Fiat Panda to samochód niezwykły. Mierzy zaledwie 3686 mm długości, 1882 mm szerokości z lusterkami, 1605 mm wysokości, a rozstaw osi to 2300 mm. Klasyczny segment A, prawda? No właśnie Panda, zwłaszcza w testowanej przez nas wersji Cross, robi wszystko, żeby nie dać się zaszufladkować. Bojowy, terenowy makijaż może podpowiadać, że mały Fiacik zapatrzył się trochę za bardzo na szalenie popularne SUV-y. Tylko, że w przypadku Pandy te bojowe barwy wcale nie są na wyrost.
Fiat Panda, również w Polsce, może zostać wyposażona w napęd 4x4, który zapewnia zapewnia poprawioną przyczepność i trakcję na każdym rodzaju drogi. Mamy tu też wybór trybu jazdy i trzy ustawienia - Auto, Off-Road oraz tryb do zjazdów ze stromych wzniesień. To w połączeniu ze sporym prześwitem i niską masą własną pozwala naprawdę zaatakować trudniejszy teren. Panda oczywiście nie jest terenówką, ale wcale nie boi się nieutwardzonych dróg, zdradliwych szlaków, sporych dziur czy mniej groźnych przeszkód. To dzielny mały samochód, który swoimi umiejętnościami potrafi zaskoczyć.
W wersji 4x4 Fiat Panda kosztuje 59 600 zł w wersji Wild 4x4, 65 300 zł w City Cross oraz 69 200 zł w testowanej Cross. Czy to dużo? Na pierwszy rzut oka - z pewnością tak. Ale weźmy pod uwagę kontekst. Ma tylko jednego konkurenta i jest nim Suzuki Ignis, które w odmianie 4WD dostępne jest tylko w dwóch bogatych wersjach wyposażenia. Ta otwierające cennik Premium Plus kosztuje 72 500 zł. Oba podniesione autka z 4x4 są więc na pierwszy rzut oka drogie, ale grają w swojej wąskiej niszy. Nie znajdziemy odpowiednika ich rozmiarów, w większym segmencie B w Europie napędu 4x4 również nie uświadczymy. To dwa samochody dla konkretnego klienta. W Polsce Pandą 4x4 i Ignisem 4WD zainteresują się zapaleńcy albo osoby mieszkające w górach. Takie modele cieszą się znacznie większym zainteresowaniem np. we Włoszech. U nas to ciekawostka. Ale jaka wspaniała!
W przypadku Fiatów Panda i 500 ostatnio głośno było o miękkiej hybrydzie, ale dla wersji 4x4 zarezerwowano dwucylindrowy silnik 0.9 TwinAir o mocy 85 KM. Rozpędza Pandę od 0 do 100 km/h w 12,8 s, a jeśli się odważycie, to pozwoli mknąć po niemieckiej autostradzie nawet 163 km/h. Według WLTP zużywa 6,9 l/100 km. Mi wychodziły wyniki z siódemką z przodu, czasem pojawiała się ósemka.
0.9 TwinAir z pewnością nie jest kulturalnym silnikiem. Trzęsie się, jest dość głośny, dynamiką nie powala, a żeby wykrzesać z niego trochę mocy, a z Pandy 4x4 uczynić żwawe autko, to trzeba go wysoko kręcić, a wtedy... trzęsie się i jest głośny. Tylko, że wcale mi to nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności z jazdy. Fiat Panda ma w sobie niesamowite pokłady uroku, własny charakter i coś takiego, że od razu wzbudza sympatię. Sama świadomość, że to ciekawie wyglądające pudełko na kołach ma 4x4 sprawia, że za kierownicą czujemy się po prostu... fajnie. A sama jazda jest przyjemna. Oczywiście Panda nie jest tak precyzyjna w zakrętach i dopracowana pod kątem właściwości jezdnych jak nowi przedstawiciele segmentu A. Jednak też bez przesady. Na miejskich uliczkach, gdzie rzadko przekraczamy 50-70 km/h, czuje się bardzo dobrze, w najciaśniejszych manewrach wspomaga nas tryb City, ułatwiający kręcenie kierownicą. Na obwodnicy Warszawy przy dozwolonych 120 km/h może nie czułem się wyjątkowo pewnie, a w kabinie było trochę głośno, ale wcale nie stawiałbym jej za to jakiegoś dużego minusa.
We wnętrzu czuć, że to już leciwy samochód, ale i w tym jest sporo uroku. Ładne analogowe zegary, motyw wszechobecnych kwadratów, duża półka przed pasażerem na przedmioty (wcale nie drobiazgi), kilka sprytnych schowków, całkiem duży bagażnik (225-870 l), zaskakująco przestronna tylna kanapa, wykończenie ekologicznymi materiałami oraz kilka stylistycznych smaczków - Panda wciąż ma kilka zalet. Przy kolejnych liftingach (trudno się już połapać, który to ten tegoroczny) zyskała choćby automatyczną klimatyzację, czujniki parkowania, siedmiocalowy ekran systemu Uconnect z Apple CarPlay oraz Android Auto, czujniki parkowania z tyłu czy system awaryjnego hamowania. Można narzekać na przestarzały projekt kabiny, zbyt płytki uchwyt na kubek czy twarde plastiki, ale wcale się nie chce tego robić. Całość sprawia na tyle dobre i pozytywne wrażenie, że o wadach się zapomina, choć z pewnością są.
Fiat Panda Cross 4x4 to wyjątkowy samochód. Pełen wad, których wcale nie chce się dostrzegać. Wręcz przeciwnie - za kierownicą dzielnej Pandy szukacie raczej pozytywów i się z nich cieszycie, o reszcie zapominając. Autko urzeka swoim charakterem, tą innością i własnym stylem. Ogromnym, niepodważalnym, atutem Fiata jest napęd 4x4. Można się śmiać z pokracznej sylwetki i bojowego wyglądu wersji Cross, ale Panda pojedzie tam, gdzie inne modele nie dotrą. Oczywiście mam na myśli seryjne autka tych rozmiarów. Dotrzymać jej kroku może tylko Suzuki Ignis AWD. Fiat Panda 4x4 i Suzuki Ignis AWD to dwie ciekawostki. Pełne pozytywnych emocji, które malują kierowcy uśmiech na twarzy. Choć z pewnością nie są idealne i grają własny mecz w swojej niszy.