Pora na mały przewodnik. Tourneo Courier to ten najmniejszy Ford w gamie (4,33 m długości i 269 cm rozstawu osi). I ten prawdziwy Ford, który trafia na rynek z zakładów Forda w Rumunii (techniczne pokrewieństwo to Puma). Skonstruowano go na fordowskiej platformie B, którą wcześniej wykorzystano na potrzeby ostatniej generacji Fiesty czy aktualnej Pumy. Dla odróżnienia większy Tourneo Connect to zaś owoc współpracy Forda z Volkswagenem co oznacza pokrewieństwo z Caddy i produkcję w zakładach VW w Poznaniu. Wszystko jasne?
Niezależnie od nazewnictwa muszę oddać jedno Fordowi. W kwestii designu udało się na tyle, że samochód zadziwiająco łatwo przyciąga spojrzenia na ulicy (wygląda zdecydowanie lepiej od większego Tourneo Connect). Byłem bardzo zaskoczony, kiedy zorientowałem się jak wiele osób oglądało się za małym Fordem na ulicy. A to przecież zwykły, praktyczny do bólu kombivan. Najlepszy dla rodziny czy małej firmy. Hydraulik zmieści wszystkie kluczowe rzeczy. Serwisant, mechanik czy weterynarz tak samo. Innymi słowy, do niewielkiej działalności w sam raz.
Owszem, cudów nie ma. Kierowcę i pasażerów otacza morze twardego plastiku. W Fordzie Tourneo Courier Active nikomu to jednak nie przeszkadzało. Styliści zadbali bowiem o to, by kabina była całkiem przyjaznym miejscem, które nie razi tandetą. Odrobina pomysłowej faktury na desce rozdzielczej, boczkach drzwi czy w konsoli wystarczyła, by uzyskać efekt przyjemny dla oka. A wrażenie namiastki premium daje wykończenie lakierem piano black, jakiego obficie użyto na dość sporą ramkę wokół dwóch wyświetlaczy. Przynajmniej wiadomo, że w schowku warto mieć pod ręką miękką szmatkę, by skutecznie wycierać odciski palców i kurz.
Na brak miejsca nie można narzekać. Jeśli nawet z przodu usiądzie wyższy kierowca (1,8 m wzrostu i więcej), to przy odpowiednim ustawieniu fotela znajdzie za nim miejsce nie tylko dziecko, ale i dorosły. Zadbano o sporo przestrzeni nad głową, na kolana czy na stopy. Na komfort także trudno pomstować. Przednie fotele z regulacją podparcia lędźwi są dość wygodne. Tylna kanapa jest zadziwiająco, ale i przyjemnie miękka (niestety nie jest przesuwana). Łatwo o wniosek, że Ford postarał się o coś więcej niż wbudowanie w blaszaka najtańszych siedzeń na rynku. Dostawcze pochodzenie wiąże się z jednym praktycznym rozwiązaniem. Dostęp do tylnych siedzeń jest znakomity. Są bowiem przesuwne drzwi po obu stronach.
Na pierwszy rzut wydaje się, że kwestii ergonomii Ford odrobił zadanie wzorowo. Są bowiem solidne fizyczne przyciski na kierownicy. Jest jakże poręczne pokrętło do regulacji głośności. Jest nawet pasek skrótów do kluczowych funkcji pod ekranem. Niestety sterowanie układem klimatyzacji dostępne jest tylko poprzez ekran dotykowy. Niby jest osobny przycisk do wywołania menu wentylacji, ale dla mnie to za mało. Zdecydowanie wolę tradycyjny osobny panel sterujący. Wciąż nie wiem, do czego służy dziwaczna przegródka między ekranami? Czyżby to zaślepka dla planowanego nowego sterownika automatycznej skrzyni biegów? Przeszkadzało jeszcze jedno. Tylna klapa unosi się za nisko.
W kwestii schowków i przechowywania drobiazgów Ford rozpieszcza. Przed pasażerem jest spory schowek. W drzwiach obszerne kieszenie na większe butelki. Do tego dodatkowe miejsca w konsoli, tylnych przesuwnych drzwiach i na bokach ścianek bagażnika (Ford podaje dane o objętości przestrzeni ładunkowej, która wynosi 1,3 m3 dla wersji pięcioosobowej). Jest nawet niewielki pawlacz nad przednią szybą. Szkoda tylko, że dość tandetnie rozwiązano kwestię niewielkich materiałowych odbojów, by osłony przeciwsłoneczne tak nie hałasowały przy złożeniu. Innymi słowy, tu i ówdzie można jeszcze poprawić wykończenie samochodu. Dotyczy to również wygłuszenia, które jest przeciętne (w końcu to dostawcze pochodzenie). Niemniej przyznaję, że spodziewałem się większego hałasu niż był. Zatem było to miłe rozczarowanie.
Czy jest czego się bać w kwestii osiągów? Tourneo nie jest małe (ponad 1,8 m wysokości) ani lekkie (prawie 1,4 t), a pod maską skrywa niewielki litrowy trzycylindrowy silnik Ecoboost o mocy 125 KM i 200 Nm momentu obrotowego. Kultura pracy wysilonego motoru jest zadziwiająco wysoka (nawet z aktywnym start/stop), a osiągi przyzwoite. Ford chętnie reaguje na każde wciśnięcie pedału gazu i rwie do przodu na tyle na ile może. Tak jest w przypadku jednej czy dwóch osób na pokładzie. Przy trzech lub czterech osobach w kabinie Tourneo Courier traci już nieco wigor, co oznacza większą wstrzemięźliwość w trasie (generalnie im większa prędkość, tym gorzej z przyspieszaniem). Niemniej po przestudiowaniu danych katalogowych spodziewałem się, że auto będzie bardziej ospałe. A tak wcale nie jest! Co więcej, sięganie do manualnej skrzyni, by zredukować bieg przy wyprzedzaniu to żaden problem. Skrzynia pracuje porządnie i kojarzy się z przekładniami znanymi z dawnych aut japońskich.
Przejażdżki po mieście w upalną pogodę i przy włączonej klimatyzacji to wartości rzędu 7,3-7,8 l. Im krótsza droga i większe korki, tym łatwiej przekroczyć próg 9 l. Na autostradzie trzeba przygotować się na wartości ok. 8 l (tempomat ustawiony na 140 km/h, aktywna klimatyzacja i skwar w bezwietrzny dzień). Za to najprzyjemniej będzie na drogach lokalnych. Jeśli przestrzegasz prędkości i jeździsz spokojnie to uzyskasz 5 l (z włączoną klimatyzacją).
Nie krzyw się, gdy zerkniesz na specyfikację wyposażenia. Oświetlenie LED to tylko lampy dzienne. Ford wciąż chętnie używa zwykłych żarówek. Halogenowe oświetlenie jest jednak zadziwiająco skuteczne — szczególnie dla każdego kierowcy, który przywykł do wielu modeli z pełnym zestawem LED. Halogenów nie należy tak łatwo skreślać podobnie jak techniki ksenonowej.
Niestety Fordowi zabrakło konsekwencji w kwestii układu bezkluczykowego. Uruchomisz silnik przyciskiem. Ale już drzwi otworzysz naciskając przycisk na pilocie. Bezkluczykowego otwarcia drzwi nie ma. Szkoda.
Trudno nie wspomnieć o układach asystujących kierowcę. Układ ISA nie działa natarczywie. Rzadko się myli. Zadziwiająco rzadko myli. Przypomina niezbyt drażniącym dźwiękiem o tym, że jedziemy zbyt szybko. Kiedy wprowadza w błąd? Choćby na autostradzie, gdy nieoczekiwanie potrafi rozpoznać 80 lub 120 km/h. A jeśli to zrobi przy aktywnym adaptacyjnym tempomacie to spodziewaj się automatycznego hamowania. W testowym egzemplarzu zaskakiwał także radar. Bez zarzutu rozpoznawał wszystkie poprzedzające samochody. Dobrze, nieprawdaż? Sęk w tym, że adaptacyjny aktywny tempomat niekiedy reagował zdecydowanie za wcześnie i ograniczał prędkość już przy dość dużej odległości. Doraźnie pomagało ponowne ustalenie odległości (dwukrotnie zmieniałem między skrajnymi wartościami) i samochód zachowywał się jak trzeba.
Dostawcze pochodzenie samochodu ma także wpływ na komfort resorowania. Bez wątpienia Ford Tourneo Courier prowadzi się bardzo pewnie, ale samo izolowanie od nierówności nie jest tak jędrne i selektywne jak w Pumie czy Fieście. Na pewno jednak nie jest twardo jak na zwykłej desce.
Pozostało wspomnieć jeszcze o kosztach. W Polsce Ford Tourneo Courier dostępny jest w trzech wersjach wyposażenia (Trend, Titanium i Active). Najdroższy jest Active, który z manualną przekładnią i silnikiem 1.0 125 KM wyceniono na 114,5 tys. zł. W cenie 2-letnia gwarancja, którą można odpłatnie wydłużyć w ramach programu Ford Protect do 6 lat i 180 tys. km. Samochód udostępnił do testu Ford Polska.