Nowy Passat jest duży. Wręcz bardzo duży. Z tyłu wreszcie jest mnóstwo przestrzeni. I to na tyle dużo, że najnowszy Volkswagen Passat (dostępny tylko w odmianie kombi) mógłby służyć jako samochodów do transportu najważniejszych dostojników. Co więcej nawet gdy wygodnie ustawiłem fotel kierowcy (niska pozycja, nogi bardziej wyprostowane) to wciąż z tyłu pozostało sporo przestrzeni. Mnóstwo!
Czy bagażnik w nowym kombi to ogromna jama? I tak (690 l) i nie. Przy standardowym ustawieniu regulowanej podłogi powierzchnia jest bardzo regularna, ale wysokość bagażnika nie imponuje (nie ustawisz pionowo walizki kabinowej). Sporo można zyskać, obniżając podłogę. Jeszcze więcej gdy ją wyjmiesz i zostawisz w garażu (obstawiam, że tak zrobi niejeden nabywca kombi, przygotowując samochód na długi wakacyjny wyjazd). W samochodzie bez koła zapasowego jest mnóstwo miejsca na plecaki czy mniejsze miękkie torby. Nie zapomniano o wnękach na drobiazgi. Wygospodarowano kieszeń przy prawym nadkolu i spory zamykany schowek z lewej strony.
Wystrój wnętrza? W szarej tonacji Elegance jest znakomicie. A jeszcze lepiej jest po zmroku, gdy widać jak dobrano nastrojowe oświetlenie. Poziom jasności jest zadziwiająco wysoki, więc warto poświęcić trochę czasu na dobranie odpowiednich ustawień. Niemniej atmosfera jest bardzo przyjemna i nawet podświetlony napis Passat przed pasażerem nie przeszkadza.
Na jakość wykończenia i wykonania nie mogę szczególnie narzekać. Odmiana Elegance to połączenie syntetycznej skóry i przyjemnych w dotyku tworzyw. Twarde plastiki znajdują się tuż pod dekoracyjnym panelem na wysokości dolnej linii wyświetlaczy. Nie jest jednak ich tak dużo jak można było oczekiwać. Stąd w kabinie Passata można przyjemnie spędzać czas bez pomstowania na księgowych Volkswagena. Niemniej spróbuj nacisnąć na panele w okolicy skrajnych kratek wentylacyjnych, by przekonać się, że ładne tworzywo dookoła ekranu wydaje z siebie trzaski i jęki.
We wnętrzu każdy zwracał uwagę na ogromny ekran w konsoli (jest tak duży, że zegary przed kierowcą wydają się nieco za małe). Początkowo nieco przytłaczał, ale szybko się do niego przyzwyczaiłem. Menu najnowszego oprogramowania stało się już dość intuicyjne. Można dość szybko opanować podstawową obsługę. Oczywiście pewne rozwiązania pozostały po staremu. Volkswagen wciąż stosuje ten jakże mocno krytykowany pasek dotykowy pod ekranem (sterowanie głośnością i temperaturą). W Passacie jest już ten udoskonalony z podświetleniem. Dobre i to podobnie jak tradycyjne przyciski na kierownicy (po wyłączeniu zapłonu dalej przestają sterować zestawem audio).
Chcesz sterować udanym zestawem audio? Najprościej jest przy użyciu tradycyjnych przycisków na kierownicy. Co ważne dostęp do trzyzakresowej korekcji jest dość łatwy, więc w razie potrzeby można zmienić ustawienia. Niemniej jak na bazowe audio (8 głośników) jakość dźwięku jest dość dobra. Zadziwia niezły poziom tonów wysokich i nieco wycofany górny zakres. Brzmi mocno, dosadnie i nie męczy uszu nawet przy dłuższej wielogodzinnej podróży.
Po latach pora na zmianę przyzwyczajeń w Passacie. Najnowsza generacja oznacza sporą rewolucję w kwestii sterowania dźwignią zmiany biegów. Kontroler automatu przeniesiono w miejsce znane z elektrycznych Volkswagenów ID czy Mercedesów. To spora dźwignia po prawej stronie kolumny kierownicy. Stąd sterowanie wycieraczkami umieszczono w wielofunkcyjnej dźwigni z lewej strony.
Passatem jeździ się bardzo wygodnie po równych drogach z nawierzchnią gładką jak stół. Jest przyjemnie cicho (całkiem niezłe wygłuszenie), stabilnie, pewnie i komfortowo. Czar pryska po zjechaniu na gorsze lokalne drogi. Wówczas okazuje się, że zawieszenie nie jest wcale takie komfortowe, a akustyka rozczarowuje. Czyli? Okazuje się, że inżynierowie zadbali o sztywniejszą charakterystykę (stąd Passat już tak nie pływa na autostradzie) co ma swoje przełożenie na wybieraniu wszelkich nierówności. Bywa, że czasem przytrafia się nawet delikatne podskakiwanie na drogach, o których wszyscy już dawno zapomnieli albo jedyną metodą naprawy jest nakładanie licznych łat. Stąd jest opcjonalne zawieszenie DCC Pro (2-zaworowe amortyzatory) o jakże szerokim zakresie ustawień. W trybie komfortu (ale ustawionego jeszcze dalej niż fabryczna charakterystyka comfort) jest już niemal tak dobrze jak w wielu autach francuskich. W trybie sport jest niemal tak twardo jak w niejednym mocnym GTI.
Wniosek? Jak Passatem będziesz podróżować głównie po autostradach czy drogach ekspresowych, tryb sport będzie w sam raz. Gdy auto będzie służyć przede wszystkim jako środek transportu po lokalnych drogach, to już nie będzie tak przyjemnie i najlepiej wybrać najbardziej komfortowe nastawy. Niestety to jednak nie pomaga w kwestii akustyki. Kiepska nawierzchnia obnaża oszczędności w wygłuszeniu nadkoli. Wszelkie stuki, skok kół czy podobne dźwięki są tak wyraźne, że trzeba zwiększać głośność zestawu audio, by przestały przeszkadzać. Przyznaję, że przeszkadzały dość mocno. To bardzo poważna wtopa.
Czy benzynowe 1.5 TSI (150 KM i 250 Nm) to nie za mało jak na duże i ciężkie kombi? Przyznaję, że obawiałem się skromnych osiągów (w końcu Passat waży ok 1,6 t). W praktyce nie jest tak źle, choć napęd pozostawia pewien niedosyt. Przy komplecie czterech osób na pokładzie Passat traci wigor. Gdy wiezie tylko kierowcę, jest lepiej, ale wciąż pozostawia uczucie lekkiego zawodu. Stąd wrażenie, że granicą zastosowania benzynowego silnika 1.5 TSI powinien być segmenty kompaktowy (Octavia kombi dobrze radzi sobie z motorem 1.5 o tej samej mocy), a nie klasa średnia. Niemniej warto pochwalić Volkswagena, że wreszcie uporano się z uczuciem ociężałości. Nie ma już takiej ospałości jak w samochodach po dieselgate i aktualizacjach oprogramowania.
Czy profile jazdy znacząco wpływają na zachowanie samochodu? Do wyboru eco, sport, comfort (domyślnie aktywowany przy każdym uruchomieniu samochodu), individual. W trybie indyvidual opcje są całkiem spore. Można skorzystać z gotowych wzorców (zależnie od układu — eco, comfort i sport), albo szukać ustawień własnych Czy różnice są znaczące? W trakcie kilkudniowego testu nie zauważyłem sporych zmian prócz zawieszenia DCC (wielostopniowa regulacja) oraz lepszych reakcji skrzyni i silnika po wybraniu sportu.
Na szczęście benzynowe TSI nie jest zbyt paliwożerne. Krótkie miejskie przejażdżki to wynik ponad 8 l. W trasie można bez trudu zbliżyć się do 6 l, a na autostradzie trzeba zwykle uwzględnić litr więcej. Przy 66 l zbiorniku można zatem dość często zobaczyć wskaźnik zasięgu taki jak na poniższym zdjęciu.
A co z elektroniką wspierającą lub przeszkadzającą kierowcy? Tempomat działa płynnie i spokojnie (bywa, że reaguje nieco nerwowo podczas przyspieszania) o ile właściwie rozpoznaje znaki drogowe (z tym jest kiepsko). Nie ma już myszkowania między pasami, a utrzymanie odległości nie przypomina trybu panikarza. W tej mierze automatyka łagodnie obchodzi się z podróżującymi i oszczędza mocniejszego hamowania i szarpnięć. ACC rozpoznaje przebieg drogi i reaguje na zbliżanie się do korka (ale ponowne ruszanie to skrajności: czasem zbyt wolno, a niekiedy zbyt szybko). Może także automatycznie reagować na dopuszczalną prędkość (dane z systemu rozpoznawania znaków drogowych). To oczywiście opcja, którą można wyłączyć.
Nawet podczas jazdy z tempomatem zdarza się, że skrzynia DSG czasem szarpnie. Zdarza się to podczas zwalniania, gdy chcemy dotoczyć się do korka czy sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu. Do poprawki!
Opcji tradycyjnie nie brakuje. Wśród nich jest m.in. bardzo duży szklany dach. Czy warto dopłacić do sporego otwieranego dachu? Dobre pytanie. W trakcie upalnych dni bardzo przyjemnie jeździło się z niskimi prędkościami. Ale już od ok. 40 km/h było czuć wyraźne zawirowania wokół głowy (mierzę 1,8 m i fotel ustawiłem jak najniżej).
Ile trzeba zapłacić za Passata 1.5 eTSI? Sporo. Cennik rozpoczyna się od 163,3 tys. zł. W odmianie Elegance cennik sięga 193,2 tys. zł. Po dodaniu kilku opcji łatwo przekroczyć próg nawet 230 tys. zł! Dużo. Bardzo dużo. Samochód został udostępniony przez Volkswagen Group Polska.