Ile trzeba zapłacić za sporego chińskiego SUV-a? Pewnie mało. Albo nawet bardzo mało. Cennik Jaceoo J7 zaczyna się od 139 tys. zł. To nie jest mała kwota, ale na pocieszenie pozostaje spora lista standardowego wyposażenia. Zanim jednak zaczniesz sprawdzać co otrzymasz w chińskim samochodzie, warto zerknąć do specyfikacji rywali. A co znajdziesz w salonach konkurencji w podobnej cenie? Oto kilka przykładów.
Gdzie zatem ta przewaga chińskiego samochodu? Cóż, pora zerknąć do cennika Jaecoo, by przekonać się, że już w bazowej wersji wyposażenia Urban (tylko z przednim napędem) nie jest źle. A właściwie to już jest bardzo dobrze. Oto kilka przykładów.
Chińczycy nie żałowali nie tylko na wyposażeniu w kwestii komfortu czy stylizacji, ale także na bezpieczeństwie. Lista asystentów jest długa i zawiera to co wymagane jest w UE. Stąd nie zabrakło także układu wzywania pomocy w razie wypadku (eCall) czy automatycznego hamowania z wykrywaniem ruchu poprzecznego, pieszych czy rowerzystów. Owszem, można kwestionować czy wspomniane układy działają na takim poziomie do jakiego przyzwyczaili nas renomowani producenci z Europy czy z Azji. Nie dziwi zatem, że przedstawiciele chińskiej marki tak mocno podkreślają inwestycję w ośrodek badawczo-rozwojowy w Niemczech, w którym dostosowano wszystkie kluczowe układy do wymogów europejskich. Stąd Jaecoo J7 w specyfikacji UE znacząco różni się od egzemplarzy, które jeżdżą po naszych drogach z tablicami białoruskimi czy rosyjskimi. Wbrew pozorom różnice są spore.
Obietnice to jedno. A jak to działa w praktyce? Zaskakująco dobrze. Układy asystujące nie są tak przewrażliwione. Stąd nie ma problemu z wjazdem do garażu, cofaniem czy dojeżdżaniem do korka, gdyż elektronika nie reaguje przesadnie wcześnie (czułość poszczególnych asystentów można ustawić w menu zestawu multimedialnego). Jaecoo dobrze radzi sobie także podczas jazdy po autostradzie z aktywnym tempomatem. Wprawdzie utrzymanie w pasie ruchu nie działa tak płynnie i stabilnie jak w samochodach zachodnich marek, ale nie jest źle.
Przy masie własnej niemal 1,6 t. auto prowadzi się dość spokojnie i wręcz leniwie. Stąd brak nerwowych reakcji w przypadku silniejszych podmuchów bocznego wiatru. Nie ma także oznak nerwowości, gdy spróbujesz w ostatniej chwili minąć dziurę czy zapadniętą studzienkę (układ kierowniczy o nieco gumowej charakterystyce mocno izoluje kierowcę od tego co się dzieje z kołami). Szybko przekonasz się, że przy tak wysokim nadwoziu przechyły nie są aż tak duże jak można się spodziewać. Sprzyja temu usztywnione zawieszenie. Chińczykom udało się jednak zachować przyzwoity komfort, więc na dziurawej drodze Jaecoo J7 nie będzie płynąć na miarę hydropneumatyki, ale też nie wstrząśnie jak np. w nowym Renault Rafale (wolna jazda po wyboistej gruntówce jest zaskakująco komfortowa). Niemniej poczujesz większość drobnych nierówności, fałd czy uskoków na asfalcie. Wszystko to jednak we względnej ciszy, gdyż wyciszenie kabiny przy prędkościach dopuszczalnych w mieście jest dość dobre. Na autostradzie jest już gorzej. Właściwie od 120 km/h szumy zaczynają już przeszkadzać.
A jak wygląda kombinacja masy niemal 1,6 t i benzynowego czterocylindrowego silnika 1.6 l o mocy 147 KM (i 275 Nm momentu obrotowego) zestawionego z dwusprzęgłowym automatem o 7 przełożeniach? Okazuje się, że nie ma powodów do obaw, że auto będzie powolne i ociężałe. Nawet w trybie eco jazda w mieście czy w trasie jest więcej niż satysfakcjonująca. Aż trudno uwierzyć, że samochód rozpędza się od 0 do 100 km/h w 10,3 s (prędkość maksymalna to 180 km/h). W praktyce łatwo o wrażenie, że Jaecoo J7 jest bardziej żwawe w mieście (średnie zużycie benzyny w warunkach zimowych 8-9 l). Także w trasie (można zejść poniżej 7 l) przy wyprzedzaniu dłuższych pojazdów nie ma powodów do narzekania. Jedyne na co łatwo zwrócić uwagę to praca automatu szczególnie tuż po rozruchu samochodu. Zdarza się (szczególnie w trybie eco), że skrzynia niepotrzebnie zwleka ze zmianą przełożeń (na wyższe jak i na niższe). Niektórym może przeszkadzać także brak dodatkowego przycisku blokady na dźwigni, przez co w trasie, gdy oprzesz nieco mocniej dłoń może nastąpić nieoczekiwana dla kierowcy zmiana z D na N.
O masie własnej chińskiego samochodu warto wspomnieć z jeszcze jednego powodu. Choć możliwości transportowe Jaecoo wydają się spore (nadwozie skrywa bardzo obszerną kabinę), to jednak jest dość poważne ograniczenie. Masa własna to 1599 kg, co można uznać za standard. Ale maksymalna masa całkowita to 1922 kg. W praktyce zatem ładowność to ledwie 323 kg. A to już niedużo. Wystarczą 4 osoby dorosłe (każda po 80 kg wagi), by wykorzystać cały limit. Kiepsko!
Skromna ładowność rozczarowuje przy tak obszernej (4,5 m długości, 1,86 m szerokości i rozstaw osi ponad 267 cm) i bardzo porządnie wykonanej kabinie i sporym bagażniku (564 l pojemności, czyli o ponad 80 l więcej niż w wersji AWD). Jaecoo J7 to przestronny samochód, w którym bez trudu zmieszczą się 4 dorosłe osoby. Nawet gdy ustawiłem wygodnie fotel dla siebie (nisko i mocniej odsunięty do tyłu), to wciąż mam sporo przestrzeni na tylnej kanapie. Doceniam dobre jakościowo tworzywa, które nie wydzielają żadnego przykrego zapachu (innymi słowy w kabinie Jaecoo nie śmierdzi co nie jest takie oczywiste w autach innych chińskich marek). A spasowanie i montaż? Także bez zarzutów. Jaecoo J7 jest lepiej wykonane niż choćby pierwsza generacja Opla Insignia czy Renault Kadjar przed liftingiem. O dobrym przygotowaniu świadczy także jeden detal. Zwróćcie uwagę jak masywne i dobrze wykonane są drzwi w chińskim SUV-ie.
Jeśli obawiasz się obsługi za pośrednictwem jednego dużego ekranu (13,2" w Urban i 14,8: w Offroad) to polecam krótki trening, by oswoić się z całkiem porządnie przetłumaczonym menu w języku polskim. Wbrew pozorom szybko się go nauczysz. Od razu warto wyłączyć automatyczne otwieranie tylnej klapy bagażnika (nie raz zaskoczyła mnie, gdy unosiła się podczas zamykania drzwi garażu) oraz sparować telefon poprzez Bluetooth (jeśli jest kompatybilny z bezprzewodowym Android Auto czy Apple CarPlay to ten powinien się od razu aktywować).
Pokładowe radio wyposażono w nawigację Turbo Dog (jej korzenie sięgają czasów Daewoo i Chevroleta Captiva) z mapami Here (dawna Nokia Maps), odbiornik RDS (co nie jest takie oczywiste w innych chińskich autach) i bezprzewodową łączność Android Auto i Apple CarPlay. Ta działa dobrze (przynajmniej w kwestii stabilności, gdyż nie zawiesza się) choć nie zawsze inicjuje automatyczne połączenie po wejściu do samochodu. Wówczas wystarczy wybrać w menu Android Auto lub Apple CarPlay i zapamiętany model telefonu, by tryb samochodowy został sprawnie włączony.
Jeśli zamierzasz korzystać z Android Auto czy Apple CarPlay to szybko przekonasz się o małej wpadce z ergonomii. Tryb samochodowy Apple i Google zajmuje cały ekran tabletu. Wówczas brakuje paska skrótów do kluczowych funkcji takich jak np. wentylacja i klimatyzacja. Jeśli chcesz szybko zmienić temperaturę czy kierunek nawiewu to najlepiej sięgnąć do przycisku AC tuż obok dźwigni zmiany biegów, by wyświetlić całe menu klimatyzacji (tam też ukryto sterowanie ogrzewaniem foteli, które często włączało się bez powodu). W przypadku innych funkcji należy opuścić menu Android Auto i Apple CarPlay.
Pokładowa nawigacja Turbo Dog jest dość prosta i niestety nieco przestarzała. Choć mapy są aktualne i wyprzedzają rzeczywistość (program prowadzi odcinkiem autostrady A2, który jest jeszcze w budowie) to jej twórcy zaliczyli wpadkę. Wzorem nawigacji sprzed lat należy wybrać region, w którym się poruszamy. Tym samym nie wyznaczymy trasy np. z Warszawy do Berlina, a jedynie do granicy z Niemcami. Na przejściu granicznym trzeba będzie zatem przełączyć region i kontynuować podróż.
Całkiem nieźle działa za to bazowe nagłośnienie z 6 głośnikami (znacznie lepiej niż w autach Forthinga). Można liczyć na całkiem głębokie tony niskie (czasami więcej głębi pojawia się dopiero po zwiększeniu głośności) i niezbyt agresywne tony wysokie. Tony średnie są delikatne wycofane, ale nie na tyle, by brzmienie irytowało nienaturalnością. W sumie jest lepiej niż oczekiwałem.
Pozostaje jeszcze tylko kwestia cen. Jaecoo J7 w przednionapędowej wersji dostępne jest tylko z wyposażeniem Urban (i tak całkiem bogate), które wyceniono na 139,9 tys. zł. W cenie 7 lat gwarancji bez limitu przebiegu i assistance. W przypadku wyjazdu za granicę, gwarancja jest honorowana wszędzie tam, gdzie Jaecoo ma swoją sieć dealerską. A to nie jest takie oczywiste w innych chińskich markach obecnych w Polsce. Samochód udostępniła na czas testu Omoda Jaecoo Polska. Firma nie miała wpływu i wglądu w treść publikacji.