Opinie Moto.pl: jeździłem Operą i Bastylią. Najmocniejszy DS 7 ma 360 KM

Prezydent Republiki Francuskiej, Emmanuel Macron jeździ opancerzoną wersją rodzinnego SUV-a DS 7 Crossback. My musieliśmy zadowolić się zwykła, za to z wyjątkowo mocnym napędem.

W porównaniu z autami innych politycznych przywódców DS 7 Crossback prezentuje się nader skromnie i jest odzwierciedleniem stanu segmentu francuskich samochodów luksusowych. Może dlatego Emmanuel Macron użył jej tylko raz, podczas oficjalnego zaprzysiężenia. Żaden z producentów nie ma do zaproponowania nic reprezentacyjnego, a marka DS jest nad Sekwaną najbardziej luksusowa.

Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie Gazeta.pl

My przejechaliśmy się "cywilną" wersją flagowego modelu DS 7 bez przydomka "Crossback" i ambicji terenowych, który właśnie przeszedł lekką modernizację albo, jak ktoś woli, gruntowną restylizację. Co się zmieniło? Oprócz wyglądu nadwozia nowością i nowych reflektorów diodowych jest też napęd hybrydowy o mocy 360 KM, która jest przekazywana na obie osie. Znamy go z Peugeota 508 PSE, bo właśnie w tym modelu koncernu Stellantis zadebiutował na rynku.

DS 7 ma zupełnie inny charakter. Jego konstruktorzy włożyli sporo pracy w to, żeby odnowiony SUV prezentował się możliwie elegancko i luksusowo, tak żeby udźwignąć ciężar, którym jest obarczona najbardziej prestiżowa francuska marka. Czy się udało?

I tak i nie. DS 7 dalej jest kompaktowym SUV-em z silnikami, którego oferta zaczyna się od 130-konnego diesla o poj. 1,5 l. Wersja DS 7 E-TENSE 4x4 360, to zupełnie inna historia. Wszystko wyjaśnia już jego nazwa.

Najdroższy DS 7 ma napęd hybrydowy plug-in na obie osie. Osiąga moc 360 KM, która pozwala rozpędzić się do 190 km/h i osiągnąć setkę w 5,6 s. Jest wyposażony w obniżone zawieszenie i większe hamulce, ale jeśli się spodziewacie wybitnie sportowego charakteru, to nie ten adres.

DS 7DS 7 fot. ŁK

W czasie krótkich jazd testowych po pięknym Lazurowym Wybrzeżu przekonałem się, że DS 7 w tej wersji wciąż jest komfortowym autem, które przyspiesza bez wysiłku, ale nie wbija w fotel po naciśnięciu gazu. Dba o to przede wszystkim mało agresywnie pracująca skrzynia biegów. Za DS 7 rozpędza się bardzo kulturalnie i ma efektowne wnętrze, zwłaszcza w premierowej odmianie. DS 7 La Premiere został w wielu wykończony skórą Nappa, a kabina ma czarno-szare barwy okraszone fortepianową czernią i błyszczącymi metalem.

Na środku pyszni się czasomierz sygnowany przez B.R.M., ale ku mojemu rozczarowaniu jest kwarcowy, a nie mechaniczny. Samochodowy zegarek, który właściciel musiałby codziennie nakręcać, to byłoby coś!

Luksusowy DS 7 najlepiej czuje się na autostradzie i promenadzie

Są za to dwa duże ładne ekrany, nowy system multimedialny i charakterystyczny wybierak trybu pracy przekładni, który znamy z innych modeli marek koncernu Stellantis. Całość wygląda nowocześnie i elegancko, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre elementy starają się być atrakcyjne na siłę. To dlatego, że znacznie trudniej sprawić, aby młoda marka, taka jak DS stała się premium, bo nie można nawiązać do jej historii nawet w designie. Wszystko trzeba wymyślać od nowa.

Francuzom jednak nie wyszło to źle. Projekt samochodu jest spójny, a jeździ się naprawdę wygodnie, chociaż brakuje mu trochę charakteru. Najszybszy DS 7 prowadzi się poprawnie, ale trochę bezpłciowo. Najlepiej się czuje na autostradzie, albo na nadmorskim bulwarze La Croisette w Cannes w towarzystwie ekskluzywnych sklepów. Być może będą go kupować te same osoby, które zaopatrują się tam w ekskluzywne torebki.

DS 7DS 7 fot. ŁK

Cena modelu DS 7 E-TENSE 4x4 360 La Premiere to 344 tys. zł. Jeśli to dla kogoś za dużo za kompaktowego SUV-a, może wybrać 300-konny hybrydowy model (z wyposażeniem Rivoli kosztuje od 283 tys. zł) albo taki, który ma 225 KM (od 263 tys. zł). Wszystkie są wyposażone w napęd na obie osie.

W ofercie DS 7 ciągle jest nieduży diesel

Dla wyjątkowo oszczędnych miłośników luksusu "made in France" została przygotowana wersja z silnikiem wysokoprężnym i automatem i wyposażeniem Bastille. Silnik ma zaledwie 130 KM, ale ten model można kupić za mniej niż 200 tys. zł. Dokładnie o tysiąc złotych mniej, chyba że zamówimy dywaniki albo metaliczny lakier. Tylko nie jedźcie nim do Paryża szukać Bastylii, bo została zburzona.

DS 7 nawet po modernizacji ma za mało ekskluzywnych cech, żeby przyjąć go w poczet prawdziwie luksusowych samochodów, ale trzeba przyznać, że daje jego posmak. Młoda francuska marka robi co może, żeby ostatecznie przeciąć pępowinę, która łączy ją z Citroenem i wyróżnić na tle pozostałych marek należących do koncernu Stellantis. Wbrew temu, co obiecuje jej szef Carlos Tavares, nie wierzę, że wszystkie przetrwają. Dlatego trzeba się starać zdobyć lojalność klientów w każdy możliwy sposób.

DS 7DS 7 fot. ŁK

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.