Normy emisji i pęd ku elektryfikacji przyzwyczaiły nas, że nowe samochody często mają bardzo okrojoną ofertę silnikową. Czasem bez najbardziej lubianych wersji, które zastępują drogie hybrydy ładowane z gniazdka. W przypadku najnowszych wydań Volkswagena Tiguana i Passata jest jednak zupełnie inaczej. Oczywiście oba auta zostały bardzo mocno zmodernizowane, mogą mieć hybrydy plug-in o imponującym zasięgu, ale na dole cennika wciąż znajdziemy przystępnie wycenione jednostki TSI, a nawet TDI.
Na żywo nowy Volkswagen Passat robi wrażenie swoimi rozmiarami. Utrzymano w mocy decyzję z poprzedniej generacji. Passat dostępny jest tylko jako kombi Variant. Powstaje na finalnym wydaniu platformy MQB EVO. Mierzy 4917 mm długości, 1482 mm wysokości, 1852 mm szerokości, a rozstaw osi to 2840 mm.
Prawie pięciometrowy Passat w kombi sprawdzi się oczywiście jako pełnoprawny samochód rodzinny. Większy rozstaw osi to jeszcze więcej miejsca z tyłu, a bagażnik zwiększono o 40 litrów. Ma teraz 690 litrów do wysokości rolety. Po złożeniu oparć kanapy obszar rośnie do 1920 litrów (+140 l). To nie powinno dziwić. Najnowszą generację Passata doglądali inżynierowie Skody.
To naprawdę ogromne kombi. Nie wiem co myśleć o jego wyglądzie. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do nowych przodów samochodów z Wolfsburga. Coś mi w nich nie gra… Z kolei linia boczna i tył Passata we mnie, miłośnikowi klasycznej klasy średniej, budzi same dobre emocje.
Bardzo cieszy, że w tym miejscu mogę wkleić naprawdę pokaźną listę, na której znajduje się propozycja dla każdego kierowcy. Każdy kto pokonuje regularnie długie trasy może sięgnąć po silnik Diesla 2.0 TDI i to w kilku wydaniach. Są też oczywiście benzynowe silniki TSI, w tym propozycja z miękką hybrydą oraz naprawdę mocne jednostki z 2.0 TSI 265 KM na szczycie. Można też sięgnąć po ładowaną z gniazdka hybrydę o zasięgu w trybie EV do 100 km, do której zaraz jeszcze przejdę. Najpierw obiecana lista:
Tej listy nie możemy jeszcze uzupełnić o ceny, ponieważ nowy Passat będzie do nas przyjeżdżał na raty. Początkowo będą dostępne dwa silniki: 1.5 TSI mHEV i 2.0 TDI – oba o mocy 150 KM, a po nich do oferty dołączą kolejne jednostki. Bazowa, 150-konna odmiana z silnikiem 1.5 TSI mHEV, kosztuje w naszym kraju 163 390 zł, a silni 2.0 TDI startuje od 197 090 zł. Z czasem na Moto.pl pojawi się artykuł z pełnym cennikiem, ale czekamy na ruch producenta.
Nie ma co was zanudzać szczegółami wersji spalinowych, którymi miałem okazję pokonać krótkie trasy testowe, ponieważ doskonale znamy jednostki TSI i TDI, a miękkiej hybrydzie eTSI też już poświęciliśmy niejeden akapit. Wszystkie silniki oczywiście zmodernizowano, a nowe Passaty powinny mniej palić. Szereg zabiegów optymalizujących aerodynamikę nadwozia sprawił, że CD wynoszące 0,25 (wcześniej 0,31) oznacza najlepszy współczynnik oporu powietrza w historii Passata.
Największą nowością w gamie silnikowej jest oczywiście ładowana z gniazdka wersja eHybrid. To połączenie elektrycznego silnika i silnika benzynowego 1.5 TSI evo. Występuje w dwóch wariantach mocy - 204 KM i 272 KM, a napęd na koła przedniej osi trafia poprzez 6-stopniową skrzynię eDSG (w pozostałych modelach DSG jest 7-biegowe). W połączeniu z nowym akumulatorem o pojemności 19,7 kWh, Passat Variant na samym elektryku przejedzie około 100 km. Według obietnicy producenta całkowity zasięg to około 1000 km (zbiornik paliwa ma 45 litrów paliwa). Ładowanie prądem przemiennym jest szybsze (moc 11 kW zamiast 3,6 kW), a ładowanie prądem stałym do 50 kW jest możliwe już w standardzie. Szybkie ładowanie w pluginach to rzadkość.
Czekam na pełnoprawny test, ponieważ we Francji jeździliśmy jeszcze prototypami z inżynierem-przyzwoitką na pokładzie, ale pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Duży akumulator sprawia, że realne zasięgi będą naprawdę pokaźne. Zapewne w realnym życiu tu setka nie będzie realna, ale wciąż mówimy o kilkudziesięciu kilometrach na samym prądzie. To dużo i nowy Passat w codziennym życiu będzie mógł się zachowywać jak elektryk. O ile ktoś ma gdzie ładować samochód w domu (i większy budżet na zakup), może to być najlepsza propozycja w gamie.
Tu dochodzimy do kolejnego punktu, z którego producent jest bardzo dumny. W tekście znajdziecie odnośnik do testu nowego Tiguana, gdzie nowemu zawieszeniu poświęciliśmy jeszcze więcej miejsca, ale postaram się uchwycić esencję. W końcu producent zarzeka się, że to najdojrzalsze zawieszenie w całej klasie. Odważne słowa, które chyba nie są bezpodstawne.
Pełnię potencjału pokazuje w Comforcie. Nowe zawieszenie świetnie radzi sobie także z drogami o złej nawierzchni, a przy tym wcale nie jest zbyt miękkie. Cały czas mamy pełną kontrole nad samochodem i dokładnie czujemy, co się z nim dzieje, nawet kiedy wjedziemy szybko w naprawdę ostry zakręt. Passat potrafi płynąć po drodze, ale też być przy tym precyzyjny. Comfort to zdecydowanie mój ulubiony tryb jazdy. Poza opracowanymi przez inżynierów jest jeszcze oczywiście tryb Individual, a w nim zmieniać można wszystko. Sama zabawa z suwakiem od DCC zajmie wam dłuższą chwilę. Z ciekawości przełączyłem Passata w Sport i zaskoczyło mnie, jak mocno się zmienił. To nie tylko skrzynia przeciągająca biegi i sztucznie utwardzony układ kierowniczy.
Jeśli lubicie więcej technicznych informacji, to już z nimi spieszę. Zawieszenie opiera się przedniej osi MacPhersona i ulepszonej czterowahaczowej osi tylnej. Podstawą DCC Pro są nowe dwuzaworowe amortyzatory stale reagujące na nierówności nawierzchni i sytuację na drodze, biorąc pod uwagę kąt skrętu kierownicy, hamowanie i przyspieszanie. Tłumienie jest obliczane indywidualnie dla każdego koła i regulowane na amortyzatorach w ułamkach sekundy.
Wpływ rodziny ID. czuć w kabinie Passata. Zrobiło się bardzo nowocześnie, a projekt najbardziej skojarzył się mi chyba z modelem ID.7. Co ważne, Volkswagen pokasował wady, na które narzekaliśmy (my i kierowcy) w ostatnich modelach. Przyciski na kierownicy są fizyczne, w kabinie znajdziemy sporo przełączników, a suwaki m.in. od klimatyzacji są podświetlane. Dźwignię zmiany biegów przeniesiono na kolumnę kierownicy, co sprawia, że mamy więcej miejsca w konsoli centralnej.
Miałem też okazję posiedzieć dłużej w środku i pobawić się multimediami. Tu też duży postęp. Na pokład Passata trafił wielki ekran o przekątnej 15 cali i to na nim sterujemy funkcjami systemu, który pochodzi z ID.7. To informacja na plus. To już te najnowsze, naprawione multimedia, z których wykasowano błędy, a dodano sporo funkcji. System robi też wrażenie bardziej intuicyjnego, a duży ekran pozwala wyświetlać wiele rzeczy, które chcemy mieć zawsze pod ręką. Volkswagen chwali się głosową asystentką Ajda, a multimedia w przyszłości zyskają ChatGPT.
Passat chce oczarować kierowcę nie tylko swoim zawieszeniem i wzorowym wyciszeniem, ale także wygodami na pokładzie. Podczas pierwszych jazd zwróciłem uwagę przede wszystkim na nagłośnienie oraz nowe przednie fotele ergoActive. Posiadają one elektryczną regulację (do 14 stopni, w zależności od modelu i wyposażenia), a także funkcje masażu i klimatyzacji.
Już w standardzie na liście wyposażenia znajdziemy: adaptacyjny tempomat (ACC), Side Assist (asystent zmiany pasa ruchu), Front Assist (automatyczne hamowanie awaryjne), Lane Assist (system utrzymywania pasa ruchu), funkcja hamowania nadjeżdżającego pojazdu podczas skręcania, Park Distance Control (akustyczna i wizualna sygnały ostrzegawcze w przypadku obecności przeszkód z przodu i z tyłu), widok z tyłu (system kamery cofania) i dynamiczne wyświetlanie znaków drogowych za pomocą przedniej kamery. Standardem są również reflektory LED i tylne światła LED.
Podczas zabawy konfiguratorem można dorzucić jeszcze automatyczne sterowanie oświetleniem (Light Assist), wspomaganie parkowania (Park Assist) czy Travel Assist (częściowo zautomatyzowana jazda). Kolejne punkty wyposażenia zarezerwowane dla wyższych wersji to: matrycowe reflektory IQ.LIGHT LED nowej generacji.
Ostatni spalinowy Passat żegna się z nami z klasą, co bardzo mnie cieszy. Klasyczny segment D to zdecydowanie jeden z moich ulubionych. Smutno mi, że coraz więcej modeli klasy średniej się z nami żegna na rzecz kolejnego SUV-a. Cieszy natomiast, kiedy jakiś producent idzie wbrew modzie i jednak ma dla kierowców taką propozycję. Dlatego trzymam kciuki za Peugeota 508, Citroena C5 X (on akurat trochę się zcrossoverował), Toyotę Camry i właśnie Volkswagena Passata.
Moje serce zawsze w tej klasie biło mocniej dla francuskich przedstawicieli gatunku, ale to nie znaczy, że nie doceniam tak uwielbianego kiedyś w Polsce modelu. Podoba mi się przede wszystkim, jak szeroka jest oferta silnikowa. Każdy znajdzie coś dla siebie. Czekam aż Passat B9 przyjedzie do redakcji na klasyczny test i wtedy będziemy mogli sprawdzić te wszystkie nowości w praktyce. Fani dużych kombi przez kilka lat będą mieli w salonach niemieckiej marki propozycję dla siebie. Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Volkswagen Group Polska. Nikt nie miał wglądu w treść artykułu przed publikacją.