Opinie Moto.pl: Z przeszłości w przyszłość. Jeździłem Oplem Mantą GSe. Jest tylko jeden na świecie

Do jakiej kategorii samochodów należy Manta GSe ElektroMOD? To pytanie, na które trudno odpowiedzieć. Znacznie łatwiej napisać, po co powstał. Opel Manta GSe to przeszłość i przyszłość tej marki zaklęta w jednym aucie.

Opel Manta GSe został zbudowany, aby zwracać uwagę i robi to bardzo dobrze, zarówno w mediach, jak i na ulicach. Mogłem się o tym przekonać, bo udało mi się nim przejechać po niemieckim mieście Russelsheim. Więcej testów samochodów znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Opel Manta GSe nie jest autem, które kiedykolwiek trafi do produkcji w obecnej formie. Nie jest też prototypem ani autem koncepcyjnym, nie jest youngtimerem i nie jest nowoczesnym samochodem elektrycznym. Jest wszystkim po trochu, dlatego jest tak interesujący.

Opel zlecił zbudowanie jednego egzemplarza Manty GSe, bo chciał dać światu do zrozumienia, w jakim kierunku zmierza niemiecka marka, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i technikę, ale nie należy tej deklaracji traktować dosłownie.

Klasyczny Opel Manta zainspirował stylistów tej firmy do stworzenia jej nowego wizerunku. Stąd się wziął prostokątny motyw Opel Vizor w przednim pasie nadwozia, którego odzwierciedleniem w kabinach nowych modeli jest zestaw cyfrowych wskaźników Pure Panel. Dwa czarne prostokąty wyznaczyły kierunek projektantom Opla i trzeba przyznać, że zrobiły to bardzo dobrze, bo niemieckie auta wyglądają lepiej niż kiedykolwiek.

Dlatego Opel Manta był naturalnym kandydatem na ambasadora w świecie mediów. W 2021 roku powstał unikalny model Manta GSe, który widzicie na zdjęciach. Pod względem użytkowym to samochód koncepcyjny, co oznacza, że w ogóle nie służy do jeżdżenia. Tym dziwniejsze jest to, że jednak został zarejestrowany do używania na drogach publicznych. Dzięki temu mogłem wsiąść za jego kierownicę i sprawdzić, jakie robi wrażenie. Jest wyjątkowe.

Opel Manta GSeOpel Manta GSe fot. ŁK

Opel Manta GSe to studium, restomod i prototyp w jednym

Przejażdżka po publicznych drogach okazała się możliwa dlatego, że Opel Manta GSe nie jest typowym autem koncepcyjnym. Takie samochody zwykle powstają w pracowniach stylistów i często nawet nie mają wnętrza ani silnika, a już na pewno nie są modelami użytkowymi.

W tym przypadku stało się inaczej, bo żółta Manta pod względem technicznym jest tak zwanym restomodem, czyli oryginalnym klasycznym modelem wzbogaconym o nowoczesne elementy i rozwiązania techniczne. Opel zlecił skonstruowanie jednej takiej sztuki na bazie klasycznej Manty A z lat 70.

Koszt skonstruowania samochodu przekroczył 100 tys. euro, ale jego rzeczywista wartość jest trudna do oszacowania, z dwóch przyczyn. Po pierwsze jest tylko jeden Opel Manta GSe ElektroMOD na świecie, więc trudno określić jego cenę. Po drugie, nawet gdyby się udało to zrobić, Opel nie ma zamiaru go sprzedawać. Dlatego można śmiało napisać, że Manta GSe jest bezcenna.

Miałem tę świadomość, kiedy zostałem zaproszony za jego kierownicę. Okazję do takich doświadczeń nie zdarzają się często. Żółtym coupe do tej pory jeździło niewielu dziennikarzy i niemal wszyscy byli z lokalnego, niemieckiego rynku.

Żeby ruszyć elektryczną Mantą GSe, musisz włączyć sprzęgło i wrzucić bieg

Opel Manta GSe został wyposażony w wiele nietypowych i niemożliwych do zastosowania w aucie produkowanym seryjnie rozwiązań. Spójrzmy na przedni pas, czyli Opel Vizor. Tak naprawdę to kolorowy ekran, który w zależności od potrzeby wyświetla rozmaite animacje.

Z tyłu pozostały klasyczne lampy, chociaż są wykonane w technologii LED. Nie pochodzą jednak z Opla Manty, ale z innego modelu. Wprawne oczy powinny rozpoznać ich "dawcę". We wnętrzu znajdziemy wykonaną ręcznie odmianę "Pure Panel" składającą się z kolejnych wyświetlaczy oraz bardzo dużo alkantary. Na zewnątrz oprócz jaskrawego lakieru i braku zderzaków uwagę zwracają przede wszystkim efektowne felgi Ronal i ukryte pod nimi hamulce Wilwood.

Poza tymi szczegółami Opel Manta GSe jest zaskakująco prosty tak jak w oryginale. Mamy nawet szyby na korbkę i boczne lusterka bez regulacji z wnętrza. Bez wątpienia najdziwniejszy jest napęd samochodu. Spalinowy silnik został wymieniony na elektryczny o mocy 147 KM, ale całe przeniesienie napędu zostało klasyczne. To znaczy, że dalej mamy manualną 4-stopniową skrzynię biegów i wał napędowy przenoszący moment obrotowy elektrycznego motoru na tylne koła!

Opel Manta GSeOpel Manta GSe fot. RS

Również silnik wygląda bardzo nietypowo. Mogłem go obejrzeć pod warunkiem, że nie zrobię zdjęć. Poszczególne elementy zostały rozmieszczone jak w prototypie, trochę bez ładu i składu w różnych częściach komory silnika i na pewno nie dałoby się wdrożyć tego rozwiązania do produkcji.

Elektryczny Opel Manta GSe to pojazd wyjątkowy pod każdym względem

Jak się w ogóle udało zarejestrować taki samochód? Przecież nie spełnia współczesnych norm bezpieczeństwa, chociaż z emisją radzi sobie znakomicie. Opel Manta GSe uzyskał specjalną indywidualną homologację przyznawaną przez niemiecki urząd TUV wyjątkowym produkowanym w pojedynczych egzemplarzach pojazdom. Właśnie z racji swojej przedziwnej konstrukcji — to elektryczny restomod — został nazwany przez Opla "elektroMODem". Nazwa to również nawiązanie do Opla Elektro-GT z przeszłości, który w 1971 r. ustanowił sześć rekordów prędkości dla samochodów na prąd. W ten sposób Opel dyskretnie przypomina, że nie jest zupełnym nowicjuszem w kwestii elektromobilności.

Wróćmy do współczesnego Opla Manty GSe. W jego komorze silnika i podwoziu nie ma materiałów wygłuszeniowych, o czym przekonałem się już po kilku metrach jazdy. A żeby rozpędzić Opla Mantę GSe, trzeba włączyć wybrany bieg (do ruszania na płaskiej nawierzchni najlepszy jest drugi), zupełnie puścić pedał sprzęgła, a dopiero później nacisnąć pedał gazu. Bez tego samochód w ogóle nie ruszy, a nawet nie szarpnie, bo przecież silnik elektryczny nie ma biegu jałowego. Taki motor zaczyna pracować, dopiero gdy chcemy ruszyć z miejsca. Również dlatego napęd elektryczny jest wydajniejszy od spalinowego.

W czasie jazdy Mantą GSe łatwo zorientować się, że jest całkiem szybkim autem, ale panują w nim zasady sprzed pół wieku. Moc 147 KM oraz moment obrotowy 255 Nm zapewniają dobre przyspieszenie, ale hamulce i układ kierowniczy są pozbawione wspomagania, a drążek zmiany przełożeń ma wyjątkowo długie drogi prowadzenia. Na szczęście trzeba do niego sięgać nader rzadko, a czynność ta bardziej przypomina wybór trybu jazdy, niż zmianę biegu. Prędkość maksymalna została ograniczona do 150 km/h.

Opel Manta GSeOpel Manta GSe fot. ŁK

Napęd żółtej Manty wcale nie jest bezgłośny jak we współczesnych elektrykach. Hałasuje zarówno tradycyjny układ jego przeniesienia na tylną oś, jak i sam motor, którego praca w żaden sposób nie została wyciszona. Jest więcej ciekawostek. Mimo elektryfikacji samochód wciąż jest lekki. Waży zaledwie 1137 kg i czuć to w czasie jazdy. To m.in. dlatego, że zastosowany akumulator trakcyjny ma niewielką pojemność 31 kWh, ale i tak da się przejechać pomiędzy ładowaniami do 200 km. Gdzie została schowana bateria? Oczywiście w bagażniku, ale blisko kabiny tak, aby uzyskać optymalny rozkład mas w nadwoziu.

Jazda Oplem Mantą GSe to bardzo specyficzne doświadczenie. Po pierwsze musiałem pamiętać, że jest bezcenny i traktować ostrożnie. Po drugie, przez cały czas miałem wrażenie, że to jakiś przedziwny wehikuł, w którym nowoczesne rozwiązania mieszają się ze starymi, ale z przewagą tych drugich. Nie chciałbym takim autem jeździć na co dzień, ale muszę przyznać, że Opel osiągnął swój cel: Manta GSe zwraca uwagę wszystkich dookoła, nawet w "mieście Opla", jakim jest Russelsheim.

Plotkuje się, że wybór takiego, a nie innego ambasadora marki nie był przypadkowy. Niewykluczone, że już wkrótce model Manta wróci na rynek, ale niestety nie z nadwoziem coupe. Powód jest bardzo prosty: prawie nikt nie chce takich samochodów kupować. Miejsce dwudrzwiowych aut zajęły bardziej praktyczne crossovery i takiego modelu można się spodziewać w najbliższej przyszłości. Będzie miał elektryczne serce, tak jak wszystkie nowe Ople począwszy od 2028 roku.

Opel Manta GSeOpel Manta GSe fot. ŁK

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.