Citroen odważnie poczyna sobie ze stylistyką swoich minivanów. Po wielkopojemnej Xsarze także C4 Picasso jest jednym z najładniejszych (choć to kwestia gustu) samochodów w swojej klasie. Delikatne krągłości przodu, zawadiacko załamująca się linia bocznych okien i pięknie narysowany tył czynią z niego małe dzieło motoryzacyjnej sztuki. Innymi słowy nazwa Picasso jest w pełni uzasadniona.
W zeszłym roku C4 Picasso przeszło nieznaczny lifting. Na tyle nieznaczny, że prawie niezauważalny. Stawiając starego i nowego Citroena obok siebie w oczy rzuci się jedynie zmieniony przedni zderzak ze światłami do jazdy dziennej (jedynie w bogatszych wersjach wyposażenia) i trochę inne lampy tylne. Wspomagając się informacjami producenta dostrzeżemy też nowe znaczki firmowe, czy klamki drzwi.
We wnętrzu także po staremu. Citroen pozostał "inny". Na czym to polega? Na tym, że wszystko jest inaczej, niż w niemieckich autach - wzorcach. Główny wyświetlacz jest elektroniczny, podzielony na trzy części i umieszczony na środku deski rozdzielczej. Nie jest to moje ulubione rozwiązanie, ale w C4 zostało dobrze wkomponowane. Dodatkowo pozwolił na wygospodarowanie dwóch sporych schowków. Panele klimatyzacji zawierają dwa kolejne wyświetlacze, tym razem umieszczone po bokach, po jednym przy każdych drzwiach. Środek kierownicy jest nieruchomy i wymaga przyzwyczajenia, za to wielofunkcyjne dźwigienki pod kierownicą to już francuska klasyka.
Co więc się zmieniło? Konfigurując C4 Picasso klienci mają teraz większy wybór kolorów nadwozia i wzorów tapicerek. Na tym koniec. Na szczęście materiały zostały tej samej jakości. Wykończenie jest na poziomie, a materiały przyjemne w dotyku. Pozycja za kierownicą także. Widoczność w każdym kierunku jest genialna. Wrażenie to jest potęgowane przez przednią szybę głęboko wcinającą się w dach auta. Nie bez przyczyny C4 Picasso reklamowany był jako "Viosiovan". A jeśli nie chcesz czuć się jak na rollercoasterze zawsze możesz wysunąć zasłonki przeciwsłoneczne zmniejszając powierzchnię przedniej szyby.
Wrażenie przestrzeni wewnątrz auta nie jest złudne. Ale C4 nie wyprzedza konkurencji tak, jak w chwili premiery. Dzisiaj to po prostu kolejny przestronny minivan. Każdy pasażer ma do dyspozycji własny fotel, który może oddzielnie regulować. Pozwala to na lepsze wykorzystanie pojemności bagażnika, który w razie konieczności można nieco powiększyć kosztem miejsca na nogi pasażerów siedzących z tyłu.
Pod maską pracuje leciwy, ale wciąż jeden z lepszych silników wysokoprężnych w swojej klasie - 1.6 HDI. Obecnie osiąga moc 112 KM i współpracuje (od około roku) ze skrzynią o sześciu przełożeniach, a nie pięciu jak było dotychczas. Dodatkowy bieg zacieśnił nieco zestopniowanie przekładni, wszystko aby obniżyć spalanie. Szóstka jest też na tyle "długa", że oprócz spalania obniża hałas we wnętrzu podczas jazdy z wyższymi prędkościami.
Miłośnicy kanap i hydropneumatycznego zawieszenia będą zawiedzeni. Klasyczne zawieszenie - jedyne dostępne w tym modelu - zostało zestrojone sztywniej niż przyzwyczaił nas do tego Citroen. I dobrze. Na równych drogach jest nieco bardziej komfortowe, niż np. u niemieckiej konkurencji, ale w naszych warunkach zapewnia bardzo udany kompromis pomiędzy sztywnością dobrze prowadzącego się auta a komfortem codziennego podróżowania.
Są jednak i minusy. Wystarczy trochę nierówności, by zawieszenie dało nać o sobie. Zwłaszcza pokonywanie poprzecznych nierówności generuje nieprzyjemne stuki. Szkoda.
Na osłodę zostaje dodatkowe wyposażenie. Każdy z dodatków musi być jednak praktyczny. Tylne drzwi wyposażone np. w żaluzje przeciwsłoneczne. Przednie siedzenia mają wbudowane stoliki dla pasażerów, oświetlenie bagażnika jednym ruchem ręki można zamienić w poręczną latarkę, a zakupy można spakować do specjalnej torby na kółkach, którą na czas transportu mocuje się w bagażniku. Wszystko jednak za dopłatą.
Jaką? Ceny katalogowe C4 Picasso wynoszą 85 800 zł za wersję podstawową Attraction , 93 300 zł za bogatszą Seduction i 94 200 zł za wersję Selection . W obecnie obowiązującej promocji Attraction został wyceniony na 67 800 zł. Na jego pokładzie znajdziemy m.in. ESP, BAS, komplet poduszek powietrznych z kutynami bocznymi włącznie, automatyczną klimatyzację, komputer pokładowy czy tempomat. W wersji Seduction znajdziemy ponadto podłokietniki w przednich fotelach, dwustrefową klimę i składane stoliki w oparciach przednich foteli. Najdroższa wersja Selection oferuje dodatkowo m.in. regulację wysokości przednich foteli i czujniki parkowania z tyłu pojazdu.
Najtańszy Ford C-Max z silnikiem 1.6 TDCI (115 KM) kosztuje 81 200 zł w wersji Trend , Opla Merivę 1.7 CDTI (110 KM) można dostać w promocji już od 73 350 zł (wersja Enjoy ), za to Toyota Verso 2.0 D-4D (126 KM) w wersji Luna kosztuje wg cennika promocyjnego 77 890 zł.
Ładna stylistyka, oszczędny silnik diesla, dobra pozycja za kierownicą i dobra widoczność
Głośna praca zawieszenia zwłaszcza na poprzecznych nierównościach
Choć ma już cztery lata wciąż wydaje się być dobrze przygotowany do batalii o rynek z Fordem C-Max, Toyotą Verso, czy Oplem Merivą. Być może Ford lepiej się prowadzi, Toyota budzi większe zaufanie, a Opel nęci tylnymi drzwiami otwieranymi pod wiatr, ale Citroen broni się przestronnym wnętrzem, oszczędnym silnikiem i dobrze zestrojonym zawieszeniem, które doceni cała rodzina. Dodatkową zachętą jest bogate wyposażenie i atrakcyjne ceny, zwłaszcza wersji podstawowej.