Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Lexus odświeża swojego największego SUV-a – RX. Jednak pomiędzy najniższą wersją, a najwyższą można powiedzieć, że jest jak pomiędzy piekłem a niebem. I chociaż Lexus przygotował jazdy testowe na pojazdach z specyfikacją USA oraz przedprodukcyjnych, to można mieć pojęcie o tym co nam zaserwowała i w przyszłości zaserwuje japońska marka premium.
Nowy Lexus RX dostępny będzie w trzech wersjach silnikowych – 350h, 450h+ i 500h. Stylistycznie różnić się będą niewiele. W jeździe zdecydowanie tak. Pod kątem designu, 500h najbardziej różni się od reszty, głównie zmienionym grillem i bardziej sportowym wyglądem, a z kolei 450h+ to hybryda plug-in, która ma dodatkową klapkę po prawej stronie auta, w tylnej części, pod którą schowano wtyczkę.
Od przodu widoczne są na nowo zdefiniowane światła. Są bardziej smukłe, ale równie ostre co u poprzednika. Masywny grill jest znakiem rozpoznawczym marki, a w nowym RX-ie nadaje mu monumentalnego wyglądu. Zaraz nad grillem znajduje się swego rodzaju wypukłość, która wyraźnie oddziela się od maski samochodu. Przypomina nieforemny nos. Bo bokach grilla, pod światłami mamy natomiast duże wloty powietrza, które nie przyciągają wzroku tak bardzo jak główny element, o którym pisałem wcześniej, czyli grill.
Z profilu nowy RX jest niemal identyczny do odchodzącego modelu. Projektanci zachowali nawet nachodzące tylne okna, które ciągną się ku bagażnikowi.
Co się tyczy tyłu, to tutaj mamy dosyć czystą formę. Światła LED rozciągają się po całej szerokości auta. Dużo widać nawiązań do modelu NX.
Nowy RX pod względem wymiarów różni się od poprzednika. Co prawda jego długość się nie zmieniła i wynosi 4890 mm, ale za to jest szerszy o 25 mm (1920 mm), niższy o 15 mm (1695 mm), a także zwiększył się rozstaw osi o 60 mm (2850 mm). Również rozstaw kół się zmienił: 1675 mm tył (+45 mm) i 1650 mm przód (+15 mm).
Nowy RX robi wrażenie, głównie za sprawą grilla, który zyskał trójwymiarowy wygląd i jest integralną częścią zderzaka. Projektanci jednak nie pokusili się o coś bardziej rewolucyjnego, ale to w tym przypadku dobrze. Bardziej stonowane podejście do stylistyki powinno pozwolić przeciągnąć większą liczbę klientów.
Kabina nowego Lexusa RX to zabawa w czystą formę. Głównym elementem jest 14-calowy ekran dotykowy, który znajduje się w jednej obudowie z cyfrowymi zegarami, znajdującymi się za kierownicą. Japoński producent niemal pozbył się przycisków. Z jednej strony to dobrze, z drugiej strony jest to utrudnienie dla tych, którzy lubują się w zabawę przyciskami.
Nie ma również touchpada, który był znakiem rozpoznawczym marki. Dotyk jest tutaj kluczowym elementem, ale bez pośredników. Po prostu należy dotykać ekranu.
Pomiędzy przednimi fotelami znajduje się natomiast drążek zmiany biegów, dwa schowki, przyciski od jazdy w terenie i hamulca ręcznego oraz miejsce na kubki. Podczas jazdy nic nie przeszkadza i nie da się zahaczyć o cokolwiek łokciem.
Kierownica jest wąska i mocno rozbudowana. Za nią znajdują się manetki zmiany biegów, gdybyśmy chcieli samodzielnie pobawić się przełożeniami. Natomiast przycisk od uruchamiania silnika, nie znajduje się już przy kolumnie kierownicy, tylko został wyrzucony w okolice górnego, lewego rogu ekranu.
Deska rozdzielcza podzielona jest na dwa segmenty i przypomina kaskadowe pola uprawne, jakie można spotkać na wzgórzach na południu Francji. Wszystko wykończone drewnem, skórą i zamszem. W szczególności ostatni element jest ciekawie wykorzystany, gdyż poza siedzeniami spotkać go można również w okolicach głośników na drzwiach. Wszystko jest miłe w dotyku i dobrze spasowane. Nie wygląda to tanio.
Co się tyczy tyłu, to Lexus oferuje zarówno podgrzewane, jak i wentylowane siedzenia. Tak samo jak z przodu. Spokojnie również zmieszczą się tam osoby trochę wyższe, a i tak będzie sporo miejsca.
Jeśli chodzi o bagażnik, to ma on pojemność 612 litrów, co powinno spokojnie pozwolić na dłuży wyjazd gdzieś dalej.
Projektanci nowego RX-a przyłożyli się do swojej pracy. Jedynym elementem, który może być problematyczny pod względem projektowym to klamki do otwierania drzwi. Są małe i spokojnie nie raz uszkodzicie tam paznokcie. W bolesny sposób. Czy jednak to wnętrze zachwyca? Jest w porządku, ale nie ma tego czegoś co podkreślałoby wyjątkowy charakter pojazdu.
Jak zostało wcześniej wspomniane, nowy Lexus RX dostępny będzie w trzech wariantach: 350h, 450h+ i 500h. Wszystkie wersje są hybrydami, ale każda się różni
350h to klasyczna hybryda z silnikiem o pojemności 2,5 litra. Napęd E-Four, moc 250 KM, przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7,9 s. oraz prędkość maksymalna 200 km/h. W szczególności ta prędkość to jest nowość, gdyż dotychczas hybrydy Lexusa osiągały maksymalnie 180 km/h. Jest to najsłabsza obecnie wersja silnikowa, która odpowiada wersji 450h w modelu obecnej generacji.
Auto nie ma pazura, nie jest dynamiczne. Jest to typowy mieszczuch, którym jedzie się spokojnie i który nie potrzebuje nagłych skoków prędkości i mocy. Trzeba też przyzwyczaić się do charakterystycznego wycia.
Kolejny jest 450h+, czyli hybryda plug-in, również z silnikiem 2,5 litra. Tutaj mamy już więcej mocy, czyli 309 KM, do 100 km/h przyspiesza w 6,5 s., jest dokładnie taki sam napęd i prędkość maksymalna. Producent podaje, że na silniku elektrycznym auto jest w stanie pojechać 60-90 km.
W przypadku środkowej wersji napędowej mamy więcej dynamiki i pazura. Jest ta sama skrzynia co w 350h, ale tutaj dzięki napędowi plug-in auto jest bardziej kulturalne, rzadziej wyje, jest przyjaźniejsze dla kierowcy. Co ciekawe to właśnie odmiana plug-in stanowi większość zamówień na ten nowy model.
Na koniec Lexus zaserwował odmianę 500h, czyli też hybrydę, ale tutaj jest coś wyjątkowego. Mamy silnik o pojemności 2,4 litra, ale z turbodoładowaniem. Auto rozpędza się do 100 km/h w 6,2 s., prędkość maksymalna wynosi 210 km/h, a moc to 371 KM. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na fakt, że RX w tej odmianie ma skrętną tylną oś, napęd DIRECT4, czyli stały napęd na wszystkie koła (chociaż moc głównie idzie na tylną oś) oraz co ciekawe klasyczną, automatyczną skrzynię biegów z sześcioma przełożeniami, a nie bezstopniową jak u reszty z rodziny.
500h dobrze trzyma się drogi, ma sportowe fotele, przez co kierowca i pasażer nie latają po kabinie. Przyspieszenie jest wyjątkowe, głównie dzięki wspomaganiu elektrycznemu. Nawet dźwięk jest taki, że powoduje gęsią skórkę, a mówimy tutaj o dosyć przeciętnej jednostce.
Dzięki tylnej skrętnej osi, auto lepiej radzi sobie w zakrętach. Jednak nie jest to auto oszczędne. Samochód ten nastawiony jest na emocje, a nie spokojną, odpowiedzialną jazdę.
W modelach 350h i 500 h producent zastosował baterię niklowo-wodorkową o bipolarnej strukturze. Chłodzona jest cieczą. Natomiast 450h+ ma baterię litowo-jonową o pojemności 18,1 kWh.
Co ciekawe producent udostępnił również system zmiany trybów jazdy – Normal, Eco i Sport. Jednak nie ma pokrętła czy przycisku, który ułatwiłby ich zmianę. Tryby są mocno ukryte w podmenu. Jest jeszcze tryb Custom, gdzie sami decydujemy jak poszczególne elementy jak zawieszenie czy praca silnika mają pracować, w jakim trybie. W 500h wybór trybu Sport rzeczywiście zmienia charakterystykę jazdy. Zawieszenie jest twardsze, auto staje się agresywniejsze, ale wybacza błędy kierowcy.
Z tych trzech napędów jednak najbardziej cywilizowanym i łączącym wygodę oraz moc jest 450h+. Taki napęd najlepiej wybrać. 500h nie nadaje się do jazdy po bułki do sklepu, a 350h może być irytujące.
Nowy Lexus RX to dosyć ciekawe auto na tle konkurencji, czyli inne SUV-y z segmentu E np. BMW X5, Volvo XC90 czy Mercedes GLE. Jednak jak to wygląda cenowo? Najtańsza odmiana, czyli RX 350h w wersji Elegance katalogowo zaczynać się będzie od 352.900 zł. Przy tym napędzie dostępne będą jeszcze wersje wyposażenia Business (od 362.900 zł), Prestige (od 384.900 zł) oraz Omotenashi (od 420.900 zł).
Wersja z napędem 450h+ również dostępna będzie w czterech liniach wyposażenia z czego najtańsza kosztować ma od 412.900 zł, a najdroższa od 480.900 zł.
Sportowy 500h ma swoje wersje wyposażenia F Sport Edition (od 470.900 zł) oraz F Sport (od 490.900 zł).
Trzeba przyznać, że jest to dużo pieniędzy, w szczególności patrząc, że BMW X5 w hybrydzie i wykończeniem M Sport kosztuje od 400.500 zł. Mamy więc duży zapas na opcje u konkurencji.
Czy nowy Lexus RX przyjmie się? Już teraz w Polsce zamówiono 1000 sztuk, a to wszystko bez jazd testowych, tylko na podstawie statycznych prezentacji. Celem polskiego oddziału jest sprzedaż na poziomie 2900 szt. co jak widać powinno się udać. Pierwsze dostawy do klientów to marzec przyszłego roku.
Jak zatem widać konkurencja powinna się obawiać nowego Lexusa RX. Od cen katalogowych z całą pewnością przyszli właściciele otrzymają rabat, przez co cena nie powinna być już tak mocno dotkliwa. Osoby z takim budżetem będą mogły poważniej zainteresować się japońską konkurencją, bo warto.