Kamiq na dobre zadomowił się w polskich salonach kilka miesięcy temu. Jak przystało na Skodę, rozmiarami wykracza nieco poza segment B, ale jednocześnie ma zbyt mało centymetrów, by zbliżyć się do kompaktów. Po Octavii i Rapidzie, kolejny pomost między klasami. Taka polityka sprawdza się jednak bardzo dobrze. Pośród klientów indywidualnych w maju 2020 roku, czeski crossover ustąpił miejsca jedynie Kii Stonic.
Auto ma 424 cm długości, 179 szerokości i 153 wysokości. Do tego dochodzi rozstaw osi na poziomie 265 cm. To bardzo dobra wartość nawet pośród samochodów kompaktowych. Jest też dość wysoko osadzone – 18-centymetrowy prześwit. Niemniej, na liście dodatków nie znajdziemy napędu na cztery koła, choć płyta MQB AO może zostać w niego wyposażona. Mamy za to elektrycznie unoszoną pokrywę bagażnika, co w tej klasie nie było dotąd spotykane. W topowej wersji trafimy też na 18-calowe obręcze ze stopów lekkich, przyciemnione szyby boczne, relingi oraz w pełni LED-owe reflektory.
W ostatnich miesiącach premiery motoryzacyjne zeszły na dalszy plan, a wraz z nim francuski crossover. Teraz jednak sytuacja powoli się stabilizuje. Słupki sprzedaży rosną, a według ekspertów, druga generacja Captura przebije popularnością poprzednika, który trafił do 1,5 miliona klientów na świecie.
Nowe wcielenie oparto na modułowej platformie wykorzystanej również do produkcji Clio V. Dzięki temu, Captur zyskał w pełni LED-owe oświetlenie, a także diody oświetlające przestrzeń obok auta. Nakładki ochronne na zderzakach i progach wpisują się w aktualne trendy. Rozmiary Renault nieznacznie różnią się od Skody. Crossover znad Sekwany jest krótszy o 1, wyższy o 4 i szerszy o 1 centymetr. Rozstaw osi wynosi 264 cm.
Mimo, że diesel w Europie wciąż ma się całkiem nieźle, w miejskich samochodach jest coraz rzadziej spotykany. Klienci wolą odmiany benzynowe, co widać doskonale na przykładzie Skody. Na wybranych rynkach jest w ofercie 1.6 TDI o mocy 115 koni mechanicznych, ale nie w Polsce. My mamy do wyboru trzy jednostki napędowe. Katalog otwiera 1.0 TSI o mocy 95 KM i 175 Nm. Wyżej w hierarchii stoi 115-konna odmiana trzycylindrowego motoru. 1.5 TSI (150 KM i 250 Nm) to obecnie najmocniejsza propozycja łącząca się z 7-stopniowym DSG.
Mimo sporego prześwitu, Skoda jest bardzo zwinna na drodze. Niestraszne jej ubytki w asfalcie, gdyż zawieszenie efektywnie tłumi wszelkie nierówności i zapewnia dobrą stabilność. W opcji może być adaptacyjne i zmieniać charakterystykę w zależności od wybranego modułu – Eco, Normal, Sport, Individual. Różnice między poszczególnymi trybami są niewielkie. To rozwiązanie znacznie lepiej funkcjonuje w Octavii lub Karoqu.
Dobrze należy natomiast ocenić układ kierowniczy. Siła wspomagania jest odpowiednia, dzięki czemu można czerpać sporo przyjemności podczas dynamicznych manewrów. Kamiq nie należy do sportowych przedstawicieli gatunku, ale sprawnie radzi sobie z pokonywaniem zakrętów. W ostrzejszych łukach potrafi wyjechać przodem na zewnętrzną stronę jezdni, zatem należy zachować rozwagę i zdać się na wsparcie systemów elektronicznych wspomagających trakcję.
TSI chętnie wkręca się na obroty i zapewnia niezłe osiągi. 150 koni mechanicznych wystarcza, by rozpędzić się do setki w 8,4 sekundy i zatrzymać wskazówkę prędkościomierza na 212 km/h. Czterocylindrowy motor pracuje kulturalnie i przenosi minimalne wibracje do kabiny. Automatyczna przekładnia najlepiej funkcjonuje w trybie sportowym. Utrzymuje wówczas nieco wyższe obroty i błyskawicznie żongluje kolejnymi przełożeniami. W ustawieniu komfortowym trochę za wcześnie wbija wyższy bieg, co przekłada się na niezbyt przekonującą dynamikę podczas jazdy po wzniesieniach. Właściwie tylko wtedy da się odczuć masę auta na poziomie 1250 kilogramów.
W mieście, a także na autostradzie, Skoda całkiem żwawo przyspiesza do 140 km/h z trzema dorosłymi osobami na pokładzie. Przy wyższych prędkościach przekonuje też dobrym wyciszeniem wnętrza. Należy jeszcze wspomnieć o zużyciu paliwa. Ten parametr nie jest dla Kamiqa powodem do wstydu. Jazda w mieszanych warunkach owocuje konsumpcją na poziomie 7,2 litra.
Renault przeanalizowało rynek i doszło do wniosku, że z diesla nie ma sensu jeszcze rezygnować. Dzięki temu mamy kilka napędów do wyboru. Benzynowe generują od 100 do 155, natomiast wariant wysokoprężny 115 KM. Nowością w gamie jest hybryda ładowana z gniazdka, której „zielony” tandem rozwija 160 KM. Klienci najchętniej decydują się jednak na odmianę 1.3 TCe i właśnie taką postanowiliśmy sprawdzić.
Względem Skody, parametry są niemal identyczne. Czterocylindrowy motor generuje 155 KM i 270 Nm. Współpracuje z 7-stopniowym, dwusprzęgłowym automatem, który nieco gorzej radzi sobie z rozpędzaniem 1250-kilogramowego auta. Tutaj również mamy do dyspozycji selektor trybów jazdy. W trybie ekonomicznym i komfortowym, reakcja na gaz jest ospała i silnik powoli budzi się do życia. Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja po wybraniu modułu sportowego. Łatwiej wtedy dynamicznie ruszyć i korzystać z potencjału zespołu napędowego. A ten jest przyzwoity. Auto potrzebuje 9,6 sekundy na sprint do setki, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 202 km/h. Captur ustępuje Kamiqowi do 100 km/h, co jest odczuwalne, ale na autostradzie oferuje zbliżony poziom elastyczności. Korzystnie też wypada w kwestii wyciszenia przedziału pasażerskiego. Przy 160 km/h można swobodnie prowadzić rozmowy, a słyszalny jest jedynie cichy szmer wiatru opływającego karoserię.
Pewnością prowadzenia Captur nie odstaje od Skody. W trybie sportowym układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny, a w ustawieniu komfortowym silnie wspomaga manewry kierowcy w mieście, czyniąc je łatwiejszymi. Zawieszenie stanowi kompromis między skutecznym filtrowaniem nierówności, a kontaktem z nawierzchnią. Ciasne zakręty nie stanowią dla francuskiego auta większej trudności, natomiast w razie styczności z granicą przyczepności, dość brutalnie dojdzie do głosu elektronika. Należy też wspomnieć o zużyciu paliwa. Spokojna trasa wiąże się z zużyciem na poziomie 5,5 litra, ale w mieście komputer pokładowy wskaże wartości przekraczające 8 jednostek.
Na pokładzie Skody mamy do dyspozycji sporo przestrzeni. Jest jej więcej niż w Renault, a także większości klasowych rywali. Opcjonalne, przednie fotele z zintegrowanym zagłówkiem zyskały niezłe wyprofilowanie i elektryczną regulację w kilku płaszczyznach. Pozycja za kierownicą jest wygodna, a siedzisko można ustawić dość nisko. Kierownica pewnie leży w dłoni, a w zasięgu kierowcy jest większość udogodnień pokładowych. Brak finezyjnych rozwiązań, za to ergonomia na wysokim poziomie. Z tyłu miejsca wystarczy dla osób o wzroście do 185 centymetrów. Dwie osoby wygodnie będą podróżować przez kilkaset kilometrów. Nieźle wypada też bagażnik. W standardowej konfiguracji zmieści 400 litrów. Wystarczy jednak złożyć asymetryczną kanapę, by mieć dostęp do 1395 litrów. Po złożeniu oparcia przedniego fotela pasażera, Skoda przewiezie przedmioty o długości 245 centymetrów.
Jakość materiałów wykończeniowych jest na poziomie Octavii trzeciej generacji, przynajmniej w górnej części kokpitu. Tworzywa są miękkie i przyjemne w dotyku. Gorzej przedstawia się sytuacja w niższych partiach, gdzie znajdziemy twarde i miejscami przeciętnie spasowane plastiki. Dobrze natomiast należy ocenić ilość dostępnych gadżetów podnoszących komfort i bezpieczeństwo eksploatacji. W topowej wersji kokpit zdobi 8-calowy wyświetlacz z obsługą dotykową, głosową i częściowo za pomocą gestów. Szybko reaguje na polecenia, ma dobrą grafikę i przejrzyste menu. Łączy się z internetem, kamerą cofania, zewnętrznymi nośnikami pamięci i przenosi na własny ekran aplikacje ze smartfona. Na liście dodatków znajdziemy też wirtualne zegary, panoramiczne okno dachowe, dwustrefową klimatyzację, bezkluczykowy dostęp, a także aktywny tempomat działający od 0 do 210 km/h.
Do projektu wnętrza Francuzi przyłożyli się równie mocno, jak i do nadwozia. Księgowi pozwolili na sporo polotu i adaptację rozwiązań z wyższych segmentów. Jedna rzecz się nie zmieniła. To schowek przed pasażerem w formie szuflady. By w pełni z niego korzystać, trzeba maksymalnie odsunąć fotel. Reszta może się podobać. Materiały w górnej części kokpitu są miękkie. W stosunku do poprzednika, jakość poszła w górę o dwa poziomy. Całość solidnie spasowano, przez co na nierównościach trudno wychwycić jakiekolwiek, niepokojące dźwięki. Przyjemne w dotyku tworzywa wzbogacono LED-owym podświetleniem. Ponadto, przed oczami kierowcy wkomponowano 7-calowy ekran (opcjonalnie 10,2-calowy). Flagowy zestaw multimedialny ma 9,3 cala. Można go swobodnie personalizować niczym ekran prywatnego smartfona. Obsługuje nawigację, kamerę cofania i współpracuje z zewnętrznymi nośnikami pamięci. Pozwala też przenieść na pulpit aplikacje z telefonu.
Fotele są wygodne i nieźle wyprofilowane, choć przydałaby się regulacja części udowej. Opcjonalnie można zdecydować się na skórzaną tapicerkę i elektryczną regulację. Siedzisko drugiego rzędu jest przesuwne w zakresie 16 centymetrów. Wobec tego, bagażnik mieści od 422 do 536 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia, możliwości przewozowe rosną do 1275 l. Pod podłogą kufra wygospodarowano miejsce na koło dojazdowe.
Ceny obu samochodów znajdują się na zbliżonym poziomie. Podstawowy Kamiq z 95-konnym silnikiem benzynowym został wyceniony na 69 650 złotych. Decydując się na najmocniejszą odmianę ze 150-konnym 1.5 TSI i dwusprzęgłowym automatem, trzeba zostawić w salonie minimum 92 350 zł. Dodatki wywindują cenę do około 125 tysięcy.
Doładowany, 100-konny Captur startuje z pułapu 69 900 zł. 155-konne TCe występuje tylko z automatem i kosztuje w dość bogatej specyfikacji Intens 99 900 zł. Po zrównaniu wyposażenia, różnica w finalnej wartości faktury będzie minimalna.
Oba crossovery przekonują dopracowaniem, nowoczesnymi rozwiązaniami i walorami funkcjonalnymi. Skoda jest nieco bardziej przestronna i oferuje lepszą dynamikę. Przyjaźniejsze też okazują się jej multimedia. Captur korzystniej wypada w kwestii wyposażenia standardowego, ale w większości kategorii znajduje się na niemal identycznym poziomie. Plus za ruchome siedzisko drugiego rzędu, komfort akustyczny i wydajne oświetlenie LED-owe. Ostateczny wybór nie będzie zatem łatwy.