Nic dziwnego, że producenci podsuwają nam elektryczne crossovery. Taki rodzaj nadwozia w ostatnich latach stał się nieprawdopodobnie wręcz modny, a normy emisji spalin i chęć bycia eko wymuszają elektryczny lub chociaż zelektryfikowany napęd. Wystarczy więc dodać dwa do dwóch, żeby dostać elektrycznego crossovera. Tak Opel zrobił z Mokką.
Mokka zadebiutowała w 2012 roku. W 2016 roku przeszła facelifting i otrzymała "X" w nazwie. Teraz, po kolejnych czterech latach, "iksa" znowu skreślono, a charakter auta diametralnie się zmienił. Wcześniej, co by nie mówić, Mokka nie była autem szczególnie porywającym. Choć było trudno odmówić jej przestronności i praktyczności, była raczej samochodem działkowca, niż modnym crossoverem. Z nową generacją wiele się zmieniło - od charakteru auta, przez konstrukcję, aż po stylistykę. Mokka odważnie wjechała w czasy elektryfikacji.
W najświeższej Mokce wszystko jest nowe. Platforma CMP jest przystosowana do montażu baterii, dlatego już w momencie debiutu Mokka występuje nie tylko w wersjach spalinowych, ale także z napędem czysto elektrycznym. Auto ma 4,15 m długości (o 12,4 cm mniej od poprzednika) i 1,79 m szerokości (jest zatem o centymetr węższa od poprzedniej wersji). Nadwozie jest niskie, smukłe i nijak nie przypomina "pączka" jakim była poprzednia generacja. Na nową Mokkę naprawdę miło się patrzy - dwukolorowe nadwozie, odważne kolory lakieru, wydłużona maska i lekko opadająca linia dachu sprawiają, że ten crossover segmentu B wyróżnia się na tle konkurencji. Bo tego jej odmówić nie można - odważna stylistyka to bez wątpienia jedna z większych zalet Mokki.
Opel Mokka ma zaskakująco duży bagażnik, którego pojemność jest bardzo zbliżona dla wersji spalinowych i elektrycznej. W elektryku mamy do dyspozycji 310 litrów, ale wersje spalinowe mają podwójną podłogę bagażnika, co sumarycznie daje 350 litrów przestrzeni. Po złożeniu oparć tylnej kanapy uzyskamy płaską podłogę i dostęp do 1 105 litrów (1 060 litrów w przypadku elektrycznej wersji Mokka-e).
Zmianom uległo także wnętrze, które dla mnie było niemałym zaskoczeniem. Projektanci postawili na minimalizm i nowoczesną formę. W środek deski rozdzielczej wkomponowano tablet o przekątnej 10 cali, który obrócono w stronę kierowcy. Poniżej został manualny panel sterowania klimatyzacją. Cyfrowe zegary o przekątnej nawet 12 cali są przejrzyste, ale przełączanie pomiędzy poszczególnymi widokami jest dość powolne.
Na pochwałę zasługuje ilość miejsca przed kolanami pasażera z przodu. Deskę rozdzielczą w tym miejscu mocno cofnięto, a klapka od schowka została poprowadzona dość pionowo. Dzięki temu pasażer ma aż nadto miejsca na nogi. To co jednak rzuca się szczególnie w oczy (a raczej "w nogi") podczas wsiadania, to dość szeroki próg. Nie jest to żadne utrudnienie w codziennej eksploatacji, ale podczas wsiadania można mieć poczucie, że coś jest inaczej niż powinno. I faktycznie próg jest szeroki a siedzenia umieszczono dość wysoko, co generuje dziwne wrażenie pozycji za kierownicą.
Mimo, że Mokka i Crossland to przedstawiciele tego samego segmentu, a na zdjęciach Mokka wydaje się większa, przegrywa ze swoim segmentowym bratem pod kątem miejsca na tylnej kanapie. Jeśli kierowca Mokki nie jest zbyt wysoki to pasażerowie z tyłu nie powinni mieć większych problemów, ale lepiej żeby nie spodziewali się nadmiaru przestrzeni. W Crosslandzie zaskoczenie działa w drugą stronę - mamy mały samochód, który ma w środku zaskakująco dużo miejsca.
Opel Mokka już w momencie debiutu ma w gamie elektryczną wersję oznaczoną jako Mokka-e. Do napędu posłużył silnik elektryczny o mocy 136 KM połączony z zespołem akumulatorów o pojemności 50 kWh. Dzięki takim parametrom na pełnym naładowaniu możemy przejechać 324 kilometry według cyklu WLTP. W praktyce może to być więcej lub mniej, a Opel zastosował przełącznik trybów jazdy, który faktycznie dużo zmienia. W trybie Sport mamy do dyspozycji pełną moc 100 kW (czyli wspomniane 136 KM) i pełen moment obrotowy wynoszący 260 Nm. Jeśli jeździmy w trybie Normal, moc spada do 80 kW, a moment - do 220 Nm. Tryb Eco to jeszcze większa redukcja mocy i oszczędność zasięgu. W nim kierowca ma do dyspozycji 60 kW mocy i 180 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Tryby, które nie tylko zmieniają parametry silnika ale i reakcję pedału przyspieszania, pozwalają naprawdę efektywnie wpływać na zasięg. Dlatego mimo, że producent podaje zasięg WLTP 324 km, przy bardzo delikatnej jeździe komputer pokładowy może wskazać nawet 400 kilometrów.
Podczas jazdy w trybie Sport można być naprawdę zaskoczonym, jaki ten samochód jest żwawy. Teoretycznie nie powinno mnie to dziwić, bo samochody elektryczne mają to do siebie, że ochoczo przyspieszają w zakresie miejskich prędkości. Mokka-e przyspiesza od zera do 50 km/h w 3,7 sekundy, a od 0 do 100 km/h - w 9 sekund. Auto jest naprawdę dynamiczne i dobrze izoluje dźwięki z zewnątrz. Podczas przyspieszania możemy się jedynie poczuć jak w tramwaju, bo słychać pracę elektrycznego napędu. Prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do 150 km/h.
Czas ładowania baterii jest uzależniony przede wszystkim od mocy ładowarki. Jeśli będziemy korzystać z szybkiej ładowarki o mocy 100 kW, 100 kilometrów zasięgu doładujemy w 12 minut. Jednak korzystając ze złącza o mocy 50 kW - 100 km odzyskamy w 19 minut. Podpinając się do "zwykłej" ładowarki o mocy 11 kW, 100 kilometrów zasięgu odzyskamy w 90 minut, a pełne naładowanie zajmie około 5 godzin.
Na pokładzie nowej Mokki nie zabrakło systemów bezpieczeństwa. Mamy więc opcjonalne adaptacyjne matrycowe reflektory IntelliLux LED z których każdy składa się z siedmiu niezależnych elementów, alarm przedkolizyjny z miejskim systemem automatycznego hamowania awaryjnego i funkcją wykrywania pieszych, adaptacyjny tempomat, układ rozpoznawania znaków drogowych, aktywny asystent pasa ruchu, asystenta parkowania automatycznego, systemy multimedialne kompatybilne z Apple CarPlay i Android Auto, bezprzewodowe ładowanie smartfona, fotele z regulacją w sześciu kierunkach, z opcjonalną skórzaną tapicerką i funkcją masażu, a także automatyczną klimatyzację czy bezkluczykowy system otwierania i uruchamiania pojazdu.
Opel Mokka kosztuje 79 990 zł za bazową wersję Mokka z silnikiem 1.2 Turbo o mocy 100 KM. Odmiana elektryczna Mokka-e to wydatek rzędu 139 900 zł za wersję Edition, a 162 700 zł za topową odmianę Ultimate, na pokładzie której znajdziemy wszystkie powyższe udogodnienia. Opel "w pakiecie" dodaje też ładowarkę pokładową o mocy 7,4 kW i kabel ładowania typ 2.
Opel Mokka-e to samochód elektryczny, który naprawdę idzie z duchem czasu. Jest nowoczesny, wyposażony w liczne technologie i systemy bezpieczeństwa, atrakcyjny wizualnie i ma spory zasięg. Problemem wszystkich samochodów elektrycznych jest niestety cena, ale szukając dobrze wyposażonego elektrycznego crossovera trudno znaleźć auto tańsze niż ok. 130 tys. Elektryczny Citroen e-C4 kosztuje według cennika 135 450 zł, a Hyundai Kona Electric - 165 900 zł za wariant z akumulatorem 39,2 kWh, a blisko 190 tys. zł za wariant z baterią 64 kWh. Niestety technologia w samochodach elektrycznych nadal jest droga, co wymusza wysoką cenę samochodu. Elektryki prędko nie stanieją, ale mimo pozornie zaporowej ceny zainteresowanie tymi modelami powoli, ale stale rośnie.