Jeśli twój SUV ma taki przycisk, to wiedz, że coś się dzieje... Urus Performante to bestia

Lamborghini Urus Performante to SUV z piekła rodem. Jest brutalny, abstrakcyjnie szybki, wykręca głowy innych kierowców oraz przechodniów, a przy okazji... potrafi być zaskakująco przyjazny.

Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl. Kiedyś pokłóciłem się z wydawcą Gazety.pl, który przy którejś z premier kolejnej ekstremalnej wersji Aventadora zwrócił mi uwagę, że samochód nie może być "wulgarny". Wciąż z nim się nie zgadzam. Modele Lamborghini właśnie takie są. Brutalne, wulgarne i szalone. Motoryzacyjni puryści mogą kręcić nosem, ale marki supersamochodów weszły do świata SUV-ów z butami. Mamy już SUV-a od Ferrari i Astona Martina... Szlaki przecierało im jednak Lamborghini Urus. Producent z Sant’Agata Bolognese nie boi się niczego i słynie z bezkompromisowych projektów. Spójrzcie tylko na Urusa. Nie ma na rynku ostrzejszego SUV-a. Już sam wygląd krzyczy, że mamy do czynienia z potworem.

Zobacz wideo Doskonałe jedzenie, piękna architektura i emocjonująca motoryzacja. We Włoszech jest region, który skupia w sobie te trzy rzeczy [autopromocja]

Lamborghini Urus Performante - osiągi. Supersamochód zaklęty w SUV-a

Dokładnie tak jak w klasycznych supersamochodach od Lamborghini. Wersja Performante to ta wzmocniona. Ale nie tylko. Lamborghini Urus Performante ma więcej mocy - pod maską pracuje czterolitrowa V-ósemka o mocy 666 KM (przypadek?) i 850 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Urus Performante jest też obniżony o 20 mm i odchudzony o 47 kilogramów. Stosunek masy do mocy to 3,2 kg na KM. Takie liczby musiały przełożyć się na kosmiczne osiągi.

Lamborghini Urus Performante przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,3 sekundy, a na wystarczająco długiej, ale wcale nie bardzo długiej, prostej rozpędzi się do 306 km/h. Co więcej, ma na tyle potężne hamulce, że do zatrzymania ze 100 km/h Urus potrzebuje zaledwie 33 metrów. Na premierę Urus Performante zameldował się rekordem na Pike Peaks, wykręcając imponujący czas 10 minut i 32 sekundy.

Bałem się więc, wsiadając do tej bestii. Już sam wygląd krzyczał, że to SUV z piekła rodem, a powyższe liczby tylko to potwierdzały. Pierwsze kilometry jednak bardzo mnie zaskoczyły.

Lamborghini Urus Performante potrafi być grzeczny

Wersja Performante to także bardziej sportowo zestrojony układ kierowniczy oraz... brak pneumatyki w zawieszeniu, w którą można wyposażyć "zwykłego" Urusa. Spodziewałem się więc narwanego i przesadnie twardego SUV-a, ale... W normalnym trybie jazdy Lamborghini Urus jest zaskakująco wyważony. Oczywiście na każdym kroku zaznacza, że jedziemy supersuvem z prawie 700-konną V-ósemką pod maską, ale Urus wcale nie męczy.

Wręcz przeciwnie. Jadąc spokojnie, można go nawet określić mianem samochodu rodzinnego. W końcu to pełnoprawny SUV. Lamborghini Urus to część tak lubianej i chwalonej rodziny wielkich SUV-ów grupy VAG. Jest blisko spokrewniony z Audi Q7/Q8, Porsche Cayenne oraz Bentleyem Bentaygą. To oznacza, że za kierowcą znajduje się wygodna i przestronna kanapa, na której spokojnie mogą usiąść wysokie osoby, a zamontowanie fotelika będzie dziecinnie proste. Z kolei elektrycznie podnoszona klapa skrywa ogromny bagażnik o pojemności 616 litrów. Będziecie chcieli przewieźć coś większego? Proszę bardzo. Po złożeniu kanapy przestrzeń wzrośnie do 1596 litrów.

Zdziwił mnie komfort jazdy. Jeśli nie będziemy niczego ruszać ani bawić się przełącznikiem trybów jazdy Anima, to Urus będzie połykał kolejne kilometry bez zamęczania kierowcy. Sunie przed siebie miło i przyjemnie, od czasu do czasu, informując tylko o niektórych nierównościach. Jednak w mieście i na drodze szybkiego ruchu Urus potrafi zachowywać się jak na rodzinnego SUV-a przystało. Chyba, że dotkniemy tego przełącznika...

Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz

Lamborghini Urus Performante jest dzikim potworem

To nie jedyny przełącznik, który wzbudza na pokładzie respekt. Samo włączenie silnika to procedura rodem z myśliwca. Trzeba podnieść czerwoną zaślepkę i dopiero możemy wcisnąć przycisk "Start Engine". Niby głupota, a sprawia, że od razu wiemy, że mamy do czynienia z SUV-em jedynym w swoim rodzaju. Ten przycisk do włączania silnika V8 nas ostrzega i podkreśla, że to nie zabawa,

Powyższy przełącznik z kolei pyta, czy jesteśmy pewni i gotowi na to, co Urus tak naprawdę potrafi. Nie odważyłem się nim zjechać poza asfalt, gdzie można by sprawdzić przeznaczony na umiarkowane bezdroża tryb Rally, ale zdobyłem się na odwagę i włączyłem sportowy tryb Sport oraz szalony Corsa. Lamborghini Urus Performante to zdecydowanie najostrzejszy i najbardziej szalony SUV, jakim kiedykolwiek jeździłem. Warto zaznaczyć, że miałem okazję przejechać się jego krewniakami-rekordzistami o podobnej mocy, RSQ8 i topowym Cayenne GT.

Tamte mogą być równie szybkie (a może i w pewnych warunkach szybsze), ale nie są aż tak narwane. Lamborghini Urus Performante  jest po prostu dzikie. W trybie Strada drzemie. W Sport i Corsa drze się wniebogłosy dzięki wydechowi Akrapovica, wbija w fotel, bo nawet na muśnięcie gazu reaguje z agresją i radością, że kierowca w końcu chce wykorzystać potencjał jego 666 KM, skrzynia chyba nie wie o normach i przepisach, bo biegi zmienia błyskawicznie, a przy zbyt szybkim wejściu w zakręt Urus pokaże ci, że, jako kierowca, też musisz się postarać. Tu nie ma żartów. Lamborghini Urus Performante zostało tak zestrojone, że choć jest SUV-em, to ma w sobie sporo dzikości Huracana i Aventadora. Inżynierowie Lamborghini mogli sobie pozwolić na szaleństwo. Audi i Porsche, choć abstrakcyjnie szybkie, są eleganckie i wyważone. Lamborghini to Lamborghini. Ta marka ma w genach szaleństwo. Wulgarny wygląd dużo obiecuje, ale Urus dowozi na każdym kroku.

Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz
Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz

Lamborghini Urus Performante. Wnętrze również ma charakter

Wspominałem, że dzikie Lamborghini Urus to część większej rodziny. W środku najbliżej mu do Audi i jeśli znacie topowe SUV-y z Ingolstadt, to na wspólne przyciski czy rozwiązania będziecie się natykać tu na każdym kroku, ale nie zrozumcie mnie źle. To nie jest tylko zmiana znaczka na kierownicy i nowe agresywne animacje w wirtualnych zegarach.

Lamborghini Urus Performante ma swój charakter. I podczas jazdy w sportowych trybach, i w kabinie. Projektanci postarali się, by kierowca czuł się wyjątkowo. Gdzie nie spojrzycie, to natkniecie się na detal, wywołujący uśmiech na twarzy. Absolutnie zakochałem się w panelu pod drugim ekranem, który widzicie na otwierającym zdjęciu. To on najdobitniej podkreśla, że siedzimy w SUV-ie produkowanym przez tę samą firmę, która wypuszcza na drogi i tory pełnokrwiste supersamochody. Jednak na pokładzie znajdziecie też połacie Alcantary oraz włókna węglowego, fantastyczne fotele, stylizowane napisy, logotyp z bykiem w kilku miejscach, czerwone akcenty czy włoską flagę.

Bliskich związków z Audi nie ma co traktować jako wadę. Lamborghini Urus Performante zabrało od krewniaka wszystko co najlepsze (nowoczesne systemy i przebogate wyposażenie), a wszystko to przyprawiło na swój sposób. Nie ma mowy, że na pokładzie będziecie narzekać na brak własnego charakteru Urusa.

Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz
Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz
Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz

Lamborghini Urus Performante - cena

Na drodze Lamborghini Urus Performante wzbudza prawdziwą sensację. Przechodnie się za nim oglądają, inni kierowcy gapią, a raz zdarzyło mi się, że ktoś mnie specjalnie wyprzedził, żeby robić zdjęcia... Może dlatego nie czułem się za kierownicą zbyt dobrze. Nie lubię tak kraść spojrzeń, zwłaszcza, że jadę samochodem, na który nigdy nie będzie mnie stać. Już zwykłe Lamborghini Urus potrafi grubo przekroczyć milion złotych.

A Performante w tak ciekawej konfiguracji jak testowany egzemplarz? Wolę nawet nie wiedzieć. Pewnie zbliża się do dwóch milionów złotych. Kilka dni z Urusem pozwoliło mi jednak zrozumieć fenomen tego samochodu i już wiem, czemu ktoś się na niego decyduje. To SUV niezwykły.

Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz
Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz

Lamborghini Urus Performante - opinia

Nie wiem, czy na rynku jest jakikolwiek inny SUV o tak bezkompromisowym charakterze i z tak olbrzymią charyzmą. Może przeszkadzał mi jego ostentacyjny wygląd, ale kiedy wybrałem się na nocną przejażdżkę po Warszawie, to o wszystkim zapomniałem. Lamborghini Urus Performante nie ma konkurenta i jest absolutnie fantastyczne. Może to nie moja bajka, ale dostarcza tylu emocji, że nie dziwię się, że ktoś sięga po niego zamiast po rozsądniejsze, a równie szybkie topowe Cayenne, X5, GLE czy Q8. Żaden inny SUV nie potrafi dostarczyć takich emocji.

Włosi nie zatracili się jednak w tym szaleństwie. Lamborghini Urus, nawet w wydaniu Performante, potrafi być rodzinnym, przestronnym SUV-em. Ba, potrafi też zaskoczyć apetytem na paliwo. Spójrzcie na poniższe zdjęcie. Samochód został udostępniony w ramach testu przez polskiego importera Lamborghini. Firma nie miała wpływu ani wglądu do powyższej treści. 

Lamborghini Urus Performante
Lamborghini Urus Performante fot. Filip Trusz
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.