• Link został skopiowany

Jak się jeździ samochodem po chińskich drogach? Polak mógłby tam osiwieć

Przez kilka dni podróżowałem po drogach chińskiego Kantonu. Początkowo nie byłem zadowolony, że nie dane było mi usiąść za kierownicą. Ale nawet z perspektywy pasażera zebrałem wiele doświadczeń. I wiem jedno. Jeżdżenie po Chinach nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Jazda w Chinach. Kanton
Tomasz Okurowski

Cisza przerywana sporadycznym trąbieniem i szumem toczących się opon. To pierwsze co zapamiętałem z ulic chińskiego Kantonu, który odwiedziłem w połowie kwietnia 2025 r. Ależ to było dziwne i jakże przyjemne uczucie! Żadnego wycia motocykli, przeraźliwego jazgotu małych spalinowych skuterów czy miarowego klekotu diesla. Ależ łatwo było się przyzwyczaić do dźwięków z chińskich ulic w centrum Kantonu (im dalej od centrum tym więcej modeli spalinowych i starszych roczników). Gorzej z tym co działo się na drogach. Przekonałem się, że w kwestii kultury jazdy Polskę dzielą od chińskiego miasta lata świetlne. 

Zobacz wideo Chińskie samochody stały się konkurencyjne. O co chodzi? Zobaczcie na przykładzie BAIC Beijing 5

W godzinach szczytu na drogach było bardzo tłoczno. Dość szybko zorientowałem się w panujących zasadach. Pierwsza z nich jest dobrze znana z naszych dróg. Im większe auto tym możesz więcej. Kierowcy autobusów czy ciężarówek wykorzystywali przewagę swoich gabarytów czy masy i bardzo skutecznie zmieniali pasy ruchu, włączali się z podporządkowanych dróg czy skręcali na skrzyżowaniach. Kierowcy osobówek musieli się podporządkować. Cóż, trzeba znać swoje miejsce w szeregu. 

Korek w Chinach. Kanton
Korek w Chinach. Kanton Tomasz Okurowski

Taksówkarze prawie jak kierowcy ciężarówek

Równie skuteczni okazali się taksówkarze. To zasada numer dwa. Mogą dużo. Zauważyłem, że im starsza i bardziej zaniedbana taksówka, tym większe szanse na zajeżdżanie drogi, wymuszanie pierwszeństwa i niezwykle skuteczne przemieszczanie się w potoku aut. Szybki przeskok ze skrajnego prawego pasa na skrajny lewy na kilkupasmowej zatłoczonej drodze? To dla taksówkarzy żaden problem. 

Zasada numer trzy? Jazda niemal na milimetry. Tu wszyscy wpychają się, jak tylko mogą, z każdej strony. Oczywiście zazwyczaj na ostatnią chwilę. Zwykle wygrywa ten, kto jest bardziej zdeterminowany. Kierowca musi przy tym cały czas uważnie rozglądać się dookoła, gdyż zapamiętałem, że czujniki parkowania często wszczynały alarm w trakcie powolnego sunięcia w korku. Jeśli nie chcesz zwariować, to szybko nauczysz się, jak sprawnie wyłączyć dźwiękowe ostrzeżenia. 

 

Spokój po chińsku

Jedna z najważniejszych zasad - stoicki spokój. Nie spotkałem ani jednego przykładu agresji na drodze. Gdy pytałem o to jednego z kierowców, który woził polskich dziennikarzy do fabryk koncernu GAC Motors, to przyznał, że rzadko kiedy ktoś gestykuluje czy krzyczy (rękoczyny krewkich kierowców - to właściwie rzecz nieznana). Każdemu zależy na tym, by sprawnie dojechać do celu. 

Korek w Chinach. Kanton
Korek w Chinach. Kanton Tomasz Okurowski

Klakson w Kantonie słychać od czasu do czasu. Znamienne, że zwykle trąbiono, by ostrzec kierujących skuterami. To ostrzeżenie dla podróżujących jednośladami że nadjeżdżasz i chcesz ich bezpiecznie ominąć. A czy kierowcy trąbią na siebie? To się zdarzało, ale nie było w tym żadnej agresji. Żadnej!

Gdy w Polsce żartujemy z kierowców BMW, że nie znają funkcji kierunkowskazu to mam wrażenie, że pora zmienić obiekt zainteresowania. W Chinach mało kto korzysta z dźwigienek przy kierownicy. Odpowiedni manewr częściej sygnalizowali kierowcy ciężarówek czy autobusów aniżeli osobówek. Mam wrażenie, że w tej kwestii niewiele się zmieniło od kilkunastu lat. Byłem w Kantonie 15 lat temu i wówczas włączone kierunkowskazy były rzadkością. 

 

Wypadki czy kolizje?

Wypadki? Nie widziałem żadnego. Przez trzy dni jazdy trafiłem ledwie na dwie drobne stłuczki. Znamienne, że rzadko które auto w centrum nosiło ślady lekkiej kolizji. Czasem przytrafił się pojazd z nieco wgniecionym błotnikiem albo zarysowanym zderzakiem. 

O chińskiej drogówce mogę wspomnieć tylko, że jest obecna na drogach. Ale ta obecność jest dyskretna. Zdarzały się nieliczne patrole na motocyklach oraz zaparkowane duże policyjne busy (w tej mierze w Kantonie króluje Ford Transit produkowany lokalnie). Policyjne patrole zastąpiły wszechobecne kamery i charakterystyczne kratownice z aparatami i stale migającymi fleszami. Jeśli kiedykolwiek w życiu błysnął ci fotoradar, to przekonasz się, że jazda chińskimi drogami przypomina nieco podróż w towarzystwie aktywnego stroboskopu. Jakby co chwila błyskał radar za radarem. W chińskiej rzeczywistości to jednak świetny sposób na monitorowanie podróżujących i wyłapywanie popełniających nawet tak drobne wykroczenia jak jazda bez zapiętych pasów. 

Jazda w Chinach. Kanton
Jazda w Chinach. Kanton Tomasz Okurowski

Mimo ogromnego zatłoczenia na drogach nie ma chaosu. Ruch odbywa się zadziwiająco płynnie. Po części to zapewne zasługa ciekawych rozwiązań. Na wielopasmowych drogach obecne są sygnalizatory dla każdego pasa ruchu. Może zatem zdarzyć się, gdy utkniesz na swoim pasie ruchu przy czerwonym świetle, a wszyscy dookoła będą jechać bez przeszkód. Wbrew pozorom rozwiązanie ma sens. Podczas gdy twój pas stoi na dobre, okoliczni kierowcy mogą łatwiej włączyć się do ruchu z podporządkowanej drogi. 

 

Tego już można zazdrościć Chinom

Jednego możemy zazdrościć Chińczykom. Poziom drogowej infrastruktury w Kantonie jest zdumiewający. Uliczna sygnalizacja świetlna, skrzyżowania i przejścia dla pieszych podłączono do internetu. Po co? By wysyłać informacje o zmianie świateł i zbliżaniu się do niebezpiecznych miejsc (podobne rozwiązania wciąż są testowane m.in. we Włoszech czy w Wielkiej Brytanii oraz stosowane w nielicznych miastach USA). Samochody oraz aplikacje w telefonach dostępne są z opcją podglądu danych na żywo. Wcześniej dowiesz się, że zbliżasz się do miejsca, gdzie jeszcze przez kilkanaście sekund będzie widoczne czerwone światło dla twojego kierunku ruchu. Dane są tak precyzyjne, że liczniki widoczne w telefonie czy na ekranie pokładowej nawigacji auta bezbłędnie odmierzają zmianę świateł. Gorzej z precyzją lokalizacji. Zdarzały się sytuacje, gdy nawigacja myliła się o kilkanaście metrów w kwestii odległości samochodu np. od przejścia dla pieszych. Ale i tak było lepiej niż oczekiwałem. 

Jazda w Chinach. Kanton
Jazda w Chinach. Kanton Tomasz Okurowski

Jedno w Chinach zmieniło się radykalnie. Jeszcze 15 lat temu lokalni kierowcy w Kantonie ostrzegali mnie przed groźnymi niespodziankami na wielopasmowych autostradach. Bywało, że zepsute ciężarówki kierowcy pozostawiali na lewym pasie autostrady. Stąd mało kto nim jeździł. Obecnie jest już to nie do pomyślenia. 

Wracając z Chin, zastanawiałem się jak lokalni kierowcy, odnaleźliby się na naszych polskich drogach. I odwrotnie. Czy kierowcom z Polski trudno byłoby się przyzwyczaić do dróg Kantonu. Jestem ciekaw waszej opinii. Stąd w sondzie, którą znajdziesz poniżej możesz wyrazić swoją opinię. Jestem ciekaw waszych opinii.  Materiał został zrealizowany na wyjeździe sfinansowanym przez GAC Motors. Firma nie miała wpływu na powyższą treść ani wglądu w tekst przed publikacją.

Jazda w Chinach. Kanton
Jazda w Chinach. Kanton Tomasz Okurowski
Więcej o: