Francja była wciąż obecna na samym szczycie motoryzacji za sprawą należącego do Volkswagena Bugatti. Jednak Bugatti to producent tak niezwykły i niszowy, że jego modele wymykają się nawet określeniom "supersamochód". Veyronowi, a teraz Chironowi nie da się wskazać konkurenta. Trójkolorowej flagi nie widzieliśmy w segmencie bardziej przystępnych, a jednocześnie luksusowych samochodów, tzw. klasie premium. W Europie dominuje oczywiście niemiecka wielka trójka, Mercedes, BMW i Audi. Każdy liczący się w motoryzacji kraj ma swoją markę premium lub aspirującą do tego miana. Włosi wciąż nie postawili krzyżyka na Alfie Romeo, Szwedzi z pomocą Chińczyków budują pozycję Volvo, brytyjski koncern JLR szuka pomysłu na Jaguara, Japończycy z Lexusa śrubują świetne wyniki sprzedaży, rozkręca się południowokoreański Genesis, a za oceanem obserwujemy renesans Lincolna oraz Cadillaca.
Francji w tej wyliczance ostatnio brakowało. Do czasu aż koncern PSA (główną rolę gra w nim Peugeot) postawił na DS-a. Wyciągnięto go z cenników Citroena, gdzie tymi literami oznaczano najciekawsze i najlepiej wyposażone wersje i utworzono oddzielną markę. Dlaczego akurat DS? To oczywiście nawiązanie do legendarnego wręcz Citroena DS z 1955:
DS konsekwentnie rozszerza swoją gamę modelową, szuka własnej tożsamości i przebija się do świadomości kierowców. Pierwszym samochodem był SUV DS 7 Crossback, później na drogi wyjechał miejski crossover DS 3 Crossback, a niedawno pokazano kompaktowego DS 4. Rolę okrętu flagowego pełnić będzie jednak model DS 9. To w końcu marka premium. Nieważne, że SUV-y biją rekordy sprzedaży. Limuzyny budują prestiż producenta.
Francuzi są lokalnymi patriotami i kupują samochody francuskich marek. Rodzimą motoryzację wspiera także prezydent. Emmanuel Macron jeździ najnowszymi autami znad Sekwany. I od PSA, i Renault. DS 9 to w końcu model, który znakomicie się spisze jako auto głowy światowego mocarstwa.
Podczas prezentacji miałem okazję spędzić z DS 9 pół godziny i mogę was zapewnić, że samochód robi znakomite wrażenie. Uwagę zwraca przede wszystkim awangardowy wygląd. Jedni go pokochają, inni znienawidzą, ale niewielu pozostanie obojętnymi. To jeden z tych samochodów sprawiających, że podążycie za nim wzrokiem. Na żywo prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach.
DS-a 9 spokojnie można tak nazwać. Mierzy mierzy 4 933 mm długości, 1 855 mm szerokości, 1 468 mm wysokości, a rozstaw osi wynosi 2 895 mm. Bagażnik pomieści 510 l. Jeżeli porównamy go z bawarską piątką to okaże się, że oba auta są praktycznie identyczne na długość i szerokość, ale DS 9 przegrywa w kategorii "rozstaw osi" (BMW ma 2 975 mm). Francuzi zdecydowali się na dość ciekawy krok. Choć samochód rozmiarami jest bardzo bliski BMW serii 5 czy Mercedesowi Klasy E, to na rynku chce raczej zerkać na mniejsze serię 3 i Klasę C. DS 9 wjeżdża pomiędzy dwa segmenty.
Powiecie "nisza". I to prawda. Nie mówimy o samochodzie, który chce bić rekordy sprzedaży i chwalić się słupkami. To propozycja dla osób szukających w klasie premium czegoś zupełnie innego. Podczas prezentacji przedstawiciele marki przyznali, że za świetną sprzedaż w Polsce uznają 15 sztuk miesięcznie.
Nad Wisłę DS 9 przyjedzie w sportowo stylizowanej odmianie Performance Line + oraz bardziej eleganckiej Rivoli+. Wnętrze DS-a Rivoli można jeszcze wzbogacić stylizacją Opera za 20 000 złotych. Pakiet obejmuje wykonane ze skóry Nappa materiały na fotelach, kanapie, konsoli środkowej oraz poszerzonej desce rozdzielczej, a tylny podłokietnik centralny oferuje gniazda USB i przełączniki funkcji masażu, podgrzewania i wentylacji foteli. Ile DS 9 kosztuje w Polsce?
Czy to dużo? DS kosztuje trochę mniej od niemieckich samochodów klasy premium segmentu E, ale więcej od tych z klasy średniej. Idealnie wpisuje się więc w lukę, którą dla siebie tworzy.
Jeszcze w tym roku DS 9 przyjedzie do Polski w dwóch wersjach. Pierwszą propozycją jest benzynowy silnik PureTech o mocy 225 KM. Drugą ładowana z gniazdka hybryda E-Tense o łącznej mocy 225 KM. Dzięki akumulatorowi o pojemności 11,9 kWh hybrydowy DS 9 ma na samym prądzie przejechać około 48 km. To dopiero początek oferty. Z czasem dołączy do niej 250-konna wersja E-Tense, którą oprócz trochę wyższej mocy ma także cechować większy zasięg.
Flagową odmianą dziewiątki również będzie plugin, ale o łącznej mocy 360 KM i z napędem AWD. I to ta wersja napędzi sprzedaż w Polsce. Tak to już jest z niszowymi samochodami nad Wisłą - sprzedają się głównie w najmocniejszych i najdroższych wersjach.
Niezwykły wygląd trochę podpowiada, czego spodziewać się w kabinie. Projektu zupełnie innego niż u reszty stawki. Znamy go już z DS 7, tu został lekko zmodyfikowany. Niby pierwsze skrzypce grają tu dwa duże wyświetlacze, ale to nie one sprawiają, że nie chciałem z DS 9 wysiąść. Do Warszawy przyjechała ta elegantsza wersja DS-a z wykończeniem wnętrza Opera w pięknym bordowym kolorze. Wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Skórą Nappa pokryto fotele, tylną kanapę, konsolę środkową i poszerzoną deskę rozdzielczą. To nie koniec. Do listy możemy dopisać kierownicę ze skóry licowej, gałkę dźwigni zmiany biegów z gładkiej skóry, uchwyty obszyte skórą, aluminiowe akcenty na pedałach i konsoli środkowej, wykładzinę dachową, osłonę przeciwsłoneczną i tylną półkę z Alcantary oraz charakterystyczne perłowe przeszycia.
Imponujące.
Cała kabina jest też pełna ciekawych smaczków i akcentów. Widać, że przyłożono się do najdrobniejszego detalu. Wiele tu nawiązań do kryształów, a honorowe miejsce zajmuje obrotowy, analogowy zegarek.
Producent przechwala się także całą masą zaawansowanych systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Wrócimy do nich jednak, kiedy będziemy mogli je przetestować. Tak samo jak do pracy systemu multimedialnego. Na razie możemy napisać, że imponuje szatą graficzną. Ale czy łatwością obsługi? Na to pytanie odpowiedzi jeszcze nie znamy.
Wygodę i komfort jazdy będziemy mogli ocenić dopiero po pierwszych jazdach, a te odbędą się najwcześniej prawdopodobnie dopiero w czerwcu. Mogę więc tylko napisać, że spodziewam się, że i pod tym względem DS 9 nie zawiedzie. Jeździłem DS 7 Crossbackiem i urzekł mnie sposób, w jaki pokonuje kolejne kilometry. Za kierownicą po prostu się relaksujemy i spokojnie suniemy przed siebie. W porównaniu z Niemcami brakuje mu trochę sportowego zacięcia, ale jeśli chodzi o komfort? Najwyższa półka.
W DS 9 będzie podobnie. W limuzynie na pewno trzeba zajrzeć na tylną kanapę. Ciekawa sylwetka nie odbiła się na miejscu z tyłu - jest go sporo i na nogi, i na głowy. Nikt nie powinien narzekać. Trzeba tylko poprosić kierowcę, by nie opuszczał fotela do najniższego ustawienia. Wtedy może zabraknąć przestrzeni na stopy. To jedyny minus, który zauważyłem podczas krótkiej prezentacji.
Z premiery DS 9 cieszyć może się nie tylko prezydent Francji. Motoryzacja, także klasa premium, potrzebuje różnorodności. Jeśli narzekacie, że wszystkie nowe samochody są identyczne, to DS-a z pewnością docenicie. Wymyka się nie tylko segmentom. Trudno będzie go porównać do konkurentów. Francuzi idą swoją drogą, przedstawiając swoje spojrzenie na luksus w motoryzacji i inaczej rozkładając akcenty. DS zachwyca wzorowym wykończeniem, detalami, własnym charakterem, awangardowym stylem, a i zapewne komfortem jazdy.
Owszem, to model niszowy i nikt nawet nie udaje, że zamierza wywrócić klasę premium do góry nogami. Nie, to propozycja dla wąskiego grona klientów, którzy z pewnością pokochają ten samochód. Cała reszta widząc DS 9 na drodze, powiedzie za nim wzrokiem i pomyśli, że to niezwykły samochód. W tej wyjątkowości tkwi też urok DS-ów.
Trzymam kciuki, by superkoncern Stellantis (PSA połączyło się z FCA) w dalszym ciągu konsekwentnie inwestował w swoją markę. Za kilka-kilkanaście lat DS może stać się ciekawą alternatywą dla większych producentów. Na razie stanowi ciekawostkę.