Jaki powinien być hot-hatch? Niektórzy twierdzą, że przede wszystkim wyróżniający się z tłumu. W przypadku Mazdy 3 już nawet jej cywilna wersja zdaje się krzyczeć, że poza standardowym "wozidłem" auto chce być czymś nieco więcej. Te wszystkie efektowne przetłoczenia, które (koniec końców) składają się na nadwozie, nadają japońskiemu kompaktowi nawet w standardowym wydaniu sportowy sznyt. Na szczycie piramidki wersji silnikowych stoi "trójka" MPS. Już od pierwszego spojrzenia widać, że coś jest na rzeczy. Z zewnątrz ta Mazda to esencja stylu "hot-hatch". Nie sposób nie zauważyć potężnego wlotu powietrza na masce, agresywnych zderzaków, sporych rozmiarów spojlera umieszczonego na klapie bagażnika czy umieszczonych po przeciwnych stronach zderzaka dwóch końcówek układu wydechowego. Do tego dochodzą 18-calowe felgi ze stopów lekkich i jeden z czterech dostępnych kolorów nadwozia (czarny, wściekle czerwony, biała perłą oraz srebrny). Jako całość auto aż krzyczy swoim wyglądem. To nie jest grzeczny Volkswagen - tutaj samochód aż zaprasza do mocnego wciśnięcia pedału gazu i pokonywania zakrętów z piskiem opon w akompaniamencie rozkręconej na cały regulator muzyki wylewającej się przez otwarte okno kierowcy z dziesięciogłośnikowego systemu audio firmy Bose.
Cały ten nastrój nieco tonuje wystrój wnętrza. Co jak co, ale po wiele obiecującym wyglądzie zewnętrznym można by oczekiwać kosmosu co najmniej na miarę środka z Civica Type-R. Jednak w Mazdzie smaczków rodem ze Star-Treka nie znajdziecie. W zamian za to będziecie musieli nauczyć się położenia kilkuset przycisków na konsoli środkowej oraz kierownicy. Do tego dochodzi podświetlenie zegarów, rozlokowanego na dwóch (nie można na jednym?) wyświetlaczach komputera pokładowego czy radia. Otóż jest ono biało, czerwono-niebieskie i, co ciekawe, biel odnajdziecie tylko na wyświetlaczu mówiącym o spalaniu, zasięgu itp. Nie wiem, czym kierował się człowiek odpowiedzialny za taką decyzję... Jeśli chodzi o sportowe smaczki, nie ma ich zbyt wiele. Są aluminiowe nakładki na pedały, czerwone przeszycia na wygodnych, acz nieco za słabo wyprofilowanych fotelach oraz dobrze leżącej w dłoniach kierownicy, jest niewielki wskaźnik chwilowego doładowania i napis "MPS" na obrotomierzu. Plus twardawe, aczkolwiek dobrze spasowane i niehałasujące plastiki. To w zasadzie wszystko. Po euforii wywołanej wyglądem zewnętrznym emocje nieco opadły.
Dźwięk silnika tuż po odpaleniu nie powala. Lekki, basowy pomruk z układu wydechowego połączony z pracą czterocylindrowej, turbodoładowanej jednostki o pojemności 2,3 litra nie powodują szybszego bicia serca jak to ma miejsce obcując choćby z Focusem RS. Jednak 260 KM i maksymalny moment obrotowy na poziomie 380 Nm obiecują naprawdę wiele. Ale zanim wyruszycie w niezwykle szybką przejażdżkę po dziecko do przedszkola, nauczcie się Mazdą jeździć. Tak, wiem że takie stwierdzenie poskutkuje na większość rodaków jak płachta na byka - w końcu wszyscy są świetnymi kierowcami, a miejsce, gdzie rozbił się Kubica oni pokonują driftując przy 200 km/h. Jednak prowadzenie "trójki" MPS to nie bułka z masłem. Przynajmniej nie od 3 tys. obr./min., kiedy to nasze plecy dostają niesamowitego kopniaka, a samochód z miłego kotka-dachowca przeistacza się w krwiożerczego tygrysa. I mimo zastosowania szpery na przedniej osi i tak jedzie tam, gdzie on uważa, że jest najciekawiej. Niestety, duża moc połączona z przednim napędem nadal nie została przez producentów okiełznana i Mazda jest tego doskonałym przykładem. A kiedy już nawierzchnia zrobi się wilgotna, trzeba się mieć naprawdę na baczności.
Kiedy jednak opanujemy sprawne przyspieszanie, auto zacznie nam się odwdzięczać najlepiej jak tylko potrafi. Zawieszenie zestrojono wyśmienicie - w zakrętach MPS nie przechyla się na boki, a podczas przejazdów po "leżących policjantach", torowiskach, dziurach czy ogólnie podczas poruszania się po polskich "drogach" na pewno nie zgubicie plomb z zębów. Do tego wszystkiego dochodzi relatywnie cicha praca jednostki napędowej, co przy codziennym użytkowaniu jest zaletą. Co więcej, Mazda nieźle się prowadzi (oczywiście przesadzając nie da się uniknąć podsterowności), a skrzynia biegów pracuje naprawdę dobrze - poszczególne przełożenia wchodzą z wyczuwalnym oporem i charakterystycznym kliknięciem. Po prostu na sportowo. Do tego wszystkiego, jeśli chcecie pojechać naprawdę szybko, "trójka" bez problemu wam to umożliwi. Do 220 km/h samochód rozpędza się w zasadzie bez widocznych oznak zmęczenia, by osiągnąć maksymalne 250 km/h, trzeba już chwilkę poczekać. Na sam koniec kwestia spalania - średnio auto zadowalało się 12 litrami benzyny. Jak na taką moc i fakt, że 3 MPS i eco-driving wzajemnie się wykluczają, to naprawdę dobry wynik.
GAZ Atrakcyjny wygląd, dobre prowadzenie i praca skrzyni biegów, emocje podczas jazdy
HAMULEC Nie do końca przemyślane i nieco nudne wnętrze, brak rasowego brzmienia silnika (co jest zaletą na co dzień), problemy z trakcją podczas przyspieszania
SUMMA SUMMARUM Japoński producent udowodnił, że potrafi zrobić naprawdę solidnego i dającego sporo radości z jazdy hot-hatcha. "Trójka" MPS ma wszystko to, co mocny kompakt mieć powinien - spore wnętrze, do którego bez wstydu można zapakować cztery osoby, niemały bagażnik mieszczący 340 litrów a przy tym świetny wygląd i potrafiący wygenerować niesamowite emocje silnik.
Marek Sworowski
Kompendium | Mazda 3 MPS
ZOBACZ TAKŻE: