Niestety zwyczajne spalinowe kombi to już wymierający gatunek. Dlaczego? Tak zdecydował rynek. Rozejrzyj się dookoła po swojej ulicy. Który z sąsiadów jeździ kompaktowym kombi? Obecnie klienci wolą SUVa, który pod względem praktyczności nie zawsze jest lepszy. Stąd po cichu znikają z rynku kolejne modele "kombiaków". Czy do nich dołączy Hyundai i30? Niewykluczone, bo o następcy wciąż cicho.
Hyundai i30 to już rynkowy weteran. Auto jest już na rynku od ośmiu lat i nawet doczekało się liftingu. Znamienne, że Hyundai nie zdecydował się na mocne wersje jak w przypadku Forda, Skody, Toyoty czy Volkswagena. Sportowe ambicje ma wypełnić seria N-line i benzynowe 1.5. Daje radę? - zapytał sąsiad na widok koreańskiego kompaktu w dość krzykliwym kolorze lakieru – Ultimate Red Metallic. To dobre pytanie.
Jasne, że daje radę. Pod względem osiągów wystarczy, o ile nie zerkasz na samochody o mocy powyżej 200 KM. Wtedy i30 od razu odpada w klasyfikacjach. Ale gdy kluczowy jest zwykły, praktyczny i oszczędny kompakt, to wówczas i30 należy traktować bardzo serio.
To wbrew pozorom dość spore auto. Mierzy 4,58 m długości i 1,79 m szerokości. Ale nie tylko długość się liczy. Równie ważny jest rozstaw osi, który w i30 wynosi 265 cm. Wystarczy, by nawet z tyłu dorosłe osoby znalazły wystarczająco dużo przestrzeni na nogi. Nad głową czy na szerokość też jest dobrze. Oczywiście nie na tyle szeroko, by w jednym rzędzie zmieścić aż trzy foteliki. Co to, to nie. Jak na kompaktowe kombi bagażnik jest w sam raz – niemal 500 l pojemności (w wersjach bez napędu hybrydowego jest ponad 600 l). Nie żałowano na dodatkowych schowkach, by łatwiej utrzymać porządek czy na dzielonym oparciu. Niestety siedziska kanapy nie złożysz. Zapomnij też o przewożeniu przedmiotów dłuższych niż ok. 220-230 cm. Przeszkodzi w tym ograniczona regulacja masywnego przedniego fotela (wygodne, choć twarde i relatywnie wąskie dla osób, które preferują przekąski ponad ruch i zdrowy styl życia).
Hyundai zadbał o zaskakująco przyjemne dla oka wnętrze. W tej mierze i30 zyskał po liftingu. Oczywiście materiały dobrano tak jak zrobiła to większość konkurentów. Tam, gdzie zwykle zerkasz jest miękko. Tam, gdzie nie zwrócisz uwagi są już twarde tworzywa. Ale całość dobrano tak, byś nie miała/ nie miał wrażenia, że siedzisz w tanim kompakcie, który złożono tylko z tego co wyciśnięto z okolicznych śmietników i oddano do recyklingu. Innymi słowy, jest dobrze!
Myślisz, że w kompakcie jest skromna i niezbyt nowoczesna elektronika? Jesteś w błędzie. Zadbano o czytelny i elegancki cyfrowy kokpit, z grafiką wysokiej jakości oraz dość prostym menu, które łatwo opanować. Pokładowe multimedia (firmowe audio na tak dobrym poziomie, że nie trzeba jechać do warsztatu na wymianę głośników) z przejrzystym menu znanym od lat działają, jak trzeba. Takiej stabilności pracy mogą pozazdrościć użytkownicy kompaktowych kombi z Grupy Volkswagena. Nawet z Android Auto i Apple CarPlay Hyundai dogaduje się jak trzeba. Żadnych zastrzeżeń? Prawie. Zauważyłem, że gdy przypadkowo włączy się np. aparat w telefonie Apple, to wówczas radio multimedialne natychmiast zrywa połączenie ze smartfonem.
Myślisz, że w kompakcie jest przeciętny tempomat? Jesteś w błędzie. Hyundai zafundował zadziwiająco dobry układ, który radzi sobie lepiej od niejednego auta, jakie jeździ po polskich drogach. Bardzo solidnie działa utrzymanie w pasie ruchu, a funkcja centrowania między liniami płynnie i spokojnie dostosowuje tor jazdy. Nie ma żadnego nerwowego myszkowania czy odbijania się od linii. W tej mierze i30 zachowuje stoicki spokój. Zaskakująco dobrze działa także elektronika sprzężona z radarem niezbędnym do utrzymywania właściwego odstępu od poprzedzającego pojazdu. Nie ma nerwowych reakcji, gdy elektronika wykryje wolniej jadący pojazd. Spokojnie ograniczy prędkość bez niepotrzebnego szarpania. Na stoicki spokój można liczyć także podczas parkowania. Nie zaskoczy cię nagła interwencja układu przeciwkolizyjnego podczas wjazdu do garażu.
Całkiem przyjemnie dobrano charakterystykę układu kierowniczego. Im wyższa prędkość tym siła wspomagania spada aż do chwili, gdy coraz łatwiej o skojarzenia z samochodami na miarę Forda Focusa RS. To spory komplement dla Hyundaia, który w starciu z mocnymi hot hatchami nie ma żadnych szans. W końcu i30 N-line to ledwie 140 KM wyciśnięte z czterocylindrowego benzynowego 1.5 l. Całość zestawiono z dwusprzęgłowym siedmio-stopniowym automatem DCT, którego praca pozostawia pewien niedosyt. Przy niewielkich prędkościach typowych dla miejskiej jazdy automat niekiedy się gubi (a nawet od czasu do czasu da się wyczuć delikatne szarpnięcia). Im szybciej, tym lepiej. Znamienne, że nie ma znaczenia, jaki tryb wybierzesz. W Eco czy Normal automat szybko redukuje bieg, by sprawnie przyspieszyć i wyprzedzić cokolwiek w trasie. W trybie sportowym elektronika stara się utrzymać wyższe obroty, by poprawić reakcję na wciśnięcie pedału gazu. W praktyce i30 radzi sobie całkiem dobrze w każdym trybie, byle tylko z odpowiednią werwą nabierać prędkości.
Namiastkę sportu odczujesz na kiepskich drogach. i30 N-Line obute w koła 18-calowe i relatywnie szerokie opony 225R40 wydaje się sztywne i niestety nie izoluje tak efektywnie od nierówności jak francuskie kompakty. Ale nie jest tak sztywno jak w mocnych wersjach z rodziny R, RS czy GTI. Fabrycznie dobrany zestaw kół (znakomite ogumienie Michelin Pilot Sport 4) ma jeszcze jedną cechę. Na betonowych nawierzchniach jest już relatywnie głośno. Taka jest cena efektownie wyglądających kół.
Ale nawet na sporych kołach i30 okazuje się, zadziwiająco oszczędnym samochodem. W trasie (na drogach lokalnych) bez trudu utrzymasz się w granicach 5 l. Wjazd na autostradę oznacza, że trzeba doliczyć ok. 1,5 - 2 l. W mieście trzeba liczyć się ze spalaniem rzędu 7-8 l. To wszystko przy jeździe z włączoną klimatyzacją i temperaturach rzędu 26-29 st. C. Przy zbiorniku o pojemności 50 l oznacza to spory zasięg i tankowanie co ok. 700 km.
Jeśli wszystko, co powyższe to wciąż za mało, by przekonać cię do kompaktowego kombi, to pozostaje jeszcze jedno. Ile za to wszystko trzeba zapłacić? Relatywnie niedużo, gdyż cennik wersji i30 N-Line zaczyna się od 118 500 zł za odmianę ze skrzynią manualną i 125 500 zł za automat 7DCT. Lista opcji jest symboliczna. Za to nic wspólnego z symboliką nie ma gwarancja. Ta obowiązuje przez pięć lat bez limitu przebiegu. A to bardzo istotny argument w obecnych czasach i przy konkurencji, która w tej mierze jest bardziej skąpa. Nawet niekiedy aż zdecydowanie bardziej skąpa.