnie gorszych niż u konkurencji. Auto przeciętnie wypada pod względem przestrzeni, ale nadrabia właściwościami jezdnymi. Może pochwalić się niezbyt nowoczesnymi multimediami i zadowalającym wyposażeniem z zakresu wygody.
Najniższym spalaniem chwali się francuski diesel 1.5 dCi dysponujący mocą 90 KM. Silniki benzynowe to trzycylindrowe 0.9 DIG-T 90 KM i wolnossący 1.0 71 KM. Ceny używanych zaczynają się od 38 tysięcy złotych. To jedno z najtańszych aut w zestawieniu. Cechuje się też niską podażą. Pośród trzylatków znajdziemy zaledwie kilkanaście ogłoszeń.
Prawdziwą ciekawostką jest czwarta generacja Toyoty Yaris. Model produkowany jest od 2019. Względem poprzednika nadwozie skrócono, obniżono, poszerzono i odchudzono – dodatkowo zwiększono rozstaw osi i ilość oferowanego miejsca. Yaris przestał być nudnym urządzeniem do przemieszczania się. Dziś po prostu może się podobać. Nadwozie oczywiście nie ma problemów z korozją. W środku zastosowano dobre materiały, zaś spasowane wypada wyraźnie lepiej niż w poprzedniej generacji. Istotnie, nowy Yaris serwuje większy komfort. Tym razem także z tyłu możemy wygodnie przejechać krótką podróż. Wśród dodatkowego wyposażenia możemy wymienić automatyczną klimatyzację, niewyszukane multimedia, komputer pokładowy, automatyczną przekładnię CVT i częściowo skórzaną tapicerkę.
Napęd stanowią benzynowe silniki wolnossące 1.0 i 1.5 oraz hybryda. Każda z propozycji jest warta grzechu, a hybrydowy tandem okazuje się wyjątkowo oszczędny w mieście. Niestety, ceny tego modelu zaczynają się od 50-55 tysięcy złotych.
Koreańskie modele w segmencie B nigdy nie były wstanie nawiązać równej walki z autami japońskimi i europejskimi. Pozostają w ich cieniu sprzedając się jednak całkiem przyzwoicie. Dowodem na to jest Kia Rio czwartej generacji - produkowana od 2016. W europejskim cenniku znajdziemy jedynie wariant pięciodrzwiowy. Model opracowany został między innymi przez europejski oddział marki, co zdecydowanie odbiło się na lepszym dopasowaniu konstrukcji do rynkowych wymagań. Design jest po prostu ciekawy, zaś jakość wykonania i dbałość o detale wystarczająca. W kabinie wygodnie usiądą cztery osoby. To jeden z większych przedstawicieli gatunku. Tworzywa są przyzwoite, ale dolne partie deski rozdzielczej i drzwi wykończone są twardym plastikiem podatnym na zarysowania. Lista dodatkowego wyposażenia zawiera między innymi automatyczną lub manualną klimatyzację, radio fabryczne z CD, komputer pokładowy czy nawigację.
W ofercie znalazły się tylko benzynowe silniki. Wybierać możemy między 1.0 T-GDI 100-120 KM, 1.2 84 KM, 1.4 109 KM oraz 1.6 125 KM. Używane egzemplarze trzyletnie to wydatek około 45-50 tysięcy złotych.