Na początku warto zastanowić się co jest celem takiej operacji. Współpraca pomiędzy samochodowymi firmami ma wieloletnią tradycję, a w przypadkach gdy poza logo niewiele się zmienia, jest zwana "badge engineering". W tym przypadku podzielenie się przez Toyotę kilkoma nowymi modelami samochodów jest częścią znacznie większej umowy.
Obie firmy będą współpracować w zakresie napędów. Suzuki ma korzystać z technologii hybrydowej opracowanej przez Toyotę, a w zamian udostępnić nową małolitrażową jednostkę napędową, która będzie wytwarzana w jednej z polskich fabryk Toyoty. Oba koncerny wspólnie chcą rozwijać technologie zelektryfikowanych napędów.
Ponadto Suzuki udostępni Toyocie swoje nieduże modele przeznaczone na indyjski oraz afrykański rynek. Auta pojawią się na tej samej zasadzie, co Swace (Corolla) i Across (RAV4) w Europie - ze zmienionymi znaczkami. Zwłaszcza w Indiach Suzuki jest bardzo mocnym graczem. Firmy mają wspólnie opracować kompaktowy hybrydowy SUV na ten rynek.
Po co to wszystko pisać. Teraz łatwiej zrozumieć, że "Corolla ze znaczkiem Suzuki" jest częścią znacznie większej operacji, która ma charakter globalny i nikt nie myślał o niej w kontekście polskiego rynku. Samochód ze zdjęć jest dość prostą wersją kompaktowego modelu ze słabszą wersją hybrydowego bezobsługowego napędu o mocy 122 KM.
Zamiast standardowego kompaktu Suzuki zaadaptowało wersję kombi. I bardzo dobrze, bo jest bardziej uniwersalna. Ma dłuższy rozstaw osi, dzięki czemu w środku wygospodarowano znacznie więcej przestrzeni niż w hatchbacku. W dodatku wygląda wyjątkowo zgrabnie. Modele kombi klasy C często mają nieciekawe proporcje.
W tym przypadku jest inaczej. Sylwetka samochodu i detale, które ją wypełniają mają interesujący wygląd. Nadwozie ma 465 cm długości, prawie 180 cm szerokości i 143,5 cm wysokości. Rozstaw osi to 270 cm. Wizualnie oba modele rzeczywiście niemal się od siebie nie różnią, ale przysłowiowa zamiana znaczka Toyoty na Suzuki (który jest umieszczony na pokrywie silnika, a nie pod nią) sprawiła, że przód tego ostatniego wygląda nieco bardziej agresywnie i prościej.
Z powodu zmiany marki popularny na polskich ulicach samochód znowu wywołuje sensację. Zdarzyło mi się parkować Suzuki Swace obok grupki dżentelmenów z otwartymi ustami ze zdziwienia, tak jakby chcieli powiedzieć: znajomy widok, ale coś się w nim nie zgadza. Rzeczywiście.
Zgodnie z początkową deklaracją, nigdzie w samochodzie nie znalazłem oznaczenia Toyoty. Jedynie napis "hybrid" informujący o rodzaju napędu pozostał taki sam, a logo Suzuki na pokrywie bagażnika zostało wkomponowane w mniej eleganckiej formie niż z przodu. Za to wszędzie, nawet w komorze silnika i wnętrzu zostało wymienione na charakterystyczne "S".
Wnętrze samochodu również wygląda znajomo. Tworzywa w ciemnych kolorach sprawiają, że przy okazji mało wesoło, ale jest praktyczne. W samochodzie tradycyjne "zegary" zostały częściowo zastąpione przez ekran, drugi jest na środku deski rozdzielczej. Tablica przyrządów wygląda klasycznie dla japońskich producentów.
Znacznie mniej nowocześnie niż stosowane od kilku lat europejskie rozwiązania, a możliwości komputera pokładowego są nieco ograniczone, ale trzeba się z tym pogodzić. W końcu auta japońskich marek kupujemy dla zupełnie innych zalet.
Ergonomia wnętrza jest na wysokim poziomie, a wszystkie elementy sprawiają wrażenie solidnych. Łatwo dobrać idealną pozycję za kierownicą, a wszystkie przełączniki działają jak należy. Dzięki temu, że wybrano wersję nadwozia kombi, na tylnej kanapie jest naprawdę dużo miejsca, a bagażnik ma imponującą pojemność niemal 600 litrów.
Japoński kompakt przyjemnie zaskakuje w czasie jazdy. Osoby przyzwyczajone do poprzednich generacji tego modelu i oceniające możliwości po wyglądzie, mogą spodziewać się nudnej poprawności. Owszem Suzuki prowadzi się poprawnie, nawet bardzo, ale przy okazji wyjątkowo zwinnie. To zasługa niskiego środka ciężkości i dobrze zestrojonego wielowahaczowego zawieszenia tylnej osi.
Również układ kierowniczy jest precyzyjny, a automatyczna skrzynia biegów, mimo że jej charakter pracy przypomina rozwiązania typu CVT, działa bardziej żwawo niż można się spodziewać. Wszyscy poza największymi wrogami przekładni płynnie zmieniających przełożenie w czasie jazdy będą zadowoleni.
Suzuki Swace wciąż nie jest autem o sportowej charakterystyce, tylko normalnym kompaktowym autem o bardzo dobrych właściwościach jezdnych. Emocje nie będą wylewać się uszami przede wszystkim ze względu na stosunkowo niską moc zespołu napędowego.
Dwa silniki, które wytwarzają moment obrotowy mają odpowiednio moc 98 KM (spalinowy) oraz 72 KM (elektryczny). Łączna moc maksymalna wynosi 122 KM, a proporcje w jakich produkują go oba silniki reguluje wspomniana skrzynia biegów e-CVT. Napęd oczywiście jest przekazywany na przednią oś. To jednostka napędowa, w której priorytetem było niskie zużycie paliwa, a nie znakomite osiągi.
Dlatego Swace nie jest bardzo szybkim autem, ale pozwala na sprawne przemieszczanie się po mieście. Nominalne parametry to prędkość maksymalna 180 km/h oraz przyspieszenie 0-100 w 11,1 sekundy. W czasie jazdy jest trochę lepiej. Praktycznie nigdy nie miałem wrażenia, że Suzuki jest zbyt wolne, ale moc 122 nie czyni z niego demona przyspieszenia.
Za to można uzyskać niskie zużycie paliwa. W zależności od sposobu i warunków jazdy, temperatury na dworze i przejeżdżanych dystansów, w czasie miejskiej jazdy bez problemu można uzyskać zużycie poniżej 7 l/100 km. Im ktoś prowadzi delikatniej, tym bardziej zbliży się do granicy 5 l1.00 km, a Ci najbardziej oszczędni ją nawet przekroczą. Suzuki Swace potrafi być naprawdę oszczędnym samochodem, bo procentuje w nim całe doświadczenie Toyoty w projektowaniu napędów hybrydowych.
Wyposażenie seryjne tej odmiany Swace jest raczej skromne. Nie znajdziemy w nim nawet czujników do parkowania, a żeby użyć nawigacji satelitarnej trzeba podłączyć telefon wyposażony w taką funkcję. Na szczęście Android Auto działa w tym modelu bardzo dobrze, a gdy tak jest nie potrzebuję niczego więcej.
Na bazową odmianę Suzuki Swace 1.8 Hybrid E-CVT trzeba wydać około 100 tys. zł (aktualna cena promocyjna to 100 500 zł) i nie można na tę kwotę patrzeć w oderwaniu od największego konkurenta i protoplasty tego modelu - Corollę. Szybka analiza porównawcza pozwala przekonać się, że ceny obu modeli: Suzuki Swace oraz odpowiadającej mu Toyoty Corolli. Różnice sięgające kilku tysięcy złotych zmieniają się w zależności od aktualnych promocji i raczej nie będą czynnikiem decydującym o zakupie.
Co może nim być? Przywiązanie do marki albo serwisu, ewentualnie umowa dotycząca zakupów flotowych różnych modeli tej samej marki. Swace jest dobrym uzupełnieniem gamy Suzuki. Mimo to japońskiej firmie będzie trudno konkurować modelem Swace z Corrollą, zwłaszcza na polskim rynku, gdzie pozycja Toyoty jest bardzo mocna.
Warto jednak podkreśli, że niezależnie od tego, którą markę i model wybierze klient, będzie miał do czynienia z bardzo dobrym samochodem. Suzuki Swace jest przykładem "badge engineering", ale firma nie mogła wybrać lepszego partnera niż Toyota i lepszego modeli od Corolli. Dzięki temu Swace jest jednym z najlepszych kompaktowych aut na rynku, zwłaszcza jeśli ktoś szuka oszczędności, wysokiej jakości i bezawaryjności., która kojarzy się z japońskimi markami.