Fajne maluchy

Kiedyś małe auto było ciasne, tanie, nudne i banalne. Trudno było paść przed nim na kolana w niemym zachwycie. Ostatnio jednak wszystko stanęło na głowie i teraz maluchy są oryginalne, szybkie, modne i wręcz fascynujące. Po prostu fajne.

Zanim Steve Jobs dał światu iPoda, a Britney Spears zawojowała listy przebojów, gdy jeszcze komórka służyła wyłącznie do dzwonienia, małe auta nie były warte uwagi. Ot, kiepsko wyposażone, brzydkie i powolne pudełka na kołach. Kupowano je ze względów praktycznych - niewiele spalały, dawały większą niezależność niż komunikacja miejska i były tanie. Nie wiadomo, czy to przez tego iPoda, panią Spears, czy nowe telefony komórkowe, ale kilka lat temu zaczęła się rewolucja.

Początki

Weźmy na przykład Smarta. W 1998 roku na ulice wjechało 2,5-metrowe toczydełko z częściowo plastikowym nadwoziem. Wnętrze było dwuosobowe, bagażnik niewiele większy niż schowek na rękawiczki, a cena astronomiczna. Jednak miniaturowy Smart miał maksymalny styl. Producent oferował urocze zegary na szypułkach, szeroki wybór wymiennych paneli nadwozia, turbodoładowany silnik, napęd na tylne koła i gwarancję niepowtarzalności na drodze. Co więcej, przez swoje wymiary Smart był tak poręczny, że można go było zaparkować po prostu wszędzie. Zaprojektowane przez Mercedesa i firmę Swatch miniauto było pierwszym fajnym maluchem.

Drugim było Mini, które zadebiutowało w 2001 roku. Stylistyka nadwozia nawiązywała do legendarnego poprzednika. Duże okrągłe światła przypominały spojrzenie milutkiego zwierzaka, biały dach umożliwiał zaakcentowanie swojego patriotyzmu (brytyjska flaga najlepiej tu pasuje), natomiast szyby bez ramek były bardzo seksowne. Wnętrze? Ciasne i niespecjalnie ergonomiczne, ale monstrualny obrotomierz (nowa wersja ma jeszcze większy!), stylowe przyciski i ciekawy design chwytały za serce. Co więcej, przy nowym Mini dużo do powiedzenia miało BMW, więc w wersjach Cooper i Cooper S auto jest mocne, świetnie się prowadzi i daje sporo satysfakcji z jazdy. Nie tylko masy zwykłych ludzi pożądały Mini. Urokowi brytyjskiego autka uległy też gwiazdy. Na przykład Madonna uwielbiała nim jeździć na zakupy.

Jeśli już mówimy o niecodziennych małych autach, trzeba wspomnieć o Lancii Ypsilon, która w 1996 roku oferowała klientom przyprawiający o zawrót głowy wybór kolorów. Bo jak tu niby zdecydować się na jedną ze 100 (słownie - stu) barw nadwozia?! Do 1996 roku nie wiedziałem, że jest aż tyle kolorów... Druga wersja Ypsilona oferuje 15 barw i dziewięć dwukolorowych zestawów, co w połączeniu z czterema poziomami wyposażenia, ośmioma wariantami wykończenia wnętrza i sześcioma rodzajami aluminiowych felg daje 700 możliwości skomponowania niepowtarzalnej Lancii. Wow! Ypsilon to także tapicerka ze skóry lub alcantary, wyposażenie rodem z limuzyny i automatyczna skrzynia biegów o niesamowitej nazwie "słodkie lenistwo" (Dolce Far Niente). Żadne bezduszne DSG, Tiptronic czy CVT. Słodkie lenistwo - to się nazywa styl. Gdyby mała Lancia była kobietą, to z pewnością nosiłaby torebkę od Prady, buty od Manolo Blahnika i wielkie jak oczy muchy okulary Chanel.

Pięćsetka - mon amour

Producenci ostatnio zrozumieli, czego klienci oczekują od małego auta. Nie chcemy kolejnych schowków, większej przestrzeni i dużych bagażników. Żądamy stylu, charakteru i silnej osobowości. Wiedzą to już nawet pracowici, dokładni i mało fantazyjni Japończycy. Owszem, Toyota Aygo jest tania i efektywnie wykorzystuje swoje niewielkie wymiary, ale najważniejsze w tym aucie jest to, że można je sobie ozdobić naklejkami i podłączyć do niego iPoda. Plusem Toyotki jest też design - pomimo niewielkiej ceny Aygo wygląda na dwa razy droższą. Bezcenna zaleta. Inny przykład - Citroën C2. Logika wskazuje, że powinien być tańszy od C3. A wcale nie jest. Mały Francuz ma niepowtarzalną linię bocznych szyb, podwójną tylną klapę w stylu SUV-a, kolorowe gadżety wewnątrz, dwa przesuwane fotele z tyłu i nawet 125 KM pod maską. W przeciwieństwie do racjonalnego i porządnego C3 model C2 ma niepokorny, zawadiacki charakter i jest fajny. A że kosztuje kilka tysięcy więcej

Jednak naprawdę pożądane maluchy dopiero przed nami. Fiat 500 nawiązuje nazwą i designem do poprzednika, korzysta z organów Fiata Pandy i będzie produkowany w Polsce. Nie przepadam za stylistyką retro. Dlaczego mamy wracać do przeszłości, skoro można zaprezentować zupełnie nową jakość, znaleźć rewolucyjne rozwiązania i popchnąć świat do przodu? Nie lubię New Beetle'a, PT Cruisera i Mustanga. Wolę Avantime'a, TT iPriusa. Sam się sobie dziwię, ale na widok Fiacika kopara mi opada, ręce się pocą, a serce bije szybciej. Czy to przez ten słodki design? A może to "wina" dwukolorowego, nieco sentymentalnego wnętrza? Albo te silniki -w wersji Abarth będzie nawet 150 KM! Żeby jeszcze podkreślić lifestyle'owy wizerunek modelu, 500 dni przed premierą Fiat stworzył unikalną stronę internetową poświęconą maluchowi i dał możliwość wygrania Pięćsetki kobiecie, która w dniu premiery auta urodzi potomka. Czegoś takiego jeszcze nikt w branży nie robił. Fiat 500 ma raptem 3,5 metra długości, ale robi wokół siebie tyle szumu co tuzin innych samochodów. I za to go kochamy!

Bliźniakiem Fiata 500 będzie nowy Ford Ka, którego na tej samej linii montażowej w Bielsku-Białej z tych samym podzespołów zbudują ci sami ludzie. Najmniejszy model z niebieskim owalem na masce wcale nie będzie tanim i prostym autem dla niewymagającego klienta. Wpadający w oko design, bogate wyposażenie, wersja bez dachu i godne marki (czytaj: bardzo dobre) właściwości jezdne - tego można się spodziewać po przyszłym Fordzie. Ciekawe, czy i tym razem Kylie Minogue seksownie położy się na masce i z billboardów będzie nas namawiała na Ka, tak jak to było w przypadku wersji otwartej obecnego modelu. Ja osobiście nie mam nic przeciwko kombinacji Ka -Kylie...

Ścinania głów nie będzie

W 1994 roku Renault przedstawiło Twingo. Auto miało wyłupiaste oczy, trzy wloty na masce, kolorowe przyciski, przesuwaną tylną kanapę i mnóstwo miejsca wewnątrz. Wtedy to był szok. Twingo od samego początku jest liderem segmentu małych aut we Francji i doczekało się niezliczonych wersji specjalnych (m.in. Kenzo, Benetton, Perrier). Renault co pewien czas oferowało kolejne "Twingo Collection", które obejmowały nowe kolory nadwozia, wzory tapicerek, kolory przycisków, bogatsze wyposażenie czy mocniejsze silniki. Twingo jest na rynku od 14 lat, czyli jest z poprzedniej epoki. Ale najmniejsze Renault to tak genialne auto, że nawet teraz wygląda świeżo i nowocześniej niż konkurenci (na przykład VW Fox). I jeszcze jedno -Twingo doczekało się książki na swój temat. Naprawdę. Niestety, nowa wersja to już nie to samo.

OK, Renault podąża za trendami. Pachnące świeżością Twingo dogada się z iPodem i komórką, wyżej ceni sobie przyjemność niż praktyczność (tylko dwa fotele z tyłu), ma półeczkę przypominającą morskie zwierzaki, turbodoładowany silnik o mocy 100 KM i obrotomierz na kierownicy. W opcji można ozdobić auto kilkoma naklejkami, wersja GT to taki "prawie Mini Cooper", a lepsze materiały i bogatsze wyposażenie przydadzą się na co dzień. Ale to już nie to. Po pierwsze - zaletą małych aut jest to, że pozwalają projektantom na odrobinę wariactwa. A nowe Twingo szalone nie jest. Po drugie - firma z rombem na masce stworzyła vany w trzech rozmiarach, coupé-vana i auto na kartę. Po Renault Twingo można było więc oczekiwać rewolucji na miarę tej francuskiej z 1789 - ścinanie głów, burzenie budynków i nowy ustrój. Twingo numer dwa nam tego nie da. Renówka będzie modna, da sobie radę na rynku i może nawet ktoś się w niej zakocha, ale rewolucji nie będzie.

Potencjał małych aut zauważyło też Audi. Niemcy pracują nad modelem A1, którego podstawą będzie przyszła generacja Polo. Znaki szczególne - wielka chłodnica, około 4 metrów długości, jedna para drzwi i sylwetka typu Shooting Brake, czyli trzydrzwiowe kombi. Całość będzie podobna do prototypu, który zadebiutował na salonie tokijskim dwa lata temu i zwiastował nową "tetetkę". A co pod maską? Silnik benzynowy 1,4 (65-150 KM) lub diesel 1,6 (70-105 KM). Jednak 200-konna wersja RS1 z napędem na cztery koła nie jest wykluczona. Debiut małego Audi zaplanowano na 2009 rok. Fani włoskiego stylu mają Lancię Ypsilon, a miłośnicy prędkości i "włoszczyzny" dostaną niedługo Alfę Junior. Auto będzie mniejsze niż 147, zapewne ekscytująco stylizowane i żwawe dzięki stosunkowo mocnym silnikom.

Maluchy wciąż są małe fizycznie, ale duchowo to już giganty. Do tego seksowne, fajne i szybkie. I dobrze.