Łukasz Kifer swój test nowego Hyundaia Tucsona z hybrydowym, 230-konnym napędem zatytułował dość kontrowersyjnie. "Samochód, który nie ma żadnych wad". Mocne słowa. Właśnie dlatego chciałem coś Tucsonowi wytknąć. Zwłaszcza, że Łukasz jeździł jedną z aktualnie dwóch topowych propozycji w gamie, a ja dostałem kluczyki do 150-konnego Tucsona.
I nic. Naprawdę trudno do czegokolwiek się przyczepić. Wręcz przeciwnie. Hyundai Tucson robi świetne wrażenie na każdym kroku. Jeśli miałbym wskazać jakąś wadę, która przychodzi mi do głowy, to chyba byłoby to zużycie paliwa. Z silnikiem 1.6 T-GDI o mocy 150 KM, automatem 7DCT i układem miękkiej hybrydy 48V, zdaniem producenta i WLTP, Tucson powinien zużywać 6,5 l/100 km. Często, zwłaszcza na krótkich, miejskich dystansach, komputer pokładowy wyświetlał okolice dziesiątki. To sporo, ale na koniec testu Tucson pokazał mi 8,0 l/100 km, a to już się mieści w tych tradycyjnych litrze-półtora, które trzeba dodawać do deklarowanych wartości. To więc dość naciągana wada.
O zużyciu paliwa już wspominałem. Deklarowane to 6,5 l/100 km, mi wyszło w cyklu mieszanym - równe osiem. Benzynowy silnik o mocy 150 KM to bazowa propozycja w gamie nowego Tucsona. Mniej koni ma tylko diesel (136 KM). Dla większości kierowców to w zupełności wystarczający napęd. Pierwsza setka na liczniku to kwestia 9,6 s, a prędkość maksymalna to 201 km/h. Z miękką hybrydą dostępny jest automat, którego pracę można tylko chwalić. Sprawnie żongluje kolejnymi przełożeniami, bardzo dobrze sprawdza się podczas codziennej, spokojnej jazdy i wcale się nie waha, żeby szybko zredukować, jeśli trochę SUV-a przyciśniemy. Oczywiście nie ma tu mowy o sportowej jeździe (150 KM w sporym aucie), ale Tucson jest dynamiczny. W miękkiej hybrydzie przy ruszaniu i przyspieszaniu jednostkę spalinową dodatkowym momentem obrotowym wspiera mały motor elektryczny.
Podoba mi się też, jak inżynierowie wypośrodkowali prowadzenie i pracę zawieszenia. Jest komfortowo, wygodnie, ale nie zbyt miękko. Nowy Hyundai Tucson chętnie słucha naszych poleceń, jest precyzyjny w zakrętach i daje pewność prowadzenia. Za kierownicą czujemy się dobrze, a Tucsonem jeździ się po prostu przyjemnie. Pochwalić trzeba też wyciszenie, nawet przy prędkościach autostradowych i zachowanie SUV-a przy takiej jeździe. Musi naprawdę mocno wiać, żeby Hyundai dał nam to odczuć.
Producent chwali się, że Tucson czwartej generacji został zaprojektowany od podstaw i podobno praktycznie nic nie łączy go z poprzednikiem. Uwagę zwraca przede wszystkim awangardowy wygląd. Jedni go pokochają, inni znienawidzą, ale niewielu pozostawi obojętnych. Ja, jako fan odważnego Peugeota 3008, byłem wyglądem Hyundaia zachwycony i podziwiam odwagę projektantów. To w końcu masowy, bardzo popularny model - jeden z bestsellerów nie tylko marki, ale całego segmentu.
SUV w porównaniu z poprzednikiem delikatnie urósł. Tucson ma teraz 4,5 m długości (+2 cm), 186,5 cm szerokości (+1,5 cm) i 165 cm wysokości (+0,5 cm). Rozstaw osi zwiększył się o 1 cm i mierzy 268 cm. Bagażnik w zależności od wersji napędowej ma pojemność od 546 do 620 litrów. I to czuć, bagażnik jest naprawdę duży i ustawny. W ogóle Hyundaiowi Tucsonowi nie da się nic zarzucić w kwestii przestronności i praktyczności. Na tylnej kanapie jest mnóstwo miejsca. I na głowę, i na nogi. Pasażerowie mogą oprzeć ręce o wygodny podłokietnik ze sporymi uchwytami na kubki, są wejścia USB, nawiewy, siatki w fotelach i kieszenie w drzwiach.
Kabina Hyundaia Tucsona jest minimalistyczna, uporządkowana i nowoczesna. Pierwsze skrzypce grają tu dwa wielkie ekrany o przekątnej 10,25 cala, które naprawdę elegancko wkomponowano w tablicę przyrządów. We wnętrzu nie ma mowy o tak odważnym, futurystycznym projekcie jak na zewnątrz, ale i tak czuć ogromny powiew świeżości. Grafiki wirtualnych zegarów zmieniają się wraz z trybem jazdy, biegi wybieramy przyciskami, pojawiło się sporo płytek dotykowych, system multimedialny ma nowoczesną szatę graficzną, a my trzymamy jedną z ciekawszych kierownic w markach popularnych. Powtarzam, Hyundai Tucson robi świetne wrażenie na każdym kroku.
No i Hyundai pozostawił na pokładzie całą masę przycisków. Niektóre zastąpiono wspomnianymi płytkami dotykowymi, które nie są aż tak wygodne, ale każda funkcja (włącznie z obsługą klimatyzacji) ma przypisany jeden przycisk/płytkę do siebie, obsługa jest więc bardzo intuicyjna i prosta. Od razu wiemy, gdzie co jest, jak to włączyć i po co. Brakuje tylko pokrętła do głośności. Kierowca i pasażer nie mogą narzekać na brak miejsca na swoje przedmioty. Cupholdery umieszczono pod ręką, do kieszeni drzwi wchodzi butelka, pod ekranem mamy dużą półkę na telefon (z indukcyjną ładowarką, dwoma wejściami USB i gniazdem zapalniczki), po bokach tunelu środkowego wygospodarowano wygodne kieszenie na drobiazgi, a w środkowym podłokietniku ukryjemy wiele rzeczy.
Obsługa multimediów też jest prosta i intuicyjna, ponieważ Hyundai konsekwentnie rozwija swój system, dodając kolejne funkcje, ale nie komplikując go zanadto. Obsługuje oczywiście Android Auto oraz Apple CarPlay. Tucsona uzbrojono też w masę przydatnych systemów bezpieczeństwa i wsparcia. Znamy je bardzo dobrze z samochodów tego typu. Wyróżnić trzeba na pewno innowacyjny system monitorowania martwego pola, który nie tylko ostrzega nas pomarańczową ikonką w lusterku czy sygnałem dźwiękowym, ale wyświetla obraz z kamery na ekranie przed oczami kierowcy.
150-konny Hyundai Tucson kosztuje wyjściowo 96 900 zł (rabat 3 000 zł) i ma ręczną skrzynię biegów. Jeśli interesuje was testowana przez wersja 1.6 T-GDI 48V 150 KM z układem miękkiej hybrydy i automatem, to musicie przygotować 130 900 zł. To również cena z rabatem w wysokości 3 000 zł. Mocniejsza, 180-konna, benzynowa propozycja również ma silnik 1.6 T-GDI, automat, układ miękkiej hybrydy, ale już w standardzie napęd 4WD. Bez promocji kosztuje 141 900 zł.
Nowy Hyundai Tucson umacnia, i tak mocną, pozycję modelu w szalenie popularnym segmencie kompaktowych SUV-ów. Już poprzednia generacja cieszyła się uznaniem kierowców, którzy doceniali wygodę jazdy, jej przestronność i praktyczność. Czwarty Tucson zaskakuje odważną stylistyką, eleganckim i bogato wyposażonym wnętrzem oraz kompletną ofertą silnikową. Łukasz miał rację - to SUV bez żadnych większych wad. Jakieś znajdziemy, ale nie rzucają się w oczy i nie psują ogólnego odbioru samochodu. Hyundai Tucson nie ogranicza się tylko do pierwszego wrażenia. Każde kolejne jest równie dobre.